„O świcie wzięłam psa i poszłam …” Kate Atkinson

Informacje o książce


autorka: Kate Atkinson
tytuł: O świcie wzięłam psa i poszłam …
tytuł oryginału: Started Early, Took My Dog
przekład: Aleksandra Wolnicka

wydawnictwo: Czarna Owca
miejsce i rok wydania: Warszawa 2016
liczba stron: 448

egzemplarz: recenzencki

O świcie wzięłam psa i poszłam– taki intrygujący tytuł, będący cytatem z Emily Dickinson,  nosi nowa powieść Kate Atkinson. To czwarta część serii, której głównym, acz nie zawsze wiodącym bohaterem jest prywatny detektyw Jackson Brodie. Tym razem autorka zabiera swojego Jacksona i czytelników w rodzinne strony Brodie’go do Leeds, a w retrospekcjach akcja przenosi się do roku 1975. 

Jackson Brodie, były policjant i od pewnego czasu prywatny detektyw w zawieszeniu, otrzymuje zlecenie od kobiety, która pragnie poznać swoich biologicznych rodziców. Ponieważ śledztwo będzie miało miejsce w rodzinnych stronach detektywa, z niechęcią, ale podejmuje się tego zadania. Sam jest po raz kolejny na życiowych zakręcie, więc wyjazd do Leeds traktuje jako ucieczkę od nieciekawej rzeczywistości. Na miejscu okazuje się, że z pozoru proste zadanie, tak naprawdę jest niezwykle trudne do wykonania. Ważne dokumenty zniknęły, fakty nie zgadzają się, zaangażowani w sprawę ludzie nabierają wody w usta. Prawda, w jakiej żyła zleceniodawczyni, po prostu nie istnieje. 

Tracy Waterhouse, emerytowana policjantka, a obecnie szefowa ochrony w centrum handlowym, wiedzie nudne życie samotnej kobiety, kiedy pewnego dnia, dzięki jednemu zdarzeniu, wprowadza w swój mikrokosmos prawdziwą rewolucję. 

Tilly, starzejąca się aktorka, ma coraz większe kłopoty z pamięcią, więc gra w popularnym serialu kryminalnym sprawia jej coraz wiekszą trudność. Najlepsze dni kariery ma już za sobą, jej postępująca demencja powoli wyklucza ją z normalnego życia.

Te trzy, z pozoru niemające ze sobą nic wspólnego osoby, w rzeczywistości łączy więcej, niż mogłoby się wydawać. Ich losy nieuchronnie będą musiały się skrzyżować, aby skrzętnie ukrywana prawda mogła wyjść na jaw. 

Przeszłość z lat 70 – tych, kiedy Tracy była młodą policjantką, łączy się z teraźniejszością poprzez brutalne morderstwa, których sprawca nazywany był Rozpruwaczem z Yorkshire. Te z pozoru nieistotne dla Jacksona, Tilly i Tracy wydarzenia, związane są ze sprawą, której rozwiązania podjął się detektyw. Całą trójkę dopadnie przeszłość, w najmniej oczekiwanym przez nich momencie.

Kate Atkinson ma wyrazisty, rozpoznawalny styl pisania. Fabuła jej powieści rozwija się bardzo wolno, wydarzenia długo nie łączą się ze sobą, sprawiając początkowo wrażenie literackiego chaosu. Tekst pełen jest rozbudowanych opisów, z pozoru nieistotnych dla akcji wspomnień, dywagacji, dygresji. Wydarzenia sprawiają wrażenie poszatkowanych, nierozwiniętych. Powieść chwilami przypomina gawędę, w której opowiadający zgubił główny wątek. Ale to wszystko tylko pozornie nie tworzy całości. Przemyślana od początku do końca historia, mozolnie, ale skutecznie układa się w logiczną i spójną całość. Krok po kroku pojawiają się kolejne fakty, które spajają elementy tej skomplikowanej układanki. Wydarzenia zarówno z przeszłości, jaki i teraźniejszości, prezentowane są z punktu widzenia różnych bohaterów, dzięki czemu czytelnik ma w pewnym momencie pełny obraz wydarzeń. Wielowątkowa, dygresyjna fabuła O świcie wzięłam psa i poszłam  wymaga od czytelnika skupienia i poddania się wolno płynącemu nurtowi. Powieść wymyka się sztywnym klasyfikacjom gatunkowym, bowiem obok wątku kryminalnego, istotne są elementy powieści obyczajowej, czy nawet psychologicznej. W tekście pojawiają się cytaty z Dickinson i Szekspira, którymi sprawnie posługują się bohaterowie powieści i narrator, komentując bieżące wydarzenia.  Przyznam, że taki styl pisania, gęsty, wielowątkowy, z niejednoznacznie rozwijającą się, powolną akcją, bardzo mi się podoba. Należy także dodać, że wszystkie elementy historii układają się w satysfakcjonujący finał. 

Warto zwrócić uwagę również na problematykę społeczną i obyczajową powieści. Zmęczony życiem Jackson, nieszczęśliwa Tracy, coraz bardziej chora Tilly, a także inni bohaterowie powieści to postaci bardzo prawdziwe, mimo że zaludniają świat fikcji literackiej. Autorka nie unika tematu drażliwych problemów społecznych, których trudno nie wyeksponować przy okazji wątków kryminalnych. Jej bohaterowie zmagają się z życiem, nie zawsze wychodząc z tej potyczki obronną ręką. Jackson odbywa fizyczną i sentymentalną jednocześnie podróż do miejsc swojego dzieciństwa. Nostalgiczne wspomnienia towarzyszą mu właściwie na każdym kroku, odsłaniając nieznane często fakty z biografii bohatera. Te fragmenty powieści są melancholijne i nostalgiczne, ale znakomicie wpisują się opowiadaną historię. 

O świcie wzięłam psa i poszłam … to powieść, która usatysfakcjonuje miłośników prozy Kate Atkinson. Znajdą w tej historii wszystko to, za co cenią jej twórczość. Jest Jackson Brodie, pojawiają się pełnokrwiste postaci Tracy i Tilly, dominuje ciekawy i skomplikowany wątek kryminalny. Historia opowiedziana jest w specyficzny, epicki wręcz sposób, wystawiając   cierpliwość czytelnika na próbę, ale potem nagradzając go bardzo dobrym finałem.  Nie brakuje humoru i celnych uwag autorki, która uważnie i z ironią obserwuje rzeczywistość. To lektura tym bardziej satysfakcjonująca, że wymagająca od czytelnika skupienia i zaangażowania, co w przypadku współczesnej prozy lżejszego kalibru nie jest znowu takie oczywiste.

Nowalijki oceniają: 5/6

Dziękuję wydawnictwu Czarna Owca za udostępnienie książki do recenzji.