„Najgorsze dopiero nadejdzie” Robert Małecki

www.czwartastrona.pl

Informacje o książce

autor Robert Małecki
tytuł Najgorsze dopiero nadejdzie

wydawnictwo Czwarta Strona
miejsce i rok wydania Poznań 2016
liczba stron 408

egzemplarz recenzencki









Tegoroczna jesień obrodziła powieściami kryminalnymi. Wśród wielu premier to właśnie historie sensacyjne i kryminalne wyróżniają się na księgarskich półkach. Jedną z nowości, na którą warto zwrócić uwagę, jest debiutancka powieść Roberta Małeckiego Najgorsze dopiero nadejdzie. Jak oceniam tę książkę, co mi się spodobało, a czego się czepiam – to wszystko już teraz w recenzji. 

Kiedy poznajemy głównego bohatera powieści, dziennikarza Marka Benera, mężczyzna znajduje się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Od szefowej największego w Toruniu dziennika Gazety Miejskiej otrzymał właśnie wymówienie, mimo że jego praca od dawna utrzymywała tytuł na powierzchni. Benerowi nie wiedzie się również w życiu osobistym. Trzy lata temu zniknęła bez wieści ciężarna żona dziennikarza, a mężczyzna bezskutecznie próbuje wyjaśnić to dramatyczne wydarzenie. Jak na razie bez żadnych rezultatów. Zaraz po powrocie z Berlina, gdzie szukał śladów żony, Bener ma napisać artykuł na temat pożaru w domu za miastem. Na miejscu okazuje się, że zginął  tam dawny przyjaciel dziennikarza, a jego żona, niegdyś dziewczyna Benera, zostaje porwana. Mężczyzna nie zdaje sobie początkowo sprawy, że został wmanewrowany w szalenie niebezpieczną grę, a najgorsze dopiero przed nim …

Najgorsze dopiero nadejdzie zaczyna się jak klasyczny kryminał, który na własny użytek nazwałem miejskim. Jest więc dziennikarz, który wiele w życiu przeżył i nieobce są mu przekręty na styku polityki i biznesu. Są kumple i pewna siebie szefowa, pojawiają się problemy rodzinne. Jest wreszcie Toruń, jeszcze jeden bohater książki, a nie tylko tło dla rozgrywających się wydarzeń. Trochę duszny klimat miasta, układy i wzajemne powiązania między najważniejszymi ludźmi w Toruniu sugerowały solidną powieść kryminalną, mocno osadzoną w aktualnej sytuacji społecznej i politycznej. I niespodziewanie konwencja ulega zmianie. Nagle akcja przyspiesza,  Bener zaczyna przypominać superbohatera, sypią się ciosy, padają strzały i z kryminału robi się powieść sensacyjna. I to trochę z gatunku zabili go i uciekł. Nie powiem, czyta się to bardzo dobrze, ale w moim odczuciu część wydarzeń jest przerysowana, a może potraktowana z przymrużeniem oka, choć nie wiem oczywiście, czy takie były intencje autora. Ta niespodziewana zmiana konwencji (ale nie stylu) trochę wybiła mnie z czytelniczego rytmu i przez jakiś czas uwierała podczas czytania. Muszę jedna przyznać, że od powieści trudno było mi się oderwać i mimo kilku zdziwień Ale jak to? wraz z bohaterem pędziłem do zaskakującego finału. Jak się okazuje, finału pierwszego tomu, bo Marek Bener nie zamknął wszystkich spraw i jeszcze powróci.

foto Tomasz Radochoński/www.instagram.com/nowalijki


Mimo usterki w kwestii gatunków, z czystym sumieniem mogę napisać, że powieść Roberta Małeckiego warto przeczytać. Przypadła mi do gustu postać dziennikarza i wydaje się, że Bener ma nadal duży potencjał. Z pewnością autor wykorzysta go w kolejnych częściach. Doceniam odrobinę zgryźliwe i z całą pewnością autoironiczne poczucie humoru głównego bohatera powieści. Sama intryga jest wciągająca i choć balansuje chwilami na granicy literackiej fikcji, w sumie mogłaby się wydarzyć tu i teraz. Warte uwagi jest tło powieści: z jednej strony kulisy pracy dziennikarza, z drugiej świat polityki, korupcja  wielkie pieniądze i jeszcze większe ego polityków. Myślę, że dla mieszkańców Torunia dodatkowym smaczkiem bedą opisy miasta i nawiązania do niedawnych wydarzeń w regionie. 

Wspomniałem na wstępie, że Najgorsze dopiero nadejdzie to debiut Roberta Małeckiego. Dodam, że w ogólnym rozrachunku debiut udany i warty przeczytania. Książkę cechuje bardzo dobry styl narracji, dzięki czemu powieść czyta się z dużą przyjemnością.  A to niekoniecznie jest reguła w odniesieniu do tekstów gatunkowych. Mam nadzieję, że pisarz na dłużej zagości w literackim światku polskich kryminałów, bo chyba pora wpuścić tam trochę świeżego powietrza. Autorowi życzę, aby tę szansę wykorzystał i już teraz czekam na kontynuację losów Marka Benera – mniej superbohatera, więcej faceta z krwi i kości. I parafrazując tytuł powieści napiszę, że w odniesieniu do twórczości autora najlepsze dopiero nadejdzie. I to pewnie bardzo szybko.

Nowalijki oceniają 5-/6



Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona
za udostępnienie powieści do recenzji.