
Kilka lat temu, kiedy thriller psychologiczny święcił największe triumfy na rynku wydawniczym, dało się zauważyć pewien trend. Co któraś nowość miała obowiązkowo w tytule dziewczynę. To oczywiście efekt popularności Dziewczyny z pociągu Pauli Hawkings, która utorowała drogę dla kolejnych autorek piszących powieści z pogranicza prozy obyczajowej i kryminału. Potem poszło już gładko i choć dziś gatunek zdaje się, nie ma wiele odkrywczego do powiedzenia, nadal z przyjemnością sięgamy po kolejne tytuły licząc, jeśli nie na zachwyt, to z pewnością na dobrą zabawę.
Książki spod znaku domestic thriller albo domestic noir należą do moich ulubionych z kategorii prozy rozrywkowej. Od zawsze deklarowałem szczególną sympatię dla angielskiej odmiany gatunku, charakteryzującej się mocnym zaakcentowaniem suspensu idealnie budującego nastrój niepokoju towarzyszącemu lekturze. Taką prozę proponuje Kathryn Croft, pisarka, która po dłuższej chwili milczenia powraca i z nową powieścią, i z nowym wydawcą na polski rynek. A ponieważ autorka Dziewczyny z pokoju 12 porusza się w ramach lubianego przeze mnie gatunku oczywiste było, że sięgnę po jej nową książkę.
Hannah Chambers wiedzie spokojne i uporządkowane życie u boku męża i córeczki. Małżeństwu dobrze się powodzi, a odziedziczona po matce księgarnia jest dla bohaterki źródłem zawodowej satysfakcji. Wszystko do czasu, kiedy pobliskim hotelu policja odnajduje zwłoki młodej kobiety. Zbrodnia wstrząsa mieszkańcami niewielkiego Roehampton, a życie Hannah sprowadza na nowe tory, gdy kobieta znajduje w kieszeni ubrania męża klucz do pokoju numer 12 z hotelu, w którym doszło do morderstwa. Od tej pory nic nie będzie już takie samo.

Dawno niewidziana na półkach z nowościami wydawniczymi, Kathryn Croft powraca z powieścią w koronnym dla niej gatunku. Dziewczyna z pokoju 12 to klasyczny thriller psychologiczny w konwencji domestic noir, sprawnie balansujący między powieścią obyczajową a kryminałem z dużą dawką suspensu, który skutecznie rozmywa sztywne ramy obu gatunków oraz przykuwa czytelnika do lektury. Wciąż nowe tajemnice i sekrety otaczają ciasno Hannah i jej męża, wydarzenia widziane i oceniane z punktu widzenia różnych osób dają odmienne interpretacje, co sprawia, że prawda przestaje być obiektywna w swojej oczywistości. A bohaterka, i tym samym czytelnik, gubi się w domysłach i co chwilę zmuszony jest weryfikować wyobrażenia na temat kolejnych zdarzeń.
Dziewczyna z pokoju 12 wymaga uwagi już od pierwszych rozdziałów, ponieważ Croft, znająca się na swojej pisarskiej robocie, potrafi skutecznie wywieść czytelnika w pole, kierując jego uwagę na te osoby, które mogą, ale nie muszą mieć cokolwiek wspólnego z morderstwem młodej kobiety. Każde z bohaterów powieści, z Hannah na czele, sprawia wrażenie winnych, ponieważ wszyscy oni mają coś do ukrycia; pojawiające się między nimi napięcie sprawia, że podejrzliwość głównej bohaterki wobec motywów ich postępowania niebezpiecznie zbliża ją do krawędzi – jeśli nie obłędu, to z pewnością niezdrowej obsesji.
Jak w każdym rasowym thrillerze psychologicznym, tak i w Dziewczynie z pokoju 12 twist goni twist, a nagromadzenie nieoczekiwanych zwrotów akcji, chwilami nieco groteskowe, spełnia swoją rolę – skutecznie przekierowuje fabułę na zupełnie nowe tory, rozpędzając akcję do granic możliwości. I do nieco przewidywalnego finału, tej charakterystycznej dla gatunku wisienki na torcie – jednych irytującej przerysowaniem, innych satysfakcjonującej spójnością z całą sekwencją poprzedzających koniec wydarzeń. O nowej powieści Kathryn Croft można zatem spokojnie napisać, że to udany powrót autorki na rynek wydawniczy, a jej książka, może niespecjalnie odkrywcza w kontekście definicji prozy gatunkowej, gwarantuje rozrywkę na wysokim poziomie, przywołującym na myśl triumfalne początki popularności thrillera domestic noir.
Informacje o książce
autorka Kathryn Croft
tytuł Dziewczyna z pokoju 12 (The Girl in Room 12)
przekład Magdalena Kowalczuk
Wydawnictwo Mova 2025
ocena 4+/6
recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem