JOHN BOYNE „NAWIEDZONY DOM”

JOHN BOYNE "NAWIEDZONY DOM"

Motyw nawiedzonego domu to jeden z najpopularniejszych składników popkultury. Jego rodowód sięga czasów wiktoriańskich opowieści z dreszczykiem a może nawet jeszcze wcześniej, ponieważ posępne, skrywające tajemnice posiadłości i zamki stanowią nieodłączne tło niejednej baśni czy legendy. Współczesna rozrywka chętnie sięga po historie z budzącym grozę domem, że wspomnę chociażby serię American Horror Story. Dla mnie niedościgłym wzorem powieści z tego kręgu tematycznego jest Nawiedzony Dom na Wzgórzu (tutaj) Shirley Jackson. Ponieważ, jak wielu czytelników, lubię powracać do tego, co znam, sięgnąłem po najnowszą próbę przywołania historii z budzącym grozę domostwem w tle. Mam na myśli Nawiedzony dom Johna Boyne’a, irlandzkiego pisarza najlepiej kojarzonego z Chłopcem w pasiastej piżamie. Teoretycznie nowa powieść na wszystkie składniki potencjalnego hitu wydawniczego, ale po kilkunastu pierwszych stronach wiedziałem, że z tą wersją starego motywu specjalnie się nie polubimy. Co z tego, że jest tajemnica rodzinna, dramatyczne wydarzenie z przeszłości oraz budzące niepokój rodzeństwo skoro, w moim odczuciu, zabrakło klimatu i przede wszystkim pomysłu na reinterpretację lubianego przez czytelników motywu.

Po nagłej śmierci ojca, młoda i niezbyt majętna nauczycielka Eliza Caine nie ma pomysłu, co dalej. Życie w Londynie A.D. 1867 jest dla niej za drogie, dlatego decyduje się odpowiedzieć na anons w gazecie i przyjąć posadę guwernantki w podmiejskiej posiadłości Gaudlin Hall. Trochę dziwi ją fakt, że okoliczni mieszkańcy patrzą na nią z przerażeniem, a w wielkim domu mieszka dwoje dzieci i bardzo małomówna służba. Już wkrótce Eliza przekona się, dlaczego jej nowe miejsce pracy nazywane jest nawiedzonym domem

JOHN BOYNE "NAWIEDZONY DOM"

John Boyne wziął na tapet jeden z najpopularniejszych motywów, z chęcią wykorzystywany i przez autorów wiktoriańskich ghost stores, i przez współczesnych twórców horrorów, czy seriali z dreszczykiem. Ich zasadniczą cechą jest to, że straszą jakby przy okazji, wywołują gęsią skórkę nieoczekiwanymi zwrotami akcji i nęcą czytelnika/widza duszną, klaustrofobiczną atmosferą posępnego starego domostwa. W Nawiedzonym domu czytelnik znajdzie większość wymienionych elementów, ale mnie zabrakło w tej historii klimatu. Być może wynika to z faktu, że autor zbyt precyzyjnie i starannie złożył w jedną całość znane motywy i toposy, być może dlatego, że jego bohaterom brakuje odrobiny głębi. Nie przypadł mi do gustu wątek dramatycznych wydarzeń z przeszłości, ale na tę subiektywną ocenę jestem w stanie przymknąć oko, gorzej, że po kilkudziesięciu stronach odniosłem wrażenie, że ta opowieść niespecjalnie mnie interesuje. Głównie chyba dlatego, że nieliczni bohaterowie książki miotają się trochę bez sensu po kolejnych pokojach i korytarzach a to, co miało być źródłem strachu, okazuje się czymś bardzo przyziemnym. Podczas lektury Nawiedzonego domu wciąż przypominała mi się powieść Henry’ego Jamesa W kleszczach lęku, ale choć obie fabuły różnią się od siebie, to u Jamesa strach bierze się i z odpowiednio budowanego napięcia, i z zabawy pisarza psychologią postaci, a czytelnik wciąga się w mroczną i gęstą historię z intrygującą zagadką. W moim odczuciu, mimo dobrego nastawienia i jeszcze większych chęci, u Boyne’a tego nie znalazłem. 

Zaraz po przeczytaniu Nawiedzonego domu Johna Boyne’a zacząłem zastanawiać się, co tą książką autor chciał osiągnąć. Pomijając oczywistości, pomyślałem, że chyba za cel postawił sobie odrobinę uwspółcześniony pod kątem języka (i tylko języka) remake klasycznej opowieści grozy. Innego pomysłu nie mam, bo chyba jednak nie jest to retelling. Owszem, powieść ma kilka mocnych elementów, jak choćby sarkastyczny humor (na przykład wtedy, kiedy na początku powieści Eliza mówi, że za śmierć ojca wini Dickensa), o dziwo, pierwszoosobowa narracja sprawdza się nad wyraz dobrze, ale pomysłów fabularnych starczyło Boyne’owi raczej na dłuższe opowiadanie niż na niezbyt obszerną powieść. Zasadnicza korzyść po lekturze jego powieści, to moje utwierdzanie się w przekonaniu, że warto i trzeba czytać oraz doceniać klasykę. Co by nie napisać o Nawiedzonym domu Boyne’aJames i Jackson mogą spać spokojnie. 

 

Informacje o książce

autor John Boyne

tytuł Nawiedzony dom

tytuł oryginału This Hous is Hounted

przekład Dorota Lachowicz

Wydawnictwo Stara Szkoła

miejsce i rok wydania Wołów 2019

liczba stron 261

ebook – zakup własny

Nowalijki oceniają 3+/6