DAPHNE du MAURIER „MOJA KUZYNKA RACHELA”

Podejrzewam, że większość czytelniczek i czytelników kojarzy Daphne du Maurier jako autorkę Rebeki, klasycznej powieści psychologicznej zekranizowanej przez Alfreda Hitchcocka. A przecież brytyjska pisarka ma na koncie kilkanaście książek, z czego wiele wydanych także po polsku. Moja przygoda z jej twórczością zaczęła się nietypowo, kiedy lata temu zorientowałem się, że scenariusz ulubionego filmu Ptaki powstał na kanwie opowiadania du Maurier pod takim samym tytułem. Potem poszło już gładko – najpierw przeczytałem wspomnianą Rebekę (wrażenia z lektury po latach tutaj), następnie inne powieści, w tym Moją kuzynkę Rachelę, która także doczekała się ekranizacji oraz nowego wydania w Serii butikowej Wydawnictwa Albatros. I właśnie wznowienie książki okazało się znakomitym pretekstem do ponownej jej lektury. Bardzo satysfakcjonującej, ponieważ du Maurier po raz kolejny proponuje historię tylko na pozór prostą, ale w rzeczywistości pełną niuansów i odcieni. I dlatego, na własny użytek lubię mówić, że gdyby nie twórczość autorki Rebeki, być może współczesna proza gatunkowa, w tym thriller psychologiczny, wyglądałaby zupełnie inaczej.

Filip Ashley, młody chłopiec, który w dzieciństwie stracił rodziców, został przysposobiony przez krewnego. Ambroży Ashley, bo o nim mowa, dziedzic fortuny i ekscentryczny samotnik uczynił Filipa także swoim spadkobiercą. W związku z pogorszającym się stanem zdrowia, Ambroży decyduje się wyjechać do Włoch, aby w ciepłym klimacie leczyć się z doskwierający mu przypadłości. Stroniący od kobiet, zaskakuje wszystkich decyzją o poślubieniu kuzynki Racheli, którą spotkał we Włoszech. Niedługo po ślubie umiera, a dziwne w treści listy, które otrzymywał od czasu do czasu Filip, rzucają nowe światło na ostatnie miesiące życia Ambrożego. Co tak naprawdę wydarzyło się podczas kilkunastomiesięcznego wyjazdu Ashleya do Włoch? I dlaczego kuzyna Rachela, teraz wdowa Ashley, pojawia się w domu, w którym obecnie rezyduje młody Filip? Czy między wierszami, z listów Ambrożego, Filip odczyta tajemnicę śmierci opiekuna? A może wszystkie te domysły i insynuacje są jedynie efektem niezdrowej imaginacji?

Daphne du Maurier w swoich książkach łączy wątki obyczajowe i psychologiczne, uwypuklając tajemnice bohaterów poprzez przełamanie konwencji elementami typowymi dla powieści grozy. Taki chwyt stylistyczny wykorzystała z powodzeniem w Rebece, podobnie postąpiła w Mojej kuzynce Racheli. Tym razem jednak główną postacią historii uczyniła młodego mężczyznę – Filipa Ashleya, który wychowany w kornwalijskiej posiadłości lepiej znał się zarządzaniu rozległym majątkiem niż na relacjach z kobietami. Tytułowa kuzynka Rachela wydaj się być postacią drugoplanową, ale nic bardziej mylnego. Jej obecność, najpierw w listach Ambrożego, poźniej w posiadłości, ma niebagatelny wpływ – zarówno na Filipa, jak i szerzej na rozwijającą się akcję. A ta, jak na dobrą powieść psychologiczną, nawiązującą do XIX – wiecznych wzorów gatunku przystało, rozwija się powoli, w nieco staroświeckim stylu. Ale to wolne tempo to nie zarzut, ale wręcz odwrotnie – zdecydowany plus opowieści, która mogłaby się zamknąć w formie opowiadania. Nie chodzi bowiem tylko o historię Ambrożego, Filipa i Racheli, najciekawsze w tej powieści jest to, jak układają się relacje przyszłego dziedzica fortuny Ashleyów z budzącą skrajne emocje kobietą. Autorka niespiesznie prowadzi czytelnika przez meandry ludzkich emocji, bawi się niuansami, konsekwentnie rozwijając wątek relacji między niedoświadczonym życiowo Filipem a tajemniczą daleką kuzynką. Daphne du Maurier po mistrzowsku oddaje całą gamę odczuć, pokazując swoich bohaterów w różnym świetle, bawiąc się przy okazji (a może przede wszystkim) emocjami czytelnika. Trudno bowiem zdecydować, czy lekceważący ton Filipa maskuje strach przed budzącym się do Racheli uczuciem, a może piękna kuzynka nie jest tak niewinna, na jaką wygląda. Kto nich prowadzi inteligentną grę i jakich rezultatów oczekuje?

Moja kuzynka Rachela po raz kolejny zabiera czytelnika do świata, w którym ogromna posiadłość stanowi tło dla poprowadzonej niezwykle sprawnie opowieści o ludzkich namiętnościach, strachu i wzajemnej fascynacji. Autorka udowodniła już wcześniej, że dobra powieść psychologiczna powinna wciągnąć, zafascynować i umiejętnie wyprowadzać na manowce. Służą temu budzące niepokój listy – insynuacje Ambrożego, drobne zmiany w zachowaniu bohaterów, wreszcie nietypowe ich zachowania, tajemnice i salonowe gierki, które wciągają Filipa i Rachelę w pełną niedomówień, niebezpieczną relację. Niepokój, tak charakterystyczny dla powieści gotyckiej, której echa słychać także w omawianej książce, podsyca pierwszoosobowa narracja z perspektywy Filipa. Jego oczami czytelnik widzi świat przedstawiony w powieści, jego przemyślenia i wątpliwości budują (czy rzeczywisty?) obraz zarówno kuzynki Racheli, jak i kilkunastu miesięcy jej małżeństwa. Wielu kwestii nie wyjaśnia nawet finał tej historii, za co jeszcze bardziej doceniam prozę Daphne du Maurier. Pisarka nie idzie na łatwiznę i pozwala sobie zostawić czytelnika z wieloma niewiadomymi, może nawet bez żadnych ostatecznych odpowiedzi. Niespieszna, wspaniale napisana (i przetłumaczona) Moja kuzynka Rachela to idealna lektura na długie jesienne wieczory. Mimo upływu lat i akcji umieszczonej w XIX wieku książka du Maurier wcale się nie zestarzała. A to chyba najlepsza rekomendacja dla tego tytułu. Warto po nią sięgnąć, zaraz po lekturze Rebeki.

Informacje o książce

autorka Daphne du Maurier

tytuł Moja kuzynka Rachela (My Cousin Rachel)

przekład Zofia Uhrynowska – Hanasz

Wydawnictwo Albatros 2021

Nowalijki oceniają 5/6

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Albatros