RICHARD FLANAGAN „PIERWSZA OSOBA”

Richard Flanagan "Pierwsza osoba"

W 2014 roku Richard Flanagan otrzymał Nagrodę Bookera za Ścieżki Północy, których napisanie zajęło australijskiemu pisarzowi przeszło dwanaście lat. Zdecydowanie krócej miłośnicy jego prozy czekali na nową, siódmą w kolejności, książkę. Mowa o  Pierwszej osobie, powieści, która nie tylko odbiega od tematyki podejmowanej przez Flanagana we wcześniejszych tekstach, ale przede wszystkim zaskakuje podjętą tematyką. Autor Śmierci przewodnika rzecznego (tutaj) przedstawia historię, której genezy należy szukać w biografii samego Flanagana, dzięki czemu Pierwszą osobę można zaliczyć do książek autotematycznych, choć rozdzielenie fikcji od prawdy wydaje się drugorzędne wobec nieoczywistej problematyki reprezentowanej przez omawianą książkę.

Pierwsza osoba zabiera czytelnika do Australii początku lat 90. Bohaterem powieści jest początkujący pisarz Kif Kehlmann, który marzy o wielkim sukcesie literackim, ale poza mało znaczącymi nagrodami i niskonakładowymi publikacjami nie może pochwalić się większymi osiągnięciami. Jako mąż i ojciec niedługo znów powiększającej się rodziny zmuszony jest, co i raz, zawieszać na kołku rachityczną karierę pisarską, aby zapewnić żonie i córce jako taki byt. Dlatego, kiedy pewnego dnia otrzymuje propozycję napisania biografii słynnego australijskiego oszusta zgadza się, licząc zarówno na wysokie honorarium, jak i możliwość zaistnienia na rynku wydawniczym. Początkowo nie przeszkadza mu, uwłaczająca artystycznym zapędom, rola ghostwritera, solidny zastrzyk gotówki skutecznie łagodzi rozterki początkującego autora. Problem pojawia się dopiero wtedy, Kehlmann zaczyna zastanawiać się, dlaczego kuty na cztery nogi oszust, Siegfried Heidl, właśnie jego wybrał do spisania intymnej spowiedzi z życia. I dlaczego, kiedy obaj spotykają się, Heidl utrudnia mu pracę, klucząc, konfabulując, czy złośliwie odmawiając rzetelnych informacji? Kif bardzo szybko uświadamia sobie, że napisanie akurat tej książki wystawi na próbę nie tylko jego zdolności literackie, ale przede wszystkim przesunie granice moralności i odpowiedzialności za słowo.

Richard Flanagan podkreśla w wywiadach, że Pierwsza osoba nie powstałaby, gdyby nie jego osobiste doświadczenie, kiedy jako młody pisarz otrzymał propozycję napisania autobiografii największego australijskiego oszusta. Wiele elementów z biografii Kehlmanna i Flanagana pokrywa się, dlatego bez większej nadinterpretacji można napisać, że Pierwsza osoba to nietypowy powrót Flanagana do własnych pisarskich początków, których doświadczenie wyraźnie wpłynęło na twórczość australijskiego autora. Trudno jednak zakwalifikować tę książkę do kategorii autobiografii, raczej skłonny jestem przypisać ją do nurtu powieści autotematycznych, odsłaniających kulisy, zarówno rynku wydawniczego, jak i żmudnego procesu powstawania kolejnej fabuły, czy tajników warsztatu pracy pisarza. Nietrudno domyślić się, że stereotypowe wyobrażenie o procesie twórczym dalekie jest od, skrzeczącej niejednokrotnie, rzeczywistości. 

Richard Flanagan "Pierwsza osoba"

Podczas lektury Pierwszej osoby nasunęła mi się myśl, że na tę powieść warto patrzeć z trzech punktów widzenia. Pierwszy i najbardziej oczywisty, to główny wątek książki – współpraca młodego Kifa Kehlmanna z doświadczonym oszustem, którego życie to (najprawdopodobniej) jedna wielka blaga, a pomysł na napisanie autobiografii jest jeszcze jednym, może największym, przekrętem. Śledząc ten wątek, czytelnik wciąż zadaje sobie to samo pytanie, które nęka pisarza widmo Po co? Dlaczego? Bardzo długo trudno znaleźć odpowiedź, a kiedy już się ona skrystalizuje, wcale nie musi okazać się satysfakcjonująca. Dla nikogo.

Druga kwestia, poruszana przez Richarda Flanagana, to sam proces twórczy i biografia aspirującego pisarza. Kif ma na koncie opracowanie o tasmańskim modernizmie, kilka opowiadań i rozpoczętą powieść. Ale ma także rodzinę, permanentny brak pieniędzy, codzienne obowiązki i uciążliwe zobowiązania, które skutecznie utrudniają mu pisanie, odciągają od komponowania kolejnych zdań nowej fabuły. Flanagan, portretując Kehlmanna, przypomina nam, czytelnikom, że pisarstwo od dawna odarte jest z romantycznych wizji natchnionego poety w objęciach weny, a pisarzowi bliżej jest do urzędnika niż  do wiedzionego szaleństwem tworzenia artysty. Praca nad autobiografią Heidla jest długa, żmudna i psychicznie obciążająca, ale można założyć, że pisanie samo w sobie często właśnie takie jest – momentami niewdzięczne, gdy słowa nie ułatwiają przelewania myśli na papier, czasem bardzo satysfakcjonujące. 

Ciekawy jest trzeci, mniej oczywisty, wątek Pierwszej osoby. Flanagan pokazuje mechanizmy funkcjonowania rynku wydawniczego, dla którego pisarz jest szeregowym pracownikiem, chyba że jego książki przynoszą ogromne zyski – wtedy oczywiście jego pozycja diametralnie się zmienia. Kulisy działaności wydawnictwa w Australii początku lat 90. dla polskiego czytelnika mogą wydawać się co najmniej egzotyczne, ale podstawowe mechanizmy z traktowaniem książki jako produktu, nadal są takie same. Kif Kehlmann, zgadzając się na współpracę z Heidlem, w pewnym sensie podpisał cyrograf, z tym może wyjątkiem, że na jego duszę czyha nie diabeł, ale wydawca i redaktor. Pisząc trochę autoironicznie, o dziwo, w tym całym wydawniczym wątku nie pada nic na temat blogerów i bookstagramerów … no tak, o Instagramie promującym książki nikt wtedy nawet nie myślał, a opinie o książkach pisali zawodowi recenzenci. 

Lubię prozę Flanagana, choć już jakiś czas temu przekonałem się, że styl jego książek wymaga ode mnie pewnego przestawienia się na powolny, dygresyjny rytm narracji. Nie inaczej było z lekturą Pierwszej osoby. Sam pomysł przypadł mi do gustu, relacja między Kifem i Siegfriedem irytowała mnie, ale w taki sposób, że chciałem dowiedzieć się, co z tego wszystkiego wyniknie. Jednak pewna zauważalna powtarzalność w konstrukcji narracji chwilami nużyła sprawiając, że wzrok bezwiednie przesuwał mi się po kolejnych akapitach. Z drugiej jednak strony nie sposób odmówić Flanaganowi wyczucia tematu, specyficznego humoru a przede wszystkim dystansu wobec siebie i swojego powołania/zawodu. Może nie zaliczę Pierwszej osoby do najbardziej cenionych przeze mnie powieści Australijczyka, ale z pewnością pozostanie ona w mojej wdzięcznej pamięci głównie za sprawą elementów autobiograficznych. I choćby dla tego wątku warto sięgnąć po najnowszą, siódmą powieści Richarda Flanagana

 

 

Richard Flanagan "Pierwsza osoba"

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Informacje o książce

autor Richard Flanagan

tytuł Pierwsza osoba

tytuł oryginału First Person

przekład Maciej Świerkocki

Wydawnictwo Literackie

miejsce i rok wydania Kraków 2019

liczba stron 452

egzemplarz recenzencki

Nowalijki oceniają 4+/6

 

 

 

 

 

 

Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji