Magdalena Knedler „Winda”

www.jankawydawnictwo.pl
Informacje o książce


autorka: Magdalena Knedler
tytuł: Winda

wydawnictwo: Wydawnictwo JanKa
miejsce i rok wydania: Pruszków 2016
liczba stron: 236

egzemplarz: recenzencki








W ubiegłym roku Magdalena Knedler ogłosiła, że Pan Darcy nie żyje, a na początku 2016 zabiera czytelników w niezwykłą przejażdżkę Windą. Obie książki są bardzo różne, obie tak samo intrygujące, choć każda inaczej. Ta rozbieżność tematyczna i gatunkowa świadczy o dużym literackim potencjale autorki, która z pewnością dopiero się rozkręca. 

Winda. Nieodzowny element każdego wieżowca, kiedyś również eleganckich kamienic, a dziś także nowoczesnych, ale anonimowych apartamentowców. Miejsce, gdzie chcąc nie chcąc, spotykają się ludzie mieszkający obok siebie, ale nienazywający innych lokatorów bloku sąsiadami, bo ci zwyczajnie się nie znają. Czasem uprzejme Dzień dobry, częściej skinienie głową lub naburmuszona mina. Winda to także znakomite miejsce na poranne selfie wrzucone przed pracą do internetu. Nowy ciuch, słodki dziubek … świecie oto jestem, podziwiaj mnie, polub, lajknij, skomentuj. W windzie spotykają się pokolenia, religie, poglądy, ludzkie historie, radości, dramaty, samotność, obojętność. Jedno piętro, drugie, piąte. Chwilowe poczucie wspólnoty, znikające wraz z sygnałem oznaczającym miejsce docelowe. I tak tygodniami, miesiącami, latami. Kogoś ubywa, ktoś się pojawia. Winda jest. Działa, choć czasem się psuje. Ale jest. 

Winda to książka, którą można czytać jak zbiór opowiadań, literackich portretów mieszkańców pewnego wrocławskiego dziesięciopiętrowca, albo jako powieść, podzieloną na rozdziały  –  piętra. Na każdym z nich mieszka bohaterka lub bohater książki Magdaleny Knedler. Postaci jest dużo, pozornie nic ich nie łączy, poza tytułową windą, ale przy bliższym poznaniu okazuje się, że mają oni ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać. Historie ich życia zazębiają się, czasem nakładają, ale zawsze jakoś na siebie oddziaływują. Nie ma znaczenia pochodzenie, status społeczny i materialny, wyznawana religia – liczy się wrażliwość, potrzeba kontaktu z drugą osobą, chęć rozmowy, współprzeżywania, współistnienia. Dramatyczna walka ze sobą i o siebie, ucieczka przed samotnością, toksycznym związkiem, poszukiwanie miłości, albo tylko zaspokojenia. Mieszkańcy bloku z książki Magdaleny Knedler to tylko pozornie grupa obojętnych sobie ludzi, w rzeczywistości stanowią oni pulsującą magmę, która tylko czeka, aby wybuchnąć, uwolnić się, dać upust potrzebom ducha i ciała. 

Bohaterów Windy jest sporo, a każdy inny. Pochodzą z różnych światów, mają odmienne zdanie na otaczającą ich rzeczywistość. W wieżowcu, jak pod mikroskopem widać, że Polska to kraj ludzi doświadczonych przez los i historię, zdefiniowanych poprzez wyznawaną religię, wyniesioną z domu obyczajowość, wyuczoną w szkole wiedzę, zdobyte doświadczenie. Wanda – miłośniczka haiku, krawcowa i gospodyni domowa, Alicja – psycholożka, Eli – Żyd, który nie ma w planach rozpamiętywania Holokaustu, Maryla, która panu Stanisławowi podrzuca pod drzwi mieszkania najlepsze ciasto w bloku, Japonka Ayo – z zawodu … windziarka. To tylko część barwnej plejady postaci, które przemieszczają się codziennie tytułową Windą. Każda z tych osób to indywidualna historia, pełna wzlotów, choć może raczej upadków, suma doświadczeń, przeżyć, oczekiwań i obaw, radości i smutków. Autorka, która już w debiucie pokazała, że ma talent do kreowania nietuzinkowych postaci, w nowej książce rozwinęła skrzydła. Mimo różnic w wieku, pochodzeniu, mimo innego spojrzenia na rzeczywistość, lokatorzy wieżowca to postaci intrygujące i sympatyczne, czasem zagubione, często niepewne swojej obecności tu i teraz, ale zawsze budzące emocje u czytelnika, zaprzątające jego myśli jeszcze długo po zamknięciu książki. 

Akcja Windy toczy się niespiesznie, swoim tempem. Wraz z mijanymi piętrami czytelnicy poznają coraz więcej informacji z życia lokatorów. W odkrywaniu tych faktów pomagają częste retrospekcje i wprowadzenie narratora wszechwiedzącego.  Autorka traktuje swoich bohaterów z sympatią, choć czasem subtelnie dźga ich szpikulcem satyry. Język książki jest gęsty i często jędrny, ale oddaje tym samym emocje kotłujące się w głowach pasażerów windy. Taka literacka kreacja powoduje, że portrety mieszkańców wieżowca silnie zakorzenione są we współczesności. Liczne odwołania do kultury popularnej, czy charakterystycznych elementów polskiego krajobrazu dużego miasta wspaniale uzupełniają świat przedstawiony w książce.

Lektura Windy to przyjemne literackie doświadczenie. Osadzenie wydarzeń w otaczającej czytelnika rzeczywistości powoduje, że niedoskonałych ludzi – bohaterów książki – traktujemy jak znajomych, może nie najbliższych, ale stanowiących część codzienności. Humor z odrobiną melancholii i pobłażliwość dla poczynań lokatorów wrocławskiego wieżowca przypomina odrobinę klimat starszych filmów Woody’ego Allena, albo styl wczesnych opowiadań Murakamiego. Proza Magdaleny Knedler ma jednak tę zasadniczą przewagę nad wymienionymi, że dotyczy polskiej rzeczywistości i przez to jest bliska lokalnemu czytelnikowi. Autorka pokazała przy tym, że znakomicie odnajduje się zarówno w lekkiej literaturze popularnej, jak i w tekście bardziej zaangażowanym, wymagającym pogłębionego rysu psychologicznego postaci. Dobre oko do szczegółów i umiejętność tworzenia ciekawych historii z pewnością pomogły przy kreowaniu świata i bohaterów Windy. Jak dla mnie, to jedna z ciekawszych premier literackich początku roku. Dla miłośników dobrej współczesnej prozy – pozycja obowiązkowa. Stawiam na półce ulubione

Nowalijki oceniają: 6/6

Dziękuję Wydawnictwu JanKa za udostępnienie egzemplarza do recenzji.