
W natłoku nowości wydawniczych umknęła mi poprzednia książka autorki, ale po lekturze Martwego pisarza Sulari Gentill pozostaje na moim czytelniczym radarze. Z czasem sięgnę po Kobietę z biblioteki, ponieważ druga po polsku powieść australijskiej autorki – wspomniany Martwy pisarz – przypadła mi do gustu, choć kryminały z mocnym akcentem sensacyjnym nie należą do moich ulubionych. Ale! Cała reszta już jak najbardziej: morderstwo (i to nie jedno), bohaterowie związani ze środowiskiem pisarzy i wydawców, zaskakujące zwroty akcji, wreszcie celowe przerysowanie, zarówno postaci jak i wydarzeń sprawia, że choć nie bez wad, książka Gentill idealnie wpisuje się w nurt literatury rozrywkowej, napisanej z lekkim przymrużeniem oka.
Główna bohaterka powieści Theodosia Benton decyduje się na rewolucyjne zmiany w życiu. Rezygnuje ze studiów prawniczych oraz stabilnej przyszłości i … przeprowadza się do brata. W walizce ma niedokończoną powieść, nad którą zamierza pracować w lokalnej kawiarni. Tam poznaje bestsellerowego autora Dana Mudrocha, który staje się jej przewodnikiem po świecie pisarzy i wydawców. Kiedy mężczyzna zostaje zamordowany, Theo postanawia przeprowadzić w sprawie własne dochodzenie nie zdając sobie sprawy z tego, że naraża na wielkie niebezpieczeństwo nie tylko siebie, ale i najbliższych, a jej decyzja będzie miała daleko idące konsekwencje.

Pierwsze spotkanie z prozą Sulari Gentill to ciekawe doświadczenie, wymagające nieco cierpliwości i przede wszystkim wiary, że w tym literackim szaleństwie jest jakaś metoda. I choć po pierwszych rozdziałach tego nie widać – zapewniam, że takowe jest. Sama fabuła nie wydaje się być specjalnie oryginalna, ale trudno od kryminału nie oczekiwać, że zaraz na początku zginie kluczowa postać, co stanie się katalizatorem kolejnych wydarzeń. I Martwy pisarz nie jest w tej kwestii wyjątkiem. Autorka, przyznam, kupiła mnie wątkami związanymi z pisaniem, wpływem wydawców (oraz wielkich pieniędzy) na kształt książek, wreszcie sile literatury jako medium kreującego rzeczywistość. Interesujące z punktu widzenia czytelnika motywy powieść australijskiej pisarki splata z watkami kryminalnymi, które niepostrzeżenie mieszają klimat typowy dla cozy crime z sensacją w mocno przerysowanej formie.
Akcja powieści rozgrywa się w idyllicznym (z pozoru!) Lawrence w stanie Kansas, a przez karty powieści przewija się cała galeria charakterystycznych postaci z religijną (i mocno wybuchową) rodziną prepersów, która odegra niemałą rolę w śledztwie Theo. Atmosfera niewielkiej, raczej spokojnej społeczności udanie kontrastuje z coraz szybciej pędzącą akcją, która odsłania przed czytelnikami zaskakujące, nierzadko dramatyczne wydarzenia. Ale im dalej w lekturę, tym mocniejsze przekonanie, że Sulari Gentill napisała kryminał z lekkim przymrużeniem oka, serwując mocno przerysowaną, żeby nie napisać dosadniej – niebezpiecznie szarżującą fabułę. I to taką, w której przez moment można się pogubić.
Dezorientacja towarzyszy lekturze tylko przez chwilę, ponieważ wraz z finałem Martwego pisarza wszystkie elementy opowieści układają się w sensowną całość, nieco tylko zniekształconą przez wrażenie nadmiaru wielu elementów budujących fabułę. Dla części czytelników to wszystko wszędzie naraz może okazać się czynnikiem negatywnie wpływającym na cenę książki, mnie tym razem sensacyjna otoczka i przerysowanie przypadły go gustu. I dlatego lekturę powieści oceniam jako udaną na tyle, żeby mieć na oku kolejne książki Sulari Gentill.
Informacje o książce
autorka Sulari Gentill
tytuł Martwy pisarz (The Mystery Writer)
przekład Janusz Maćczak
Wydawnictwo Mova 2025
ocena 4+/6
recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem