KAREN BLIXEN „POŻEGNANIE Z AFRYKĄ”

Karen Blixen "Pożegnanie z Afryką"

Należę do tej grupy czytelników, którzy nie tylko czytają szeroko definiowaną klasykę, ale i od czasu do czasu powracają do książek sprzed lat. Wprawdzie nowości kuszą i skutecznie odwracają uwagę od starszych tytułów, ale ich lektura to zawsze pouczające doświadczenie – poszerza horyzonty, pozwala dostrzec analogie i powiązania, wzbogaca wiedzę o literaturze. Albo jak w przypadku wznowionej po latach książki Karen Blixen Pożegnanie z Afryką – zmusza do konfrontacji zapamiętanych niegdyś wrażeń z aktualną oceną tekstu.

Przeczytałem prozę Blixen po raz drugi w życiu i lekturze towarzyszyło mi wrażenie, że w mojej wdzięcznej pamięci Pożegnanie z Afryką to raczej suma opinii, interpretacji i wyobrażeń nachalnie wzmocnionych wspomnieniami filmowej adaptacją książki z 1985 roku z niezapomnianymi rolami Meryl Streep i Roberta Redforda. I książka, i film koncentrują się na emocjach, ale proza Blixen daleka jest od romantyzmu (a może nawet melodramatyzmu) za który widzowie tak kochają wizję  Sidneya Pollacka.

KAREN BLIXEN "POŻEGNANIE Z AFRYKĄ"

Przyznam, że Pożegnanie z Afryką, czytane po latach nie budzi już takich emocji jak za pierwszym razem, ale cieszę się, że Wydawnictwo Poznańskie zdecydowało się wznowić tę pozycję w klasycznym już tłumaczeniu Józefa Giebułtowicza, które ma wprawdzie ponad 60 lat, ale w moim odczuciu znakomicie oddaje ducha książki. Wydana po raz pierwszy w 1937 roku proza Blixen czaruje miłością do Afryki, ale elegancko przemilcza wiele kwestii natury osobistej , obyczajowej i politycznej.

Pierwsze, co przyszło mi do głowy podczas lektury Pożegnania z Afryką, to zaskoczenie, że proza Karen Blixen to nie przecież nie powieść, ale pamiętnik, sztambuch, zbiór luźno powiązanych ze sobą wspomnień, anegdot i literackich portretów. Wspólnym mianownikiem dla tych wszystkich zapisów jest oczywiście Afryka i jej mieszkańcy, zarówno rdzenni Afrykanie, jak i biali kolonizatorzy. Wspomnienia pod wspólnym tytułem Pożegnanie z Afryką to zbiór pięciu części, nierównych pod względem literackim, ale tak samo mocno wyrażających miłość Blixen do Afryki. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie trzy pierwsze (nazwijmy je) rozdziały Kamante i Lullu, Wypadek z bronią oraz Goście na farmie. Autorka bowiem, obok fragmentów o charakterze wspomnieniowo – sprawozdawczym przemyca także niezwykle sensualne, impresjonistyczne wizje afrykańskiej przyrody. Jej opisy są plastyczne, emocjonalne, ale też na swój sposób powściągliwe – nie wiem, czy sprawia to styl pisarki, przyjęta forma wspomnień, czy arystokratyczno – północne, chłodne wychowanie.

KAREN BLIXEN "POŻEGNANIE Z AFRYKĄ"

Pisarka wielokrotnie wspominała, że niecałe 20 lat, które spędziła w Afryce na plantacji kawy to jednocześnie najszczęśliwsze i najtrudniejsze lata jej życia. W Pożegnaniu z Afryką nie przywołuje zbyt wielu wspomnień ze swojego życia osobistego, nie pisze o nieudanym małżeństwie, a wyeksponowany w filmie Pollacka wątek związku z Denysem Finch Hattonem ogranicza się do kilkunastu zdań i rozdziale o jego śmierci w katastrofie samolotu w Kenii. Blixen woli skupić się na opisie codzienności na farmie, zachwycić lub zdziwić się obyczajami rdzennych mieszkańców kontynentu, przedstawić czytelnikowi swoje wrażenia i doświadczenia związane z prowadzeniem plantacji kawy. 

Trudno nie czytać Pożegnania z Afryką bez odniesienia do kolonializmu, ale Blixen udało się sprawnie uniknąć tematu. Nie podlega żadnej dyskusji fakt, że jako biała właścicielka sporych rozmiarów farmy występowała z pozycji uprzywilejowanej, ale fragmentów, w których czytelnik jest w stanie to wyczuć nie ma we wspomnieniach za wiele. A jeśli już, to gdzieś w tle, między wierszami opisującymi kontakty pisarki z innymi plantatorami lub przybyszami z Europy. Blixen woli skupić się na własnym fragmencie życia w Afryce, zachwycać ludźmi – ich systemem wartości, obyczajowością, wierzeniami, przesądami i mądrością. Wybiera kontemplację niezwykłej, zapierającej dech w piersiach przyrody, ale stara się nie dostrzegać zmian, które na kontynencie wprowadzają kolonizatorzy. Woli pełne serdeczniej pobłażliwości relacje z Afrykanami, niż występowanie z pozycji siły, którą niewątpliwie dysponowała. 

Na Pożegnanie z Afryką można patrzeć pod różnym kątem, skupić się na obrazie silnej kobiety, która po rozwodzie musiała sama poradzić sobie z prozą życia na farmie. Można spojrzeć na tekst jako na emocjonalny obraz kontynentu tak niesprawiedliwie potraktowanego przez historię, można wreszcie docenić zachwyt Blixen nad urodą Afryki. Na pewno jednak warto przeczytać jej wspomnienia a potem obejrzeć film Sidneya Pollacka. Mam wrażenie, że choć oba dzieła różnią się rozłożeniem akcentów, w sumie jednak idealnie się uzupełniają. 

 

KAREN BLIXEN "POŻEGNANIE Z AFRYKĄ"

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Informacje o książce

autorka Karen Blixen

tytuł Pożegnanie z Afryką

tytuł oryginału Out of Africa

przekład Józef Giebułtowicz i Jadwiga Piątkowska

Wydawnictwo Poznańskie

miejsce i rok wydania Poznań 2019

liczba stron 462

egzemplarz recenzencki

Nowalijki oceniają 4+/6

 

 

Dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu za egzemplarz recenzencki