„Jesień” Karl Ove Knausgård

www.wydawnictwoliterackie.pl

Informacje o książce

autor Karl Ove Knausgård
tytuł Jesień
tytuł oryginału Om høsten
przekład Milena Skoczko

wydawnictwo Wydawnictwo Literackie
miejsce i rok wydania Kraków 2016
liczba stron 240

egzemplarz recenzencki



Moją znajomość z twórczością Karla Ove Knausgårda z pewnością może scharakteryzować przymiotnik szorstka. Zaczęło się niewinnie od lektury pierwszego tomu Mojej walki. Głośna powieść autobiograficzna zagościła u mnie tuż po polskiej premierze. I albo trafiła na zły moment, albo mnie zabrakło cierpliwości, bo po kilkunastu stronach odłożyłem ją na półkę z nadzieją na szybki powrót do lektury. Efekt jest taki, że rozbabrany czytelniczo tom do teraz łypie na mnie podejrzliwie z półki. A że po drodze dołączyły do niego kolejne części, więc tych literackich wyrzutów sumienia jest oczywiście więcej. Nie tracę jednak nadziei, że jednak przeczytam tę serię, bo podświadomie czuję, że warto dać jej szansę. Kiedy więc pojawił się po polsku nowy cykl, pomyślałem, że to dobry pretekst, aby spróbować z twórczością Knausgårda jeszcze raz. Nieobciążony lekturą Mojej walki, przeczytałem Jesień i … no właśnie. Przy czytaniu tej książki towarzyszyły mi uczucia od zachwytu do zdziwienia a czasem nawet zażenowania. Jedno wiem na pewno. Knasgård to jeden z tych pisarz, wobec którego nie da się przejść obojętnie.

Jesień rozpoczyna cykl czterech tomów krótkich form literackich, których wspólnym mianownikiem jest oczekiwanie na narodziny córki. W zamyśle autora zbliżające się powiększenie rodziny to znakomity pretekst do napisania miniatur literackich o otaczającym nas świecie. Oczywistym jest, że rzeczywistość wokół nas składa się z tysięcy drobiazgów, na które bardzo często nawet nie zwracamy uwagi, zakładając, że były, są i będą. To ludzie, gesty, ślady, uczucia i przedmioty tworzą podbudowę dla życia każdego człowieka. Wie to zarówno czytelnik Jesieni, wie jej autor. Knausgård pochyla się nad światem, wskazując sobie i innym jego oczywiste, ale i często zaskakujące elementy. Tłumaczy swojemu nienarodzonemu dziecku jak zbudowana jest rzeczywistość, cierpliwie (o co go nie podejrzewałem) snuje opowieść o codzienności. Zachwyca się kształtem jabłek, przygląda się osom, tłumaczy czym są ramy, albo samotność. Wspomina lekturę Flauberta, obserwuje tankowce i rozmyśla o sile przebaczenia. Przy okazji wspomina swoich rodziców, zastanawiając się nad upływającym czasem i tym, jak Knausgård sam się zmienił przez lata. To, że autor umie pisać, to nie ulega wątpliwości. Bywa subtelny, kiedy pisze o noworodkach, jest rozczulający w Listach do nienarodzonej córki. Ale jest też prowokacyjny, kiedy opisuje muszlę klozetową, rodzaje wymiocin, albo kiedy przypomina sobie, że od czasu do czasu cała jego rodzina musi walczyć z wszami. Nie umiem do końca rozszyfrować klucza, jakim kieruje się autor w doborze tematów. Nie jest też tak, że oburza mnie pisanie o wyrzucaniu starej gumy do żucia i sikaniu. To przecież też część naszej codzienności, bardziej autentycznej, niż na przykłada ta, wykreowana przez telewizję i reklamę. Zastanawia mnie jedynie, czy warto o tym pisać między rozmyślaniami o zmierzchu, budynkach sakralnych czy istocie ciszy. Zakładam więc, na własny użytek, że to element literackiej prowokacji, kij wsadzony w mrowisko konwenansów, próba (nie wiem, czy udana) wyciągnięcia czytelnika ze sfery literackiego komfortu. 

foto Tomasz Radochoński www.nowalijki.blogspot.com

Lektura Jesieni to ciekawe doświadczenie i wbrew niewielkim rozmiarom tekstów –  duże przeżycie. Knausgård z jednej strony napisał książkę o wielkiej pochwale życia, z drugiej prowokuje. W jednym tomie udało mu się zawrzeć opowieści, które mnie wzruszyły, zażenowały, ale i zwyczajnie znudziły. Autor chwilami uderza w patos, żeby stronę dalej polecieć banałem. W efekcie Jesień jest dla mnie nierówna, choć zaskakuje – nie zawsze pozytywnie. Po tej lekturze wciąż nie mogę się zdecydować, czy miałem do czynienia z wielką literaturą, czy jednak tylko bardzo przeciętnym tekstem niezłego pisarza. Oczywiście po jednej książce trudno wydać jednoznaczny osąd, dlatego na chwilę odpocznę od Knausgårda, ale tym razem na krótko, w kolejce czeka już na mnie Zima i to może ona pozwoli mi ułożyć się z twórczością Norwega. Moja walka dopiero się rozpoczęła. 

Nowalijki oceniają 4/6



Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie
książki do recenzji.