GRAHAM MASTERTON „SABAT CZAROWNIC”

Lubię powieści Grahama Mastertona, choć mam świadomość, że dokonaniom autora nierzadko blisko jest literaturze niespecjalnie wysokich lotów. Nigdy nie mam pewności, czy jego kolejna książka to świadoma gra z czytelnikiem i zabawa konwencją gatunkową, czy pisarz zwyczajnie żartuje sobie z odbiorcą, a może pisze zupełnie na poważnie. Jedno jest pewnie, z wdziękiem łączy tematykę historyczną z kryminałem, sięga po klimat rodem z gotyckiej powieści grozy, świetnie czuje się w temacie horrorów, słowem – pisze tak, że czytelnicy chętnie sięgają po jego książki, a ma ich w bibliografii naprawdę sporo. Z niekłamaną przyjemnością wróciłem po latach do jego prozy za sprawą Szkarłatej wdowy, jak się okazało, pierwszej części kolejnej w dorobku Mastertona serii, tym razem historyczno – kryminalnej z Beatrice Scarlet, córką londyńskiego aptekarza. Nakładem Wydawnictwa Albatros ukazała się druga odsłona cyklu w postaci Sabatu czarownic, opowiadająca dalsze losy młodej bohaterki, której życie za oceanem nie oszczędziło dramatycznych wydarzeń. Jak poprzednio, tak i teraz, tło historyczne jest bardzo umowne, choć obyczajowo wydaje się być odważniej, a sama Beatrice konsekwentnie przełamuje wizerunek nobliwej wdowy po pastorze. Historia wciąga od pierwszych stron i trzyma w niepewności do finału, gwarantując całkiem udaną rozrywkę w sam raz na długie jesienne wieczory.

Po tragicznych w skutkach wydarzeniach w Nowej Anglii, sytuacja zmusza Scarlet do powrotu w rodzinne strony. Wraz z córką przybywa więc do Londynu, aby rozpocząć po raz kolejny nowe życie. Dzięki uprzejmości dobrych ludzi zostaje przełożoną schroniska dla upadłych dziewcząt i z dnia na dzień coraz lepiej radzi sobie z trudnymi przypadkami, których w tej działalności nie brakuje. Jednym z dobroczyńców przytułku jest George Hazzard, bogaty przedsiębiorca i właściciel fabryki tytoniu. To tam doszło do dziwnego zdarzenia, kiedy okazało się, że kilka dziewcząt zabranych ze schroniska, aby pracą odkupić swoje winy, zniknęło bez wieści. Wcześniej, według słów Hazzarda, miały utworzyć sabat i oddawać się kultowi szatana. Beatrice zaczyna nabierać wątpliwości, gdy uświadamia sobie, że ta historia ma sporo luk, a jej racjonalne podejście do życia każe poddać w wątpliwość prawdomówność właściciela fabryki. Szybko okaże się, że naraziła się bardzo groźnym siłom.

Nie da się ukryć, że Graham Masterton tak samo dobrze bawi się miksowaniem gatunków, jak z premedytacją powiela schematy. Dlatego Sabat czarownic tak dobrze się czyta, ponieważ czytelnik od razu wpada w wir wydarzeń, tak skonstruowanych, żeby przyciągnąć do lektury. Autor ponownie łączy powieść historyczną z kryminałem, doprawa całość wątkami czarownic, czy kultu szatana i nie zapomina o klimacie typowym dla Londynu z II połowy XVIII wieku. Znów bywa obrzydliwie, obyczajowo pieprzenie – tu pisarz jest od zawsze bardzo konsekwentny – i przede wszystkim ciekawie. Głównie za sprawą Beatrice, która coraz lepiej radzi sobie z zagadkami kryminalno – detektywistycznym, a przy okazji okazuje się całkiem łebską babką. Racjonalistką, chwilami nad wyraz współczesną, ale udanie odnajdującą się w klimacie powieści awanturniczej. Sama intryga kryminalna wydaje się być dość prosta, pełna jest jednak zwrotów akcji – wprowadzanych przez autora chwilami mało subtelnie – za to idealnie pokręcających tempo opowieści. Tak to już jest z książkami Mastertona, który niespecjalnie przejmuje się krytyką, pisząc tak, jak mu się podoba i w sposób, jaki od tylu lat doceniają jego czytelnicy.

Wybierając lekturę Sabatu czarownic pod kątem tematyki czarów i polowania na czarownice trzeba mieć świadomość, że nie jest to wiodący wątek w książce, choć dla samej fabuły ważny. Owszem, stanowi punkt wyjścia dla śledztwa Beatrice, ale trudno określić tę historię mianem typowego horroru, raczej bliżej jej powieści grozy. Podobnie jak w Szkarłatnej wdowie, tak i tutaj ważniejsza jest detektywistyczna działalność głównej bohaterki, nieźle naszkicowane postaci drugoplanowe, szemrane zaułki Londynu i pastiszowy wydźwięk całej opowieści. Jak na literaturę rozrywkową przystało, Masterton chwilami mocno szarżuje licząc, że czytelnik kupi tę konwencję zabawy gatunkiem, przymknie oko na fabularne niedociągnięcia oraz wyraźne skróty w jej konstrukcji i po prostu będzie dobrze się bawił. Miałem pewne wątpliwości po lekturze poprzedniej części, ale Sabat czarownic czytało mi się zdecydowanie lepiej, dlatego do tego i owego się nie przyczepiam. I żałuję, że póki co, Beatrice Scarlett nie doczekała się kolejnej książki, ale kto wie, może to jeszcze się zmieni?

Informacje o książce

autor Graham Masterton

tytuł Sabat czarownic (The Coven)

przekład Anna Esden-Tempska

Wydawnictwo Albatros 2022

ocena 4+/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem