ELLY GRIFFITHS „PS. DZIĘKI ZA ZBRODNIE”

Bardzo, ale to bardzo lubię ten moment, kiedy po przeczytaniu kilkudziesięciu stron wiem, że kolejny tom serii będzie tak samo dobry jak poprzedni, a może nawet lepszy. Elly Griffiths ma u mnie fory od czasów lektury dwóch pierwszych części innego jej cyklu, niestety przerwanego przez poprzedniego wydawcę, ponieważ kryminały angielskiej powieściopisarki charakteryzuje sprawne pióro, umiejętność wykreowania klimatu oraz niesztampowy pomysł na fabułę. W przypadku historii z detektyw sierżant Harbinder Kaur motywem cyklu są nawiązania do różnych podgatunków powieści kryminalnych; czasem mocno oczywiste , częściej jednak widoczne w przewrotnej grze z konwecją przynoszącej dużo satysfakcji czytelnikowi orientującemu się w zasadach gry zaproponowanych przez autorkę.

Pierszy tom serii Piekło jest puste nawiązywał do gotyckiej powieści grozy, nowa odsłona śledztwa Harbinder Kaur to ukłon w stronę kryminałów cozy mystery ze złotego okresu brytyjskiej prozy detektywistycznej. PS. Dzięki za zbrodnie to nie tylko wielopoziomowa intryga kryminalna przywołująca na myśl niektóre powieści Agathy Christie oraz Dorothy L. Sayers, ale przede wszystkim niepodrabialny klimat klasycznej literatury rozrywkowej, wiele odniesień do historii gatunku oraz subtelna satyra na rynek wydawniczy. Jak dla mnie opowieść idealna, z gatunku bardzo satysfakcjonujących.

W domu opieki, położonym w malowniczym Shoreham-by-Sea, umiera leciwa Peggy Smith, wielbicielka kryminałów. Dzięki bogatej wyobraźni i analitycznemu umysłowi potrafiła wymyślić najbardziej skomplikowaną zbrodnię, a z jej usług korzystali popularni autorzy, prosząc ją o konsultacje podczas pracy nad kolejną książką. Nie dziwi więc, że w pokoju zmarłej znajdowało się wiele powieści jej dedykowanych, ale to, że zamaskowany złodziej ukradł tylko jeden tekst z bogatej bibliioteki Peggy – już tak. Detektyw sierżant Kaur, podobnie jak przyjaciół zmarłej, zaniepokoiła tajemnicza widowkówka z bardzo czytelną wiadomością oraz fakt, że ktoś próbuje przerzedzić szeregi autorek i autorów kryminałów wykorzystując pomysły zmarłej kobiety. Czy z gmatwaniny wątków, motywów i poszlak uda się wydobyć najważniejsze dla policji informacje? Barwna i charakterna grupa przyjaciół Peggy z pewnością nie ułatwi prowadzenia dochodzenia.

Druga osłona cyklu z Harbinder Kaur kontynuuje pomysł, jakim jest tworzenie historii kryminalnych nawiązujących w różnej formie do konkretnego podgatunku powieści sensacyjno – rozrywkowej. PS. Dzięki za zbrodnie przywołuje na myśl książki spod znaku cozy mystery, w Polsce chyba jednak mniej popularnego niż w krajach anglojęzycznych. Na szczęście znamy kryminały Agathy Christie z panną Marple, ale wiele autorek i autorów wciąż czeka na odkrycie, jednak już uważna lektura powieści Królowej Kryminałów pozwala zrozumieć i założenia gatunku, i dostrzec jego charaktertystyczne elementy. Akcja rozgrywa się zawsze gdzieś na prowincji, w idyllicznych okolicznościach przyrody, zbrodnia nie jest krwawa jak w powieściach sensacyjnych, a rozwikłania, nierzadko bardzo skomplikowanej zagadki kryminalnej, podejmują się barwni mieszkańcy małej miejscowości, w jakiś sposób powiązani albo z denatem/denatką, albo z ich dramatycznym końcem. Nie trzeba dodawać, że nie ułatwiają oni pracy lokalnym stróżom prawa, a nieodzowym elementem fabuły jest finał, w którym wszystkie zawiłości zostają rozłożone na czynniki pierwsze i wyjaśnione do ostatniego zdania. Wiele z tych elementów czytelnik dostrzeże w nowej książce Elly Griffiths, ale ze świadomością, że autorka nie podąża ściśle za wytycznymi klasyków gatunku, tylko sprawnie dostosowuje je do wymogów współczesnej fabuły, reinterpretując składowe według własnych potrzeb.

Intryga w PS. Dzięki za zbrodnie jest bardzo skomplikowana, a dzięki obecności bohaterów wywodzących się z różnych pokoleń i reprezentujących odmienne podejście do życia, także niezwykle barwna. Autorka z radością wodzi czytelnika za nos, podsuwa mylne tropy i zwodzi na manowce tylko po to, aby na końcu pokazać mu, jak łatwo dał się manipulować. Podobnie czyniła w swoich książkach Agatha Christie przypominając, że wystarczy na jakieś wydarzenie spojrzeć pod innym kątem, aby interpretacja wypadków uległa zmianie. Detektyw sierżant Harbinder Kaur wraz ze swoimi pomocnikami w osobie młodej Ukrainki, emerytowanego pracownika BBC i byłego … zakonnika ma niełatwy orzech do zgryzienia, choćby dlatego, że wątki dochodzenia prowadzą do środowiska autorów i wydawców, którzy mają wiele do ukrycia i potrafią skutecznie przemilczeć to wszystko, co jest dla nich niewygodne. W końcu zawodowo zajmują się kreowaniem opowieści. Autorka bazuje, co prawda, na fikcji literackiej, ale dzięki temu, że nawiązuje do prawdziwych pisarek i pisarzy ze złotych czasów brytyjskiej prozy kryminalnej i nie tylko, nie ucieka od autoironii, co czyni jej powieść jeszcze bardziej intrygującą i dzięki temu także dowcipną. I nawet główna bohaterka, za którą wciąż nie przepadam, wypada znacznie sympatyczniej niż w pierwszym tomie. Przepadam za to za dobrze napisanymi, intertekstualnymi fabułami bawiącymi się definicją gatunku i zapraszającymi czytelnika do literackiej łamigłówki, dlatego nie tylko polecam PS. Dzięki za zbrodnie, ale już teraz wypatruję trzeciego tomu!

Informacje o książce

autorka Elly Griffiths

tytuł PS. Dzięki za zbrodnie (The Postscript Murders)

przekład Magdalena Słysz

Wydawnictwo Albatros 2023

ocena 5/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem