BARBARA KINGSOLVER „BIBLIA JADOWITEGO DRZEWA”

Jeśli miałbym wybrać jedną z najlepszych książek przeczytanych w 2024 roku, bez wahania wskazałbym Demona Copperheada Barbary Kingsolver, za którą autorka otrzymała szereg nagród, w tym po raz kolejny Nagrodę Pulitzera. Tą zaangażowaną społecznie, celnie diagnozującą bolączki współczesnej Ameryki powieścią, obok której trudno przejść obojętnie, Kingsolver przypomniała się po kilku latach milczenia. Dzięki sukcesowi, w mojej ocenie zasłużonemu, na autorkę zwrócili także uwagę rodzimi wydawcy, publikując wznowienia jej książek.

Pisarka ma na koncie dziewięć powieści, zbiór opowiadań oraz dziesiątki esejów i artykułów, z czego pięć tytułów przetłumaczono na język polski. Właśnie niedawno ukazało się wznowienie jednej z najważniejszych książek KingsolverWydawnictwo Albatros opublikowało Biblię jadowitego drzewa, wydaną po raz pierwszy pod sam koniec lat 90. xx wieku epicką opowieść o ponadczasowym wydźwięku, mocno słyszanym właśnie teraz, kiedy jak boomerang wraca kwestia kolonializmu oraz niestosowności przywłaszczenia kulturowego. Autorka splata w powieści wątek zderzania kultur z obrazem powolnego rozpadu rodziny, zabierając czytelnika w podróż do Konga z drugiej połowy XX wieku i jak nie trudno się domyślić, nie będzie to wyprawa sentymentalna.

W przypadku takich książek jak Biblia jadowitego drzewa wydarzenia składające się na fabułę należy potraktować jako przyczynek do wielowarstwowej opowieści o uniwersalnym charakterze. Jest rok 1959, Nathan Price, fanatyczny kaznodzieja wraz z rodziną, czyli żoną i czterema córkami, wyjeżdża na misję do Konga belgijskiego. Bez wiedzy o kraju docelowym, z naiwną wiarą w siłę religii, rodzina baptystycznego duchownego od pierwszych dni pobytu w wiosce Kilanga zderza się z realiami dalekimi od romantycznych wyobrażeń na temat świata wykreowanych przez american dream. Erozja marzeń o sielskiej Afryce postępuje wraz z powolnym rozpadem rodziny, która na domiar złego trafia w sam środek dramatycznych w skutkach wydarzeń politycznych demolujących i tak rachityczną już stabilizację belgijskiej kolonii.

O tym, że Barbara Kingsolver potrafi pisać z epickim wręcz rozmachem, nikogo nie trzeba przekonywać, a Biblia jadowitego drzewa jest tej tezy ewidentnym przykładem. Budując swoją wielowątkową, rozpisaną na kilka głosów opowieść umiejętnie splata, wydawać by się mogło, odległe od siebie wątki i motywy, nie zapominając jednak o wyraźnym zaakcentowaniu odrębności kulturowej Konga oraz egzotycznej urodzie Afryki, którą opisuje ze szczegółami. Raz czyni to na poważnie, czasem jest poetycko natchniona, innym razem pozwala sobie na humor czy naiwność – to wszystko za sprawą wielogłosu narracji.

Kingsolver oddaje głos pięciu kobietom: matce i żonie Orleannie i jej czterem córkom w różnym wieku: Rachel, bliźniaczkom Leah i Adah oraz Ruth May. Każda z nich opowiada o wydarzeniach, ludziach i miejscach ze swojego punktu widzenia, co sprawia, że czytelnik zanurza się w bogatej w szczegóły i niuanse fabule porywającej go niczym nurt rwącej rzeki, ale i przytłaczającej momentami swoim epickim nadmiarem. Ale z drugiej strony taka narracja spełnia swoją rolę: czytelnik nie tylko poznaje perspektywę każdej z kobiet (co istotne: autorka nie daje głosu ojcu rodziny), dostrzega różne aspekty doświadczenia pobytu w Kongo, rozumie złożoność sytuacji politycznej, kulturowej i społecznej belgijskiej kolonii.

Na Biblię jadowitego drzewa warto spojrzeć z kilku punktów widzenia. Wydaje się, że dominującym jest oczywiście kwestia polityki białego człowieka wobec krajów afrykańskich. Przekonanie o jego zbawczej mocy, mit leżący u podstaw kolonializmu, staje się udziałem także Nathana Price’a, którego religijny fanatyzm wpisuje się w pozbawioną jakiejkolwiek empatii potrzebę narzucenia obcych kulturowo standardów bez poszanowania lokalnej wiary, tradycji, historii i przede wszystkim języka. Coraz bardziej niebezpieczny fanatyzm religijny Price’a jest wyrazem jego frustracji jako misjonarza, który nie potrafi (inaczej niż żona i córki – których nie szanuje) zrozumieć, że zderzenie kultur działa na jego niekorzyść i w szerszym kontekście staje się powodem wieloznacznie rozumianej destrukcji. Naiwna wiara w moc sprawczą białego człowieka, brak szacunku dla odmienności, wreszcie buta muszą doprowadzić do katastrofy, czego rodzina baptystycznego kaznodziei doświadcza i osobiście, i w znaczeniu bardziej ogólnym.

Drugim, równorzędnym wątkiem powieści jest historia rodziny Price’ów, dla której misja w Kongo stała się katalizatorem ostatecznego rozpadu. W amerykańskich warunkach względnego dobrobytu, rysy na obrazie rodzinnego szczęścia wydawały się na tyle nieistotne, że bohaterowie byli gotowi tkwić w tym układzie przez lata. Jednak wyrwanie ze strefy komfortu, tęsknota za stabilizacją, wreszcie (a może przede wszystkim) trudy codzienności w Kongo i coraz trudniejszy do zaakceptowania fanatyzm religijny ojca, połączony z ewidentnym brakiem szacunku tak samo wobec żony, jak i córek, doprowadził do rozpadu obserwowanego przez czytelnika jako bolesny proces rozłożony w czasie.

Im mocniej Nathan Price popada w stan przypominający obłęd, tym wyraźniej widać transformację bohaterek powieści, ich siłę w obliczu przeciwności losu. Zarówno matka, jak i jej córki mozolnie budują poczucie własnej wartości, odnajdują tożsamość, znajdują swoje miejsce w świecie, a wyjazd do Konga wspominają w późniejszych lata jako wydarzenie graniczne, punkt wyjścia dla zmiany. Kingsolver tak samo intensywnie zwraca uwagę na potrzebę kobiecej solidarności, co krytykuje dogmatyczne podejście do religii, która staje się źródłem cierpienia zarówno dla tej konkretnej rodziny, jak i dla mieszkańców Konga.

Biblia jadowitego drzewa to powieść monumentalna nie tylko z powodu liczby stron, ale ze względu na poruszaną tematykę oraz szeroką perspektywę, z której czytelnik wraz z bohaterkami przygląda się wydarzeniom i tym intymnym, dotyczącym konkretnej rodziny, i polityki wobec Konga. Uwagę przykuwa język powieści, różnicowany w zależności od tego, która z bohaterek jest przy głosie, ale nawet wtedy Kingsolver stylizuje narrację tak, że można w jej toku dostrzec dalekie odwołania do stylu biblijnego, szczególnie wyraźne w partiach Orleanny, czy nawet już na poziomie organizacji tekstu z podziałami na biblijne w tytule i wyrazie księgi.

Można przy okazji pokusić się o próby interpretacji choćby symboliki tytułowego jadowitego drzewa nawiązującej do destrukcyjnych skutków kolonializmu i fanatyzmu religijnego. A symbolicznych odwołań jest więcej, wystarczy przywołać motyw życiodajnej rzeki Kongo powracający w różnych miejscach powieści, czy ataku owadów pustoszących i tak rachityczne plony na spalonej słońcem afrykańskiej ziemi. Ponadczasowy jest też wydźwięk prozy Kingsolver, która obok wymienionych już wątków polityki kolonialnej i religijnego fanatyzmu przywołuje kwestię ekologii (obecną w jej prozie choćby z racji wykształcenia – autorka jest biolożką) opisując egzotyczne, ale i kruche piękno afrykańskiej przyrody. I choć Biblia jadowitego drzewa wymaga od czytelnika cierpliwości w czasie meandrującej w wielu kierunkach lektury, to jedna z tych powieści, którą warto przeczytać. Mimo że od jej napisania minęły prawie trzy dekady, nic się nie zestarzała, a wręcz idealnie wpisuje się we współczesne rozważania o kolonializmie, religii, degradacji wartości i rozpadzie świata, jaki znamy. Poruszająco aktualna proza.

Informacje o książce

autorka Barbara Kingsolver

tytuł Biblia jadowitego drzewa (The Poisonwood Bible)

przekład Tomasz Bieroń

Wydawnictwo Albatros 2025

ocena 5/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem