BARBARA KINGSOLVER „DEMON COPPERHEAD”

Całe pokolenia wychowały się w cieniu mitu amerykańskiego snu, a Stany Zjednoczone, widziane z dalekiej perspektywy w postaci krainy nieskończonych możliwości – jawiły się jako nowa ziemia obiecana dla milionów łaknących lepszego życia. Fraza Od pucybuta do milionera nawet dziś przynosi wiarę w sukces, jednak wydaje się, że rzeczywistość mocno temu przekonaniu przeczy. Świadczą o tym nie tylko twarde dane ekonomiczne i zmieniająca się dynamicznie geopolityka, ale także liczne reportaże i opowieści, filmy i seriale, które za cel stawiają sobie pokazanie innego obrazu Ameryki, jakże różnego od stereotypowych wyobrażeń. Nomadland, Elegia dla bidoków, Lekomania, Zabić ból – to tylko pierwsze z brzegu tytuły, które rozprawiają się z mitem amerykańskiego snu, pokazując rzeczywistość zinstytucjonalizowanej biedy oraz uzależnienia od leków przeciwbólowych – dwóch z wielu czynników mających niebagatelny wpływ na najuboższych mieszkańców na przykład tak zwanego pasa rdzy.

Do grona autorek i autorów diagnozujących kondycję współczesnej Ameryki dołączyła właśnie Barbara Kingsolver, której nowa powieść Demon Copperhead – korespondująca z klasyczną prozą Charlesa Dickensa – zdobyła nagrodę Pulitzera. To napisany z rozmachem (momentami może nadmiernym) portret młodego Amerykanina urodzonego u podnóża Appalachów, w którego biografii, jak w soczewce, skupiają się wszystkie bolączki współczesności – utwierdzenie w systemowej biedzie, nieudolność państwa i jego organów, czy zachłanność wielkich firm, dla których ludzkie życie nie ma większej wartości. Zasadniczo to diagnoza niezwykle pesymistyczna, obrazująca bezmiar nieudolności oraz niemocy, ale dzięki kreacji tytułowego bohatera – jednocześnie pierwszoosobowego narratora – łatwa (co nie brzmi dobrze, ale jest skrótem myślowym) do przyjęcia. I przede wszystkim do przeżycia, ponieważ czytelnik od pierwszych stron łapie dobry kontakt z Demonem, potrafi wczuć się w jego emocje i tym samym jeszcze lepiej rozumie, przez co bohater przechodzi – najpierw jako dziecko, potem również jako nastolatek.

Demon Copperhead to przydomek nadany bohaterowi przez sąsiadów, którzy towarzyszą mu od momentu narodzin w przyczepie w hrabstwie Lee u podnóża Appalachów. Chłopiec, którego matką była niezaradna życiowo osiemnastolatka, nigdy nie poznał ojca, po którym odziedziczył cechy typowe dla rdzennych mieszkańców i przekleństwo egzystencji w tak zwanym pasie rdzy. To określenie terenów północno – wschodnich Stanów Zjednoczonych ma pejoratywny wydźwięk i wiąże się z upadkiem przemysłu i wyludnieniem, a co za tym idzie – biedą oraz utratą znaczenia. Głównemu bohaterowi powieści Barbary Kingsolver przyjdzie żyć w świecie ubóstwa, braku zainteresowania ze strony powołanych do niesienia pomocy organów państwa i ustawicznego poniżenia wynikającego z pochodzenia. Jakby tego było mało, przełom lat 90., kiedy toczy się akcja powieści, to czas zapowiedź kryzysu opioidowego, z którego dramatycznymi konsekwencjami będzie zmagał się zarówno Demon, jak i ogromna część amerykańskiego społeczeństwa uzależnionego przez koncerny farmaceutyczne od cudownych leków na wszelkie bolączki współczesności.

Barbara Kingsolver postawiła sobie ambitny cel jakim jest diagnoza kryzysu amerykańskich (a tak naprawdę ogólnoludzkich) wartości i próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego państwo tak łatwo podzieliło społeczeństwo na lepszych i gorszych, wyśmiewanych przez elity wieśniaków, których można mamić tanią ułudą sprawnie funkcjonującej codzienności z byle jakimi szkołami, życiem na granicy ubóstwa, nieudolnymi urzędnikami, słabo płatnymi posadami oraz wiecznym poniżeniem. Demon doświadcza tego wszystkiego od najmłodszych lat; miał pecha urodzić się w środowisku, które przez instytucje państwa zostało albo zapomniane, albo utwierdzane w przekonaniu, że innego sposobu egzystencji nie ma. Młodociana matka bohatera nie umie odnaleźć się w świecie dorosłych, ponieważ nikt nie pokazał jej drogi rozwoju, a używki dostępne na wyciągnięcie ręki jedynie potwierdzają, że są dla niej jedyną sensowną odskocznią od trudów życia. Demon – przynajmniej w założeniu – wydaje się iść w ślady matki, ale twardy charakter w połączeniu z rozsądną oceną rzeczywistości i przede wszystkim ogromną determinacją aby przeżyć sprawiają, że choć wielokrotnie upada, podnosi się. Owszem, jest pokiereszowany, zarówno fizyczne, jak i psychiczne, ale autoironia i humor pozwalają mu utrzymać się na powierzchni; kochać oraz spełnić swoje największe marzenie. Takie, którego nikt i nic mu nie zabroni przeżyć i przede wszystkim nie odbierze.

Sama autora podkreśla, że Demon Copperhead nie powstałby, gdyby nie David Copperfield Charlesa Dickensa. Tę klasyczną powieść czytałem na tyle dawno, że bez jej odświeżenia nie jestem w stanie zauważyć wielu analogii i niuansów, ale nie wpływa to negatywnie na odbiór prozy amerykańskiej pisarki. Jej fabuła ma w sobie cechy wielkiej amerykańskiej powieści, napisana jest z rozmachem, przywołuje na myśl elementy prozy łotrzykowskiej oraz przygodowej i Bildungsroman formowanie się Demona jest właściwie jedynym wątkiem, wszystkie inne mają charakter poboczny, ale niekoniecznie jedynie epizodyczny. Obu bohaterów łączy pochodzenie, determinacja, celne spostrzeżenia na temat otaczającej ich rzeczywistości oraz swoboda, z jaką opowiadają swoje dzieje. Bohater Kingsolver jest narratorem skrupulatnym, ale nie bawi się w budowanie skomplikowanej struktury i snuje swoją opowieść linearnie – od momentu narodzin. Jest też niezłym gawędziarzem, rozgadanym i to momentami nawet za bardzo, co zaczyna uwierać pod koniec powieści, trochę za bardzo przegadanej – przez co niepotrzebnie rozwleczonej. Ale! Zawadiackie poczucie humoru Demona, które nieraz ratowało go z opresji, przysparza mu sympatii czytelnika, a ciężar doświadczeń życiowych bohatera wywołuje empatię.

Dzięki wartkiej narracji przez tę obszerną powieść płynie się swobodnie, choć wiele z poruszonych w niej tematów wywołuje skrajne emocje i pozostaje z czytelnikiem na długo po lekturze. Nie bez znaczenia dla wysokiej oceny Demona Copperheada jest również fakt, że choć fabuła rozgrywa się w Ameryce na przełomie lat 90. i 2000. XX wieku, jej wymowa jest wciąż aktualna, a wiele aspektów dotyczących codziennego życia niezmiennie czeka na tak potrzebne reformy. Historia Demona budzi nadzieję na pozytywne zmiany, ale do tej kwestii warto podejść z ogromną dozą ostrożności. Rzadko to piszę, ale pokochałem powieść Kingsolver od pierwszych stron i z pewnością kiedyś do niej powrócę. Wspaniale, że literatura wciąż budzi emocje i niezmiennie przywraca wiarę w drugiego człowieka, nawet jeśli przedstawiona w niej diagnoza współczesności nie napawa optymizmem.

Informacje o książce

autor Barbara Kingsolver

tytuł Demon Copperhead

przekład Kaja Gucio

Wydawnictwo Filia 2023

ocena 5+/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem