Już jakiś czas temu przekonałem się, że powieści Jenny Blackhurst to thrillery psychologiczne w lżejszej konwencji, łączącej elementy prozy obyczajowej ze zbrodnią i suspensem. Autorka lubi zwodzić czytelnika, serwując mu nieoczekiwane zwroty akcji oraz kumulację zdarzeń, czasem mało realistycznych, ale idealnie wpisujących się w definicję popularnego gatunku. Chwilami można odnieść wrażenie, że książki angielskiej pisarki nie są specjalnie zaskakujące, ale mają w sobie ten charakterystyczny faktor sprawiający, że przez lekturę pędzi się w oczekiwaniu na rozwiązanie coraz bardziej komplikującej się zagadki. Morderstwo na szlaku, siódma powieść Blackhurst opublikowana przez Wydawnictwo Albatros, to historia zbudowana ze znanych miłośnikom gatunku elementów fabuły, może tu i ówdzie wtórna, ale jednocześnie wciągająca i przede wszystkim gwarantująca rozrywkę na dobrym poziomie.
Poczas wyprawy w góry, dziewiętnastoletnia Maisie spotyka grupę młodych ludzi, z którymi decyduje się wędrować po Kanadzie. Wszystko układa się do momentu, kiedy między turystami dochodzi do dramatycznej w skutkach kłótni. Ginie jedna z osób tworzących grupę, a zeznania Maisie skutkują wysłaniem do więzienia sprawcy morderstwa. Mijają dwie dekady i Laura, prowadząca ustatkowane życie matka i pani domu wpada w panikę, kiedy okazuje się, że na słynnym szlaku West Cost w Kanadzie policja znajduje ludzie szczątki co oznacza, że zagadka morderstwa w górach wreszcie zostanie ostatecznie wyjaśniona. Laura, która była jedną z uczestniczek pechowej wyprawy uświadamia sobie, że gdy prawda o jej roli w tym wydarzeniu ujrzy światło dzienne, budowane od lat idelane życie legnie w gruzach. Nie pozostaje jej nic innego, jak wziąć sprawy w swoje ręce.
Thrillery psychologiczne Jenny Blackhurst lubię za umiejętną żonglerką kliszami oraz znanymi z innych książek motywami. Daleki jestem jednak od określania jej powieści choćby wtórnymi, ponieważ autorka pisze bardzo sprawnie, w typowe dla thrillera wydarzenia wplata wątki obyczajowe, udanie buduje klimat niepokoju. Nawet jeśli mylne tropy, podrzucane co i raz czytelnikowi, wydają się być przerysowane i mało realistyczne, to ostatecznie idealnie sprawdzają się w fabule z założenia potraktowanej z lekkim przymrużeniem oka. Trudno bowiem całkiem na poważnie oceniać prozę typowo rozrywkową, jaką z pewnością jest thriller. Szczególnie ten w wydaniu brytyjskim, obowiązkowo łączącym wątki kryminalne z obyczajowymi, mocno podkręconymi wszechobecnym suspensem.
Morderstwo na szlaku rozpisane jest na dwóch planach czasowych, które dzieli dwadzieścia lat. Autorka wykorzystuje chwyt stylistyczny z narracją pierwszo – i trzecioosobową, przywołuje artykuły sprzed lat na temat wydarzeń na West Cost oraz fragmenty rozprawy sądowej, efektem której było skazanie na lata więzienia jednego z uczestników wyprawy. Jak na powieść gatunkową, Blackhurst całkiem przekonująco przyjrzała się psychologii swoich postaci, w czytelny sposób pokazała motywy ich postępowania, dzięki czemu czytelnik ma prawo zastanawiać się, czy poprawnie ułożył w jedną całość wszystkie elementy tej układanki. Cóż, nie zdradzając niczego z fabuły mogę jedynie napisać, że zasadniczo będzie to trudne zadanie, choćby ze względu na zwroty akcji serwowane przez autorkę w finale. Myślę jednak, że pewnie dla miłośników gatunku odgadnięcie intrygi w ogóle okaże się proste, ale w szczegółach już niekoniecznie. Cała zabawa polega przecież na tym, żeby zaskoczyć, pokazać te same wydarzenia z innej perspektywy, udowodnić, że iluzja rzeczywistości, serwowana w powieści, potrafi nieźle zamącić w głowie. Ja kupuję tę koncepcję literatury rozrywkowej i dlatego tak dobrze czyta mi się thrillery Jenny Blackhurst – nawet, jeśli dostrzegam, że momentami fabuła jest grubymi nićmi szyta.
Informacje o książce
autorka Jenny Blackhurst
tytuł Morderstwo na szlaku (The Hiking Trip)
przekład Magdalena Słysz
Wydawnictwo Albatros 2023
ocena 4+/6
recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem