DAPHNE du MAURIER „KOZIOŁ OFIARNY”

Ceniona przeze mnie Seria butikowa Wydawnictwa Albatros przyciąga uwagę nie tylko elegancką szatą graficzną, ale przede wszystkim doborem tekstów. W cyklu pojawiły się do tej pory zarówno premierowe na polskim rynku księgarskim powieści, jak i wznowienia klasycznych już fabuł, czytanych z taki samym zainteresowaniem przez kolejne pokolenia. Wśród autorek (bo na razie w tej serii prym wiodą kobiety) na uwagę zasługuje Daphne du Maurier, brytyjska powieściopisarka, która z powodzeniem łączyła w swoich książkach wątki obyczajowe i psychologiczne, nierzadko wzbogacane elementami charakterystycznymi dla klasycznych kryminałów. Garściami czerpała z przebogatej tradycji wiktoriańskiej powieści grozy, kreując niepokojące historie rozgrywające się w ponurych murach starych posiadłości malowniczo położonych gdzieś na angielskiej prowincji. Jej bohaterki i bohaterowie, niejednoznaczni i skrywający tajemnice z przeszłości, idealnie wpisują się w konwencję także współczesnego thrillera psychologicznego, którego du Maurier jest nieoczywistą prekursorką. Tę prawdę potwierdza z pewnością wznowiony właśnie Kozioł ofiarny, w którym angielska pisarka sięga po popularny w literaturze motyw sobowtóra. Wydaje się on być w tym przypadku jedynie pretekstem do snucia opowieści o tęsknocie za lepszym życiem i doskonalszą wersją samego siebie, zgubnych skutkach nudy, a także konsekwencjach nadmiernego skupiania się na ocenie własnych osiągnięć. Bohater powieści bowiem na sobie poczuł znaczenie powiedzenia, że Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Gdyby wiedział, co go spotka, dwa razy zastanowiłby się, czy faktycznie był gotowy na taki tok wydarzeń, w jaki wmanewrowała go Daphne du Maurier w Koźle ofiarnym.

John, angielski wykładowca, podróżuje po ukochanej Francji z poczuciem, że jego życie jest bezbarwne i pozbawione sensu, a wszyscy wokół dorobili się albo majątku, albo pozycji w społeczeństwie. Powrót do Anglii i nieciekawej codzienności zbliża się wielkimi krokami, ale tuż przed końcem urlopu Johna spotyka niespodzianka w osobie sobowtóra, którym okazuje się być francuski arystokrata. Panowie trafiają na siebie w barze gdzieś na prowincji, obaj równie zaskoczeni. To jednak nie koniec tajemniczych wydarzeń, ponieważ następnego ranka John budzi się jako wspomniany hrabia i teraz jest Jeanem de Gué, a ten prawdziwy arystokrata … znika z rzeczami Anglika. Johnowi nie pozostaje nic innego, jak zagrać rolę hrabiego i udać się wraz ze służbą do rodowej posiadłości, w której czeka na niego rodzina oraz cała masa kłopotów, z których finansowe wydają się być dziecinną igraszką na tle całej reszty problemów. Czy to nie dziwne, że nawet najbliżsi nie dostrzegają mistyfikacji? A może nie chcą widzieć uzurpatora, bo to wszystko jest częścią jakiegoś planu, a jeśli tak – to jakiego?

Motyw sobowtóra, który stanowi trzon opowieści Daphne du Maurier, nie jest nowy – mocno swoją obecność zaakcentował w XIX-wiecznej literaturze grozy, którą to tradycję prozatorską autorka Kozła ofiarnego szczególnie sobie upodobała, dostosowując różne elementy do współczesnych jej realiów. Czyniła to zawsze dość zgrabnie, udanie łącząc zarówno konwencję prozy obyczajowej z romansem, jak i budując konsekwentnie klimat niepokoju dzięki uwikłaniu swoich bohaterów w nietypowe sytuacje. Jedną z nich jest z pewnością spotkanie sobowtóra, tajemniczego człowieka – cienia, który proponuje Johnowi iście diaboliczny pakt, zamianę ról pozwalającą nieomal bezproblemowo wejść w rolę innej osoby. Tylko nieomal bez kłopotów, ponieważ czytelnik od początku czuje, podobnie jak młody Anglik, że za tym wydarzeniem kryje się coś więcej niż zaskakujące spotkanie w gospodzie. John bardzo szybko uświadamia sobie po przyjeździe do rodowego zamku, że jego relacje rodzinne są nader skomplikowane, pozycja w miasteczku taka sobie, a kasa pustawa. Mimo wyglądu Jeana de Gué, John zachował własny osąd i musi natrudzić się, aby sprostać oczekiwaniom matki, żony, córki, kochanki i pracowników niewielkiej huty szkła, od pokoleń należącej do rodziny. Właściwie czego się nie dotknie, napotyka na problemy, sprawy do rozwiązania oraz zmuszany jest do podejmowania decyzji, które będą miały daleko idące konsekwencje nie tylko dla niego. Dzięki zastosowaniu przez du Maurier narracji pierwszoosobowej, czytelnik śledzi wydarzenia z perspektywy Johna, wraz z nim przeżywając strach przed demaskacją, czuje napięcie oraz narastający niepokój. Autorka trzyma swojego bohatera (ale i oczywiście także czytelnika) w niepewności, konsekwentnie budując nastrój z pogranicza szaleństwa, tak typowego dla literatury grozy. W przypadku Kozła ofiarnego to niezidentyfikowany strach być może przed odpowiedzialnością za własne czyny, być może kara za tęsknotę za lepszą wersją własnego życia. Kto jak kto, ale Daphne du Maurier potrafi wzbudzić trwogę, wykorzystując drobne elementy z konstrukcji swoich fabuł i nic nie znaczące gesty.

Jestem wielkim fanem prozy du Maurier, ale Kozła ofiarnego dotychczas nie miałem okazji przeczytać. Moją ulubioną książką brytyjskiej autorki pozostaje Rebeka, jednak historia Johna/Jeana jeszcze w czasie lektury wskoczyła na drugie miejsce w kategorii ulubione. Ujęła mnie swobodą, z jaką pisarka wprowadziła postać sobowtóra, nie tłumaczą się ani nie próbując przekonać czytelnika do sensowności takiego pomysłu na fabułę. Po prostu założyła, że zaproponowany początek historii należy przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza i skupić się na tym, jak John poradzi sobie w nowej roli, za którą przecież tęsknił i której pragnął. Przewrotność pomysłu polega na tym, że wykładowca raz czuje swoją nową tożsamość, momentami jednak mocno go ona uwiera, ale skoro zgodził się na tę mistyfikację (co nie do końca zależało od niego) musi ponieść wszystkie jej konsekwencje. Autorka ujęła jego historię w ramy nieco staroświeckiej prozy obyczajowej, z postaciami jakby wprost wyciągniętymi z poprzedniej epoki. Pisząc metaforycznie, zostały uwięzione (podobnie jak John) w ponurym zamczysku i klatce konwenansów oraz społecznych oczekiwań. Próby wydostania się na wolność kończą się dramatycznie, stąd narastające podczas lektury poczucie klaustrofobii i lęk przed utknięciem na zawsze w pewnym wzorcu narzuconym przez tradycję oraz powinności. Wszystko to, jak zwykle u du Maurier, opisane pięknym językiem, eleganckie i na swój sposób wytworne, skutecznie zacierające granice między prozą popularną a literaturą piękną. W moim odczuciu autorka celowo nie pogłębiła niektórych elementów fabuły, pozwoliła sobie tu i ówdzie na niedopowiedzenie, aby w ten sposób zostawić czytelnikowi przestrzeń do własnej interpretacji i przemyśleń. Nie wiem za to, czy przypadł mi do gustu finał powieści – być może jest zbyt banalny i oczywisty, być może miał stanowić kontrast do wydarzeń, które go poprzedziły. Wszystko zależy z pewnością od punktu widzenia, a mając na uwadze ten fakt, chyba nie ma czego zazdrościć Johnowi … Dlaczego? To trzeba doczytać, przemyśleć i zinterpretować po swojemu … w końcu taki książki tytuł nie wziął się znikąd. A sama powieść? Zdecydowanie warta uwagi!

Informacje o książce

autorka Daphne du Maurier

tytuł Kozioł ofiarny (The Scapegoat)

przekład Magdalena Słysz

Wydawnictwo Albatros 2022

ocena 5/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem