Czasem odnoszę wrażenie, że w DNA mojego blogowania wpisana jest przekora. Bo jak inaczej wyjaśnić, że nie podobają mi się książki, które cieszą się dużym powodzeniem, albo że dostrzegam pozytywy w fabułach, które zbierają cięgi? Oczywiście, trochę teraz kokietuję, bo ile czytelników, tyle opinii – to po pierwsze, ale wysokie oczekiwania stawiane kolejnym książkom – to drugie. Być może wobec literatury popularnej nie trzeba mieć wygórowanych oczekiwań, ale z drugiej strony to przecież zasadnicza część rynku wydawniczego i deprecjonowanie tej gałęzi beletrystyki – w mojej ocenie – byłoby nie ma miejscu. Sam zresztą regularnie sięgam po powieści kryminalne i thrillery psychologiczne – zgodnie z założeniem mojego bloga.
Dlaczego o tym piszę? Taka refleksja naszła mnie w czasie lektury Naszego idealnego małżeństwa Loreth Anne White – powieści, która z założenia powinna przypaść mi do gustu. A jednak – niekoniecznie. Książka zmęczyła mnie przekombinowaną strukturą fabuły, stereotypową do bólu główną bohaterką, a zakończenie w stylistyce oper mydlanych z lat 80. – rozczarowało swoją wtórnością. Przyznam – momentami czytało mi się tę powieść całkiem przyzwoicie, ale to za mało, aby wystawić jej przychylną ocenę.
To miało być małżeństwo jak z obrazka i remedium na wszystkie bolączki. Ellie, główna bohaterka powieści, poznaje szarmanckiego Martina w momencie, kiedy znajduje się na życiowym zakręcie. Otumaniona lekami i alkoholem, próbuje pozbierać się po życiowej tragedii. Po szybkim ślubie okazuje się, że jej nowy związek daleki jest od sielanki. Kiedy więc dochodzi do tragedii, a na jaw wychodzą brudne kłamstwa – nikt, z policją na czele, nie ma pewności, co tak naprawdę wydarzyło się między Ellie i Martinem. Kto mówi prawdę, a kto od początku mistrzowsko manipuluje faktami.
Zasadniczo, Nasze idealne małżeństwo to powieść z mojego ulubionego gatunku, jakim jest thriller psychologiczny w konwencji domestic noir. Jednak od samego początku nie potrafiłem wciągnąć się w tę historię, słusznie podejrzewając, w jakim kierunku się ona rozwinie. Przede wszystkim irytowała mnie główna bohaterka, z gatunku stałych rezydentek kolejnych thrillerów psychologicznych. Pierwszoosobowa narracja zawsze niesie za sobą ryzyko znużenia czytelnika przydługimi wywodami bohaterów i niestety, w tej powieści autorce nie udało się tego uniknąć. Owszem, dzięki tak prowadzonej opowieści czytelnik ma problem z chłodną oceną kolejnych wydarzeń, ale to w moim odczuciu za mało, aby uznać lekturę Naszego idealnego małżeństwa za godną polecenia. Ellie nie budzi ani sympatii, ani współczucia, zatem podążanie jej śladami pozbawione jest tej charakterystycznej nuty empatii, która nierzadko pomaga w lekturze.
Powieść Loreth Anne White cierpi na przypadłość współczesnej powieści rozrywkowej i jest po prostu za długa – rozwleczenie akcji, liczne przeskoki w czasie, wprowadzenie równoległego wątku lokalnej policjantki – to wszystko sprawa, że Nasze idealne małżeństwo cechuje nadmiar. I choć od przybytku głowa nie boli, ale jednocześnie potrafi negatywnie nastawić do lektury. W ogóle odniosłem wrażenie, że to kolejny thriller psychologiczny bardzo podobny do wielu innych, obecnych na rynku wydawniczym. W powtarzalności nie trzeba dopatrywać się niczego złego (zawsze powtarzam, że w tym gatunku o zaskoczenie coraz trudniej), ale lubię, kiedy fabuła wychodzi poza sztywne ramy. Tutaj szansą na powiew świeżości było przeniesienie akcji z Kanada do Australii i przede wszystkim wątek policjantki Lozzy, ale ostatecznie miejsce wydarzeń miało znaczenie drugorzędne, a wspomniana bohaterka została zepchnięta na drugi plan.
Wydaje mi się, że Nasze idealne małżeństwo przypadnie do gustu czytelnikom, którzy po thrillery psychologiczne (w różnej odmianie) sięgają od czasu do czasu i nie mają z tyłu głowy katalogu chwytów fabularnych stosowanych przez autorki i autorów. Cała reszta może poczuć się rozczarowana powieścią Loreth Anne White. Czyli w skrócie: zachwytów nad tą historią zdecydowanie nie podzielam.
Informacje o książce
autorka Loreth Anne White
tytuł Nasze idealne małżeństwo (In The Deep)
przekład Ewa Penksyk – Kluczkowska
Wydawnictwo Mando 2021
Nowalijki oceniają 3/6
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem