BIANCA BELLOVÁ „MONA”

BIANCA BELLOVÁ "MONA"

Przyznam, że poza absolutną klasyką, literatura czeska jest dla mnie wielką zagadką. Nigdy specjalnie nie ciągnęło mnie do powieści naszych południowych sąsiadów, nie dałem się złapać na haczyk w postaci wychwalanego czeskiego poczucia humoru. Dziś ten brak zainteresowania wydaje mi się dziwny, bo przecież pochodzę z pokolenia, które dorastało, z wypiekami na twarzy oglądając co tydzień serial Arabella – że pozwolę sobie na mały żart. Wracając jednak do kwestii jak najbardziej poważnych – konsekwentnie – wielką niewiadomą była też dla mnie Bianca Bellová, której najnowszą powieść Monę zdecydowałem się przeczytać. I to okazała się nad wyraz dobra decyzja, bo niewielkich rozmiarów, wymykającą się prostej interpretacji proza, to jedna z tych książek, które na długo zostają w pamięci. I to zarówno dzięki specyficznie skonstruowanej fabule, ale także z powodu tematyki – niby uniwersalnej, ale jakże bliskiej temu, co tu i teraz.

Choć fabuła w przypadku Mony to określenie trochę na wyrost, można jednak pokusić się o jej ogólny rys. Tytułowa Mona, kobieta w średnim wieku, pracuje jako pielęgniarka. Trwa wojna i szpital w błyskawicznym tempie zapełnia się rannymi żołnierzami. Wśród nich jest Adam, którym opiekuje się Mona. Stan młodego chłopaka jest ciężki i każdego dnia walczy o życie, a kobieta, w której pacjent budzi dawno uśpione uczucia robi wszystko, aby chłopak przeżył. Nie brzmi może zbyt oryginalnie? I nie musi, ponieważ ta w gruncie rzeczy prosta historia to tylko punkt wyjścia dla całej reszty, rdzeń, wokół którego Bellová obudowuje swoją opowieść. Czeska pisarka nie idzie przy tym na łatwiznę, nie proponuje łatwych rozwiązań i prostych odpowiedzi. Jej historia jest gęsta, niejednoznaczna, bolesna i przede wszystkim zaskakująca. Wymaga wczytania się w pogmatwaną narrację, która jednak krok po kroku układa się w pełną całość. Ale także w całość dość specyficzną, ponieważ autorka daje czytelnikowi swobodę w interpretacji wydarzeń, zostawia go z domysłami, wymusza intelektualny wysiłek, wreszcie zdecydowanie każe zwrócić uwagę na postać Mony, bez której nie byłoby tej książki.

BIANCA BELLOVÁ "MONA"

Już podczas lektury, a na pewno długo po jej zakończeniu zastanawiałem się, jak ugryźć tę powieść, gdzie szukać punktu zaczepienia, która jej warstwa jest ważna dla mnie, a którą (być może) wskazałaby sama autorka. Wybór nie jest łatwy głównie dlatego, że Bianca Bellová umieściła (nazwijmy ją umownie) akcję Mony w niezidentyfikowanej czasoprzestrzeni. Świat przedstawiony w prozie czeskiej pisarki to rzeczywistość stanu konfliktu zbrojnego, świat w którym doszło do dramatycznej zmiany, w wyniku której dostatnie państwo gwałtownie popadło w ruinę, a obywatele z dnia na dzień stracili wolność osobistą. Pisząc obywatele, muszę uściślić, bo największymi ofiarami tej niedookreślonej rewolucji są kobiety, w rzeczywistości Mony stopniowo redukowane do pełnienia służby mężczyznom, ale tylko tym, którzy biernie poddali się nowej władzy. Choć Bellová nie precyzuje, o jakie państwo chodzi, nie daje wskazówek co do czasu wydarzeń, mi na myśl przyszła od razu irańska rewolucja islamska, ale tak naprawdę pokazane w książce mechanizmy dotyczą każdej rewolucji na całym świecie. Tę część powieści, pokazującej dzieciństwo Mony, czytelnik poznaje z wątku zbudowanego z retrospekcji. Dziś to dorosła kobieta, ledwo pamiętająca rodziców, którzy zniknęli podczas zamieszek. Spokojne dzieciństwo przypominają jej makaroniki, które niczym słynne magdalenki wywołują wspomnienia, całą falę wspomnień. Eleganckie ciasteczka to dla Mony jedyny kontakt z przeszłością, kontakt na który może sobie pozwolić tylko od czasu do czasu. 

Mona to powieść także, a może przede wszystkim, o kobiecie. Pełen emocji, zbudowany z bolesnych wspomnień i równie uwierających czytelnika współczesnych odwołań portret żony, która nie czuje się kochana i pożądana, a także matki zmuszonej walczyć o uwagę i szacunek dorastającego syna. Dla otaczających ją mężczyzn Mona nie jest równorzędną partnerką, nie powinna stanowić o sobie, podejmować żadnych istotnych decyzji. Ale bohaterka prozy Bellovej czuje w sobie potrzebę buntu, nie da się łatwo wcisnąć w narzucone przez nowy reżim ramy obyczajowe. Dlatego, gdy w jej szpitalu pojawia się młody Adam, Mona czuje, że to ostatni moment, aby zrobić coś ze swoim życiem. Czy uczucie, którym darzy żołnierza ma charakter matczynej troski, czy pożądania – to kolejna kwestia warta przemyślenia, ponieważ, jak już wspomniałem, autorka zostawia spory margines dla interpretacji. I chyba za tę otwartość doceniam najbardziej prozę Bianki Bellovej. Podoba mi się także nuta surrealizmu w jej prozie; powtarzający się motyw szpitala zarastającego agresywną roślinnością, czy wspomniane już makaroniki, nadają tej powieści smaczku, ale nie odwracają uwagi od przesłania. I nie ma znaczenia, czy Monę lepiej odczytywać, jako książkę o okrucieństwie wolny i destrukcyjnym wpływie totalitaryzmu na życie jednostki, czy raczej jako portret dojrzałej, świadomej swojej kobiecości bohaterki. Walka, jaką podejmuje Mona, wymaga odwagi, siły i determinacji. Chcę wierzyć, że jej się uda i dlatego mocno jej kibicuję. 

 

KUP KSIĄŻKĘ NA WWW.EMPIK.COM

 

Informacje o książce

autorka Bianca Bellová

tytuł Mona

tytuł oryginału Mona

przekład Anna Radwan – Żbikowska

Wydawnictwo Afera

miejsce i rok wydania Wrocław 2020

liczba stron 176

egzemplarz recenzencki – finalny

Nowalijki oceniają 5/6

 

Dziękuję Wydawnictwu Afera za współpracę recenzencką