MONA AWAD „KRÓLICZEK”

Mam do czynienia z literaturą na tyle długo, że zasadniczo mogę napisać, iż trudno mnie zaskoczyć. Oczywiście trafiają mi się miłe niespodzianki na równi z rozczarowaniami, nieudane powieści ulubionych autorek/autorów, czy nietrafione wybory. To normalna kolej rzeczy i efekt poszukiwania tekstów spoza bezpieczne bańki ulubionych gatunków. Zdaję sobie także sprawę z tego, że indywidualny gust czytelnika to kwestia trudno dyskutowalna, a odbiór kolejnej fabuły bywa skorelowany z wieloma czynnikami o charakterze obiektywnym.

A jednak od czasu do czasu i mnie trafia się książka, która na swój pokrętny sposób wytrąca z miłego poczucia czytelniczej satysfakcji. Przykładem takiej powieści jest Króliczek Mony Awad, jedna z tych książek, o której anglojęzyczna blogosfera zaciekle dyskutowała niedługo po premierze w 2019 roku. Do głośnych tytułów podchodzę – jednocześnie z zaciekawieniem i sporym dystansem – dlatego po Króliczku niczego specjalnego się nie spodziewałem. I … już w trakcie lektury wiedziałem, że to jeden z tych tytułów, który będzie mi bardzo trudno jednoznacznie ocenić. Nie ze względu na ryzyko spojlerów, ale z powodu całej reszty – pomysłu autorki na fabułę, klimatu jej prozy i przede wszystkim celu, jaki jej przyświecał. Albo pisząc bardziej precyzyjnie – jeśli takowy miała. Odpowiedź na tak postawione pytanie wcale nie jest łatwa.

Fabułę Króliczka da się streścić w kilku zdaniach. Główna bohaterka powieści Samantha Heather Mackey studiuje na prestiżowym Uniwersytecie Warrena na nowatorskim wydziale kreatywnego pisania. Ponieważ bohaterka żyje raczej na uboczu kampusu, jest zaskoczona, kiedy pewnego dnia otrzymuje zaproszenie do małego, ale z wielu powodów elitarnego kręgu studentek, które nazywają siebie Króliczkami. Samantha zostaje wkrótce jedną z nich, niszcząc po drodze wszystko, co ją wcześniej definiowało. Cała reszta to trudne do opisania (i przede wszystkim) zinterpretowania szaleństwo, które nie ma końca.

Powieść Mony Awad już po pierwszych rozdziałach wciąga czytelnika w coraz bardziej pokręcony, psychodeliczny świat, w którym dominują wyolbrzymienie i groteska. Zaczyna się dość niewinnie – ot, pewnie będzie to kolejny campus thriller w konwencji dark academia, czyli powieść w modnej od kilku lat konwencji, może niespecjalnie odkrywcza, ale miła w czytaniu. Nic bardziej mylnego. Króliczek faktycznie momentami przypomina wspomniane gatunki, ale jeśli już, to przywołuje na myśl przede wszystkim Tajemną historię Donny Tartt przepuszczoną przez filtr rodem z najgorszych koszmarów sennych. Uważny czytelnik dostrzeże w powieści Awad fascynację i nawiązania do Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carrolla, choćby wtedy, kiedy Samantha, przyjmując zaproszenie od tajemniczych studentek metaforycznie (a może także dosłownie) wpada do króliczej nory, że o motywach z Frankensteina nie wspomnę.

Strona za stroną bohaterka zapada się w gęstym amalgamacie koszmarów, psychodelicznych wizji na jawie, groteskowo wyolbrzymionej rzeczywistości kreującej świat na opak. Awad nie bierze jeńców, także czytelnika wciągając do tego pokręconego świata i oplatając go, gęstniejącą z każdym kolejnym rozdziałem, duszną atmosferą rzeczywistości – niby realnej, ale widzianej przez okulary szaleńca.

Króliczek budzi skrajne emocje, co w pełni rozumiem. Powieść Mony Awad należy potraktować jako literacki eksperyment, nieco perwersyjną zabawę motywami (zarówno tymi z klasyki literatury, jak i współczesnymi), w której czytelnik stoi na straconej pozycji. Dlaczego? Ano dlatego, że po kilkunastu rozdziałach chciałby zacząć rozumieć w jakim kierunku zmierza ta niekończąca się hiperbolizacja, ale żadna sensowna odpowiedź nie jawi się na horyzoncie. Autorka jest niezwykle konsekwentna, bo nawet po przeczytaniu ostatniej strony czytelnik ma prawo czuć się skonfudowany – czy przegapił gdzieś po drodze jakiś istotny element pozwalający znaleźć klucz do zrozumienia fabuły, czy ma do czynienia z literackim żartem, a może z prozatorską wydmuszką? Cóż, ile czytelników, tyle odpowiedzi.

Mnie powieść spodobała się, ale dopiero kilka dni po lekturze, która momentami była męcząca. Sam nadal nie umiem napisać, czy przeczytałem książkę opartą na świetnym pomyśle, czy raczej tylko taką sobie. Jedno jest pewne: podziwiam autorkę za konsekwencję, z jaką zbudowała tę fabułę, za to, że od początku do końca trzymała na wodzy zarówno swoje bohaterki, jak i własną potrzebę kreacji rzeczywistości. Można poczuć się zmęczonym, przytłoczonym lub nawet zdegustowanym Króliczkiem, ale nie sposób nie dostrzec szalonego (ale i przemyślanego) pomysłu Awad na fabułę. Nie ma w tej powieści jakiejś rażącej dosłowności, autorka za to zręcznie operuje lękami na poziomie indywidualnych emocji i subiektywnych odczuć. Króliczek to współczesna baśń w klimacie mrocznych tekstów braci Grimm, ale mocno pokręcona i w tej swojej nieoczywistości w jakimś stopniu fascynująca. I zostawiająca czytelnika z wieloma tropami interpretacyjnymi, ale to już … temat na inną opowieść.

Informacje o książce

autorka Mona Awad

tytuł Króliczek (Bunny)

przekład Natalia Wiśniewska

Wydawnictwo Poznańskie 2023

ocena 4/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem