BRIDGET COLLINS „KSIĘGI ZAPOMNIANYCH ŻYĆ”

BRIDGET COLLINS "KSIĘGI ZAPOMNIANYCH ŻYĆ"

Jeszcze zanim usiadłem przed ekranem komputera, aby napisać ten tekst, zastanowiłem się, ile znam powieści o książkach. Pomijam, oczywiście, sytuację, kiedy bohaterka lub bohater czyta, pisze lub rozmawiam z kimś o książce właśnie, albo odwiedza księgarnię czy bibliotekę (najczęściej jednak po to, aby poflirtować). Chodzi mi raczej o książkę jako bohaterkę historii. I okazuje się, że takich opowieści jest naprawdę sporo – cykl Carlosa Ruiza Zafóna, Imię róży Umbert Eco, Niekończąca się historia Michaela Ende, żeby wymienić trzy przypadkowe dość przykłady, a tych jest oczywiście zdecydowanie więcej. Do sporej grupy autorek i autorów, piszących o książkach jako bohaterkach, dołączyła właśnie angielska pisarka Bridget Collins, która specjalizuje się w literaturze młodzieżowej, ale Księgi zapomnianych żyć kieruje do dorosłego czytelnika. Dawno żadna powieść nie wywołała we mnie tylu (niekoniecznie pozytywnych) emocji – i to nie ze względu na treść, co na całą resztę. To przykład opowieści, której notatka z okładki sugeruje inną historię niż czytelnik otrzymuje w czasie lektury, a połączenie kilku gatunków może się podobać, ale nie musi. Gorzej, że przez cały czas spędzony z tą książką nie potrafiłem się zdecydować, czy mam do czynienia z prozą popularną, ale z trochę wyżej półki, czy z literacką wydmuszką. Skłonny jestem napisać, że trochę tu tego i trochę tego.

Już napisanie kilku zdań o fabule Ksiąg zapomnianych żyć wydaje się dość trudne, ponieważ cały pomysł opiera się na potraktowaniu książki, jako narzędzia wymierzonego przeciwko człowiekowi. Podobnie jak zawód introligatora, który w książę Collins zyskuje nieoczekiwaną i groźnie brzmiącą cechę. Chyba po raz pierwszy trafiłem na historię, w której książka jest z gruntu zła, nie jako element opresyjnego państwa na przykład, ale nieprzychylna człowiekowi z natury. Główny bohater powieści, Emmet Farmer prowadził normalne życie na farmie ojca, do czasu, kiedy najpierw bardzo się rozchorował, a później dostał tajemniczy list z zaproszeniem do pracowni introligarorskiej starej Seredith. Kobieta wybrała Emmeta, bo wyczuła, że chłopak ma predyspozycje, aby zostać oprawiaczem, którego praca nie sprowadza się jednie do wykonywania pięknych okładek. Książka w świecie prozy Bridget Collins to narzędzie manipulacji ludźmi; dla jednych zakazana, ale nie niedostępna grzeszna rozrywka, dla innych synonim cierpienia, strachu i bólu. Moment przestąpienia przez Emmeta progu domostwa Seredith to dopiero początek całej opowieści. 

BRIDGET COLLINS "KSIĘGI ZAPOMNIANYCH ŻYĆ"

To nie tak, że skoro nastawiałem się na powieść fantasy, a dostałem trochę coś innego, to znaczy, że Księgi zapomnianych żyć z gruntu mi się nie podobały. Myślę jednak, że autorka niepotrzebnie wrzuciła do jednego worka powieść obyczajową (gdzieś bardzo, bardzo daleko nawiązującą do literatury wiktoriańskiej), romans i fantasy. Wiem, że takie połączenie idealnie sprawdza się w prozie dla młodszego odbiorcy, ale Collins, jak rozumiem, miała ambicję napisania powieści dla dorosłego odbiorcy. I znowu, nic złego w takim miksie gatunków, szkoda tylko, że ciekawy pomysł rozmył się w całej reszcie składowych fabuły i stylu. Powieść podzielona jest na trzy części, z których jedna tłumaczy wydarzenia z przeszłości, które od początku śledzi czytelnik. Już ta, odrobinę niepotrzebnie zagmatwana konstrukcja, może budzić wątpliwości,  a że każda z części fabuły ma swoje słabe momenty, w sumie całość wypada tak sobie. Nie napiszę naiwnie, bo być może to za mocne określenie, ale wątki poprowadzone zostały co najwyżej poprawnie, postaci są albo dość papierowe, albo rodem z literatury fantasy dla młodzieży. Z drugiej strony, autorka stara się zbudować klimat mrocznej opowieści z czasów wiktoriańskich, skupiając się na opisach, które wymagają jednak uwagi, aby wzrok nie zaczął ślizgać się po tekście, a relacje między bohaterami przywołują na myśl melodramat z obowiązkowymi powłóczystym spojrzeniami. Da się to oczywiście przeżyć, ale momentami bywa ciężkostrawne.

Ponieważ rzadko sięgam po takie książki, jak powieść Bridget Collins, dlatego spodziewałem się więcej … magii, mroczniejszego klimatu, nutki powieści przygodowej? Szybko okazało się, że to, co było wabikiem tej historii, zostało przez samą autorkę zepchnięte na drugi plan, dlatego szukałem innego pozytywu. I choć ostatecznie nie znalazłem przeciwwagi dla wspomnianego wcześniej motywu oprawiania książek, to być może – znów: w zamyśle autorki – miał nią być romans, dla jednych wciąż budzący moralne wątpliwości, ale chyba dla większości czytelników (na szczęście) uczucie tak naprawdę niepodlegające dyskusji. Trochę mnie intrygował, trochę irytował styl Bridget Collins, chwilami czerpiący z obyczajowej prozy wiktoriańskiej, a momentami nazbyt współczesny. Księgi zapomnianych żyć obiecują wprawdzie wiele, ale dają to, co dają. Można się zżymać, można przeczytać. Można ocenić jako kawał niezłej powieści, można też szybko zapomnieć o tej książce. Jak zawsze, wiele zależy od nastawienia. 

 

KUP KSIĄŻKĘ NA WWW.EMPIK.COM

 

Informacje o książce

autorka Bridget Collins

tytuł Księgi zapomnianych żyć

tytuł oryginału The Binding

przekład Joanna Wołyńska

Wydawnictwo Czwarta Strona

miejsce i rok wydania Poznań 2020

liczba stron 448

egzemplarz recenzencki – finalny

Nowalijki oceniają 4-/6

 

Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za współpracę recenzencką