SAM LLOYD „PRZYPŁYW”

Dość dobrze pamiętam debiutancką powieść Sama Lloyda Schronisko głównie dlatego, że nie wszystko w tej fabule przypadło mi do gustu. Brytyjski autor porusza się literacko na granicy thrillera psychologicznego i powieści sensacyjnej, dwóch gatunków, w których napisano już chyba wszystko. Autorowi trudno czymś zaskoczyć, ale taka to przypadłość prozy rozrywkowej posługującej się szerokim, ale mocno wyeksploatowanym wachlarzem chwytów fabularnych. Mam świadomość tej sytuacji, dlatego na każdą kolejną książkę z tego gatunku spoglądam przychylnym okiem – owszem – licząc na element zaskoczenia, ale jednocześnie nie oczekując fajerwerków. Przypływ, druga w dorobku książka Lloyda i na piszę to na wstępie – podobała mi się mniej niż debiut. Akcja, mimo zagadkowego początku, rozwijała się początkowo dość niemrawo, a kiedy nabrała typowego dla prozy rozrywkowej tempa okazało się, że wielu miejscach autor zwyczajnie przeszarżował i odnoszę wrażenie, że pewne przerysowanie będzie charakterystycznym elementem jego pisarstwa. Z drugiej strony nie brakuje mu pomysłowości i umiejętności wodzenia czytelnika za nos, zatem mogę napisać, że plusy i minusy Przypływu równoważą się, a lektura sprawdzi się w sam raz na czas letniego wypoczynku.

Główna bohaterka powieści, Lucy, prowadzi spokojne życie wraz z mężem i dziećmi w niewielkiej nadmorskiej miejscowości, do której wróciła po latach. Wystarczył jednak jeden dzień, aby szczęśliwe życie rodziny rozpadło się niczym domek z kart. Kobieta orientuje się, że mąż wypłynął wraz z dziećmi w nieplanowany rejs, tym trudniejszy do wytłumaczenia, że w stronę lądu przemieszcza się potężny sztorm. Próba kontaktu z rodziną na morzu początkowo nie przynosi rezultatów, ale kiedy Lucy zaczyna łączyć strzępy informacji, z chaosu wyłania się koszmarna prawda. Zaczyna się emocjonujący wyścig z czasem, pogodą i czynnikiem siejącym destrukcję w imię antycznego katharsis.

Pamiętam, że debiut Sama Lloyda zapowiadał się bardzo interesująco, ale im dalej w tekst, tym słabiej. Z Przypływem jest trochę inaczej: mocny początek angażuje do lektury, ale kilkadziesiąt pierwszych stron nie przynosi żadnych ciekawych informacji, a bohaterowie kręcą się wokół własnej osi. Być może chodziło autorowi o korelację wydarzeń z nadchodzącym sztormem, ale to tylko moje przypuszczenie. Fakt, potrafi on wywieść czytelnika w pole dzięki sprawdzonym chwytom, takim jak fragmenty anonimowej korespondencji do Lucy, czy licznym reminiscencjom pokazującym, że na idealnym życiu rodzinnym Lucy i Daniela pojawiają się wyraźne rysy. Przyznam także, że właściwie do końca udaje mu się trzymać w tajemnicy prawdziwe powody zniknięcia ojca i dzieci, ale kiedy przychodzi do rozwiązania okazuje się, że jest ono, no cóż, nieco rozczarowujące. Ale, znowu – podane w atrakcyjnej formie finału przypisywanego raczej powieści sensacyjnej niż thrillerowi psychologicznemu: jest zatem efektownie i z przytupem, w myśl wytycznych konwencji prozy rozrywkowej.

Przypływ to przykład powieści w sam raz na letnie popołudnie; początek wymaga cierpliwości, ale potem jest całkiem przyzwoicie, a na pewno rozrywkowo. Moją uwagę zwróciła postać komisarza Abrahma Rose’a, mocno religijnego policjanta, który prowadził dochodzenie w sprawie zniknięcia rodziny Lucy. Ten bohater miał spory potencjał, głównie dlatego, że w końcu wyróżniał się specyficzną oryginalnością na tle dziesiątek podobnych bohaterów i dzięki temu budził niepokój. Inna sprawa, jak autor wykorzystał fabularny potencjał tej postaci – żałuję, że w takim kierunku, jakiego trudno nie dostrzec w fabule.

Mimo że nowa książka Sama Lloyda nie do końca spełniła moje oczekiwania, autora nie skreślam z listy Mieć na uwadze. Pisanie w ramach gatunku jest coraz trudniejsze, kiedy właściwie wszystko już było, ale może gdyby pisarz popracował nad tempem początku opowieści i nieco zmniejszył liczbę stron, historia nabrałaby charakteru oraz zasłużyła na lepszą ocenę. Być może trzecia powieść będzie pozbawiona mankamentów poprzedniczek. Poczytamy – ocenimy.

Informacje o książce

autor Sam Lloyd

tytuł Przypływ (The Rising Tide)

przekład Agnieszka Walulik

Wydawnictwo W.A.B. 2023

ocena 4/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem