„Mój sługa Ezra” Maciej Żytowiecki

www.oficynka.pl

Informacje o książce

autor: Maciej Żytowiecki
tytuł: Mój sługa Ezra

wydawnictwo: Oficynka
miejsce i rok wydania: Gdańsk 2015
liczba stron: 316

egzemplarz: recenzencki









Mieszanie konwencji literackich to dość ryzykowne działanie, szczególnie dla pisarza, który nie ma do końca pomysłu, jak zgrabnie połączyć w jednym tekście różne motywy. Łatwo bowiem o przesadę lub szokowanie czytelnika tanimi chwytami. Trudnego zadania zmiksowania bardzo odległych (dosłownie i w przenośni) literackich światów podjął się Maciej Żytowiecki w Moim słudze Ezrze, będącym kontynuacją Mojego prywatnego demona. Obie powieści da się czytać jako osobne byty literackie, choć oczywiście dla pełnego obrazu fabuły warto zachować kolejność wskazaną przez samego autora. 

Jest rok 1939. W Chicago mieszka, działa i liczy na spokojną emeryturę u boku ukochanej kobiety detektyw Ezra. Ma w swojej karierze wzloty i upadki, działalność na granicy prawa i przyzwoitości, ale mimo licznych potknięć przyświeca mu jeden cel: obrona miasta i jego mieszkańców przed narastającą przestępczością. Nie dane mu będzie wesołe życie staruszka na emeryturze, gdyż dopadają go demony przeszłości, gonią nierozwiązane sprawy z Wielkim Alem, a partner z policji ląduje w zakładzie psychiatrycznym. Szef domaga się zamknięcia rozpoczętego śledztwa, co sprawi, że Ezra będzie zmuszony odwiedzać najróżniejsze spelunki, podejrzane miejsca i kontaktować się z chicagowskim półświatkiem. Ale te niedogodności życia codziennego to nie jedyne zmartwienie detektywa. Zmuszony jest on bowiem do coraz trudniejszej dla niego walki z … demonem Paddingtonem, który śmiało poczyna sobie z ciałem, a przede wszystkim z umysłem Ezry. Tak, tak, policjant z Chicago jest zmuszony walczyć z demonem. Niezwykle bezczelnym, aroganckim i piekielnie inteligentnym potworem, którego korzenie sięgają rubieży Kosmosu.

Wspomniałem na wstępie, że mieszanie konwencji literackich często kończy się nieciekawym efektem finalnym. W przypadku Mojego sługi Ezry taka stylistyka sprawdziła się całkiem dobrze. Owszem, uświadomienie sobie, że oto w głowie policjanta mieszka demon z Kosmosu na początku wydaje się szokujące. Warto jednak przystać się na konwencję zaproponowaną przez autora, gdyż klasyczny z pozoru kryminał zyskuje zupełnie nowy wymiar, intrygującą jakość. Mam świadomość, że nie każdy czytelnik uzna taką literacką hybrydę za wartą uwagi, ale może jednak? Maciej Żytowiecki pożenił w jednej powieści klimat rodem z czarnego kryminału, filmów noir z uniwersum science fiction. To stylistyki tak odległe, ale, o dziwo, zupełnie nieźle radzące sobie w jednej fabule. Ezrze daleko może do klasycznych bohaterów kreowanych przez Humphrey’a Bogarta, ale nie ma się co mu dziwić. Detektyw z powieści Żytowieckiego musi walczyć z siłami kosmicznymi, o czym Bogartowi się nawet nie śniło.

www.oficynka.pl
Świat wykreowany przez Macieja Żytowieckiego to Chicago mało przyjazne, pełne przestępców i różnej masy złodziei, ze zmęczonymi swoją pracą policjantami. Autor nie unika mocnych, nawet mrocznych opisów i twardego języka. Stylizuje wypowiedzi demona, które kontrastują z narracją całej opowieści. Buduje napięcie i poczucie strachu, ale przerażające jest już to, co demon robi z Ezrą, często zostawiając go na granicy szaleństwa. 

Mój sługa Ezra to powieść ciekawa i zaskakująca, ale nie dla każdego czytelnika. Raczej skierowana jest do odbiorcy, któremu nie przeszkadza pomieszanie konwencji literackich i który otwarty jest na nowe doświadczenia. Spodoba się pewnie miłośnikom kryminałów hardboild, choć mnie przy lekturze tej książki nieustannie chodził po głowie motyw hołdu złożonego przez autora literaturze popularnej spod znaku pulp magazine i filmów Eda Wooda. Ale to już tylko moja subiektywna interpretacja.

Nowalijki oceniają: 4+/6



Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za udostępnienie egzemplarza do recenzji.