MICHAL SÝKORA „TO JESZCZE NIE KONIEC”

Literatura czeska nigdy nie była specjalnie obecna w moich czytelniczych wyborach. Nie orientuję się zatem, kto z piszących jest aktualnie popularny u południowych sąsiadów, który z tytułów warto mieć na oku, wreszcie, po jakie gatunki Czesi sięgają najchętniej. Pamiętam także, że pierwszą po polsku powieść Michala Sýkory Człowiek pana ministra (tutaj) czytałem bez większych oczekiwań, ale z przyjaznym nastawieniem – w końcu to kryminał – jeden z moich ulubionych gatunków prozy rozrywkowej. Lektura okazała się bardziej niż udana: autor ujął mnie lekkością stylu, umiejscowieniem akcji w środowisku uniwersyteckim oraz ironiczno – rozrachunkowym podejściem do kwestii polityki i najnowszej historii Czech. Wisienką na torcie okazałą się jednak postać podinspektor Marie Výrovej, twardo stąpającej po ziemi, spostrzegawczej fanki Boba Dylana. To kolejna w literaturze kryminalnej kobieta z przeszłością i po przejściach, której trudno nie polubić, a ponieważ i mnie przypadła do gustu, zatem już bez obaw przeczytałem To jeszcze nie koniec. Tym razem pani podinspektor wraca do bulwersującej sprawy sprzed dwudziestu pięciu lat, a autor odchodzi od kryminału z polityką w tle (choć nie do końca) na rzecz klasycznej opowieści o dysfunkcyjnej rodzinie. Cała reszta – lekki i sarkastyczny styl, trafne spostrzeżenia na temat czeskiej rzeczywistości oraz … muzyka Dylana pozostają bez zmian. I wcale się nie dziwię, że seria z Marią Výrovą cieszy się w Czechach dużą popularnością.

To jeszcze nie koniec przenosi czytelnika do roku 1987, kiedy to podczas upalnego lata dochodzi do makabrycznej zbrodni, rodem z mrocznych romantycznych ballad. Jedynym świadkiem morderstwa jest dziewczynka, przyjaciółka dzieci rodziny u której spędza lato. Utrzymuje, że widziała zjawę, przypominającą jednego z bohaterów XIX – wiecznej opowieści i upiera się, że to tajemnicza postać odpowiada za brutalne zdarzenie. Dwadzieścia pięć lat później podinspektor Výrová decyduje się zająć sprawą od nowa, dostrzegając w poprzednim śledztwie wiele błędów i przemilczeń. To będzie istna syzyfowa praca, ale nikt nie nadaje się do niej lepiej niż policjantka, której determinacja jest wręcz legendarna, a skuteczność potwierdzona nie raz i nie dwa.

Michal Sýkora ponownie zabiera czytelnika do Ołomuńca, ale w przeciwieństwie do pierwszej książki, miasto i jego okolice są tylko tłem dla wydarzeń, które rozgrywają się w dwóch planach czasowych. Akcja koncentruje się na historii rodziny Třebovickich, których brutalne i bezsensowne (bardziej niż zazwyczaj) morderstwo dotknęło tak, że nawet po latach nie są w stanie wrócić do normalnego funkcjonowania. Skłóceni, podzieleni przez żal, złość i wzajemne oskarżenia chowają sporo sekretów i nie w smak im, kiedy okazuje się, że policja postanawia od początku przyjrzeć się wydarzeniom z lata sprzed dwudziestu pięciu lat. Ich największym pechem okazuje się oczywiście podinspektor Maria Výrová, dociekliwa, skrupulatna i bezkompromisowa policjantka, która dostrzega zarówno rażące błędy w śledztwie, jak i niejasne związki rodzinne trzech braci Třebovickich oraz ich córek, które owego fatalnego lata spędzały wakacje w domu dziadków, jak się okazało – miejscu zbrodni. Autor połączył tym razem klasyczny kryminał detektywistyczny z historią obyczajową opowiadającą o rozpadzie rodziny, ale choć zasadnicza akcja toczy się współcześnie, to nawiązania do przeszłości jednak w pewnym stopniu powiązane są z polityką. Zdecydowanie mniej niż w poprzedniej książce, ale i tym razem Sýkora opisuje czeskie realia z okresu przemian ustrojowych po 1989 roku, podtrzymując tezę (aktualną także w Polsce), że jeszcze długo stare będzie ścierać się z nowym – czy nam się to podoba, czy też niekoniecznie.

Podinspektor Výrová podjęła się benedyktyńskiej wręcz pracy, przekopując się przez stare akta i walcząc z niechęcią rodziny Trebovickich do grzebania w ich przeszłości, wreszcie odtwarzając krok po kroku wszystkie, nawet wydawać by się mogło nieistotne, wydarzenia, aby ostatecznie dojść do prawdy. Czytelnik z rosnącym zainteresowaniem śledzi poczynania policjantki, dostrzegając jej determinację na równi ze zniechęceniem do systemu, którego jest częścią. To jeszcze nie koniec bardzo przypomina klasyczne kryminały, w których śledztwo prowadzone jest po nitce do kłębka, istotne są wszystkie wątki, także poboczne, a rzeczywistość widziana gdzieś w tle znakomicie uzupełnia całą historię. Wspomniałem już, że w powieści pojawia się polityka, ale tylko jako jeden z elementów determinujących poczynania części bohaterów. Nie funkcjonuje ona w tej odsłonie jako najważniejszy wątek fabuły, co można było zauważyć w poprzedniej książce Sýkory, ponieważ tym razem autor postawił na kwestie obyczajowe i bardziej kameralną historię o braku zrozumienia, błędach wpływających na całe życie oraz dojmującym poczuciu winy. Dostrzegam w tej fabule mocniejsze akcenty, ale na szczęście pisarzowi nie zabrakło poczucia humoru, sarkazmu i dystansu, dzięki czemu jego kryminał, pomijając okrucieństwo zbrodni, to przede wszystkim dobrze napisana i przemyślana historia udanie wpisująca się w ramy gatunku. Miałem dobrze przeczucie, kończąc recenzję Człowieka pana ministra, żeby jego autora umieścić na półce ulubione/warte uwagi. Lektura drugiej książki czeskiego pisarza tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Z niekłamaną przyjemnością także, po raz drugi, objąłem jego twórczość patronatem mojego bloga.

Informacje o książce

autor Michal Sýkora

tytuł To jeszcze nie koniec (Ještě neni konec)

przekład Krzysztof Wołosiuk

Wydawnictwo Afera 2022

patronat medialny bloga

ocena 5/6

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem