Małgorzata Łatka „Matnia”

Z Leną Zamojską, specjalistką od mowy ciała, spotkaliśmy się wczesną jesienią 2016 roku, kiedy na rynku wydawniczym pojawiła się Kamfora (tutaj). To była druga powieść Małgorzaty Łatki i pierwszy kryminał w nowej serii. Na kontynuację przyszło nam poczekać, ale cierpliwość została nagrodzona. Matnia kontynuuje wątki z pierwszej książki, wyjaśnia tajemnice z przeszłości oraz … zaostrza apetyt na więcej. Zakończenie sugeruje, że bohaterowie wciąż nie będą mogli spać spokojnie. 

Od wydarzeń opisanych w Kamforze minęło pół roku. Lena wróciła do Krakowa, ale na miejscu okazało się, że traumatyczne wspomnienia są wciąż bardzo świeże. Zamojska rozpoczyna trudną walkę z własnymi słabościami, które wkrótce przerodzą się w zespół stresu pourazowego. Aby poradzić sobie z tym ciężarem,  specjalistka od mowy ciała postanawia zbadać przeszłość Kamfory, aby odkryć, jakie czynniki sprawiły, że dopuścił się tak haniebnych czynów. Tymczasem komisarz Jakub Zagórski i jego partner Tomasz Wroński badają sprawę wyłowionego z Wisły ciała. Czyżby szykowała się powtórka sprzed pół roku? Czy ktoś próbuje ponownie zastraszyć mieszkańców Krakowa? Na to i na wiele innych pytań będą musieli odpowiedzieć sobie policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji. 
Nowy tom kryminalnej serii Małgorzaty Łatki skupia się na dwóch wątkach – śledztwie prowadzonym przez zespół krakowskich policjantów oraz na osobie Leny, która została zmuszona do przepracowania wydarzeń sprzed kilku miesięcy. Oba wątki zazębiają się, ponieważ w sprawę mordercy o pseudonimie Kamfora zaangażowani byli, wymienieni już, bohaterowie powieści. To, co zauważyłem podczas czytania, to zmiana akcentów. Autorka wzmocniła postać Leny Zamojskiej, która nie tylko prowadzi własne śledztwo, ale zmaga się ze słabościami, jakie funduje jej psychika. Natomiast dochodzenie Zagórskiego i Wrońskiego pełne jest niejasności, ale i ciekawostek kryminalistycznych, które autorka, niby mimochodem, wplata w fabułę. W ten sposób nadaje Matni odpowiedni klimat, czyniący z powieści kryminał mocno osadzony w rzeczywistości. Dostrzegłem także zredukowanie wątków obyczajowych, które pojawiały się w Kamforze. W nowej powieści autorka skupia się zasadniczo na dwóch motywach i w mojej ocenie udanie wpłynęło to fabułę i tempo książki.

Matnia domyka wątki rozpoczęte w Kamforze, dzięki czemu historia stanowi całość, a brakujące elementy wskakują na swoje miejsce. Małgorzata Łatka skupia się na portrecie psychologicznym Leny Zamojskiej, zwracając uwagę na fakt, że nawet drobne zdarzenia mogą zachwiać naszym poczuciem bezpieczeństwa. Przy okazji ciekawi mnie, czy bohaterowie powrócą w kolejnej odsłonie? Tak sugeruje zakończenie. A jak będzie? Czas pokaże.



źródło: www.czwartastrona.pl
Informacje o książce

autorka Małgorzata Łatka
tytuł Matnia

wydawnictwo Czwarta Strona
miejsce i rok wydania Poznań 2018
liczba stron 368

egzemplarz recenzencki
patronat medialny bloga
Nowalijki oceniają +4/6






Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona
za udostępnienie powieści do recenzji