Tradycyjnie koniec roku to szczególny czas, kiedy zewsząd atakują nas cukierkowe reklamy z choinkami i skrzącym się śniegiem, media pełne są radosnych obrazków, a każda kolejna piosenka w radiu wzbogacona jest dźwiękiem dzwonków. Miłośnicy stylistyki rodem z filmów stacji Hallmark mogą przez moment poczuć jakby byli bohaterami jednej z jej produkcji. Im bliżej świąt, tym więcej także propozycji wydawniczych z charakterystycznymi okładkami i nieco wtórnymi historiami obyczajowymi przywołującymi bożonarodzeniową magię. Nic w tym złego, a ten nieszkodliwy czytelniczy eskapizm od codzienności jest wręcz wskazany, gdy za oknem jesienna plucha w niczym nie przypomina ośnieżonych krajobrazów z reklamowych wyobrażeń na temat świąt. Jeszcze lepiej, kiedy świąteczna opowieść okazuje się miłym zaskoczeniem, zdecydowaną odskocznią od podobnych do siebie, sztampowych fabuł z obowiązkowym szczęśliwym zakończeniem.
Kiedy w zapowiedziach wydawniczych na koniec roku wpadła mi w oko okładka nowej książki Magdy Knedler zastanawiałem się, czy autorka zdecyduje się na grę z konwencją, jak miało to miejsce w jej poprzedniej okołoświątecznej powieści Nie całkiem białe Boże Narodzenie (tutaj), czy raczej zaskoczy, odmiennym od stereotypowego, spojrzeniem na popularny gatunek. Już lektura pierwszych rozdziałów pozwoliła ocenić, że pisarka proponuje historię, która co prawda rozrywa się w świątecznej scenerii, ale nie powiela wzorców wpisanych w kanon prozy obyczajowej z dzwoneczkami w tle. Grudniowy dom to opowieść, w której splatają się różne wątki, również takie, które czytelnik odnajdzie w innych książkach Magdy Knedler: bolesne tajemnice z przeszłości rodziny głównej bohaterki splatają się z trudną historią Dolnego Śląska, żałoba po stracie bliskich idzie w parze z rodzącym się uczuciem, a to wszystko napisane – jak zawsze – pięknym językiem, który buduje niesamowity klimat. Świąteczny, ale nieobciążony sztampowym ujęciem tematu.
Kami, główna bohaterka i pierwszoosobowa narratorka powieści, dziedziczy po śmierci ukochanej babci stary poniemiecki dom. Sąsiedzi zmarłej, mieszkańcy podwrocławskiej wsi wierzą, że ów dom – nazywany grudniowym lub szeptów – skrywa tajemnice wymagające wyjaśnienia. Kami, prowadząca zakład kamieniarski i hobbistycznie zajmująca się genealogią, postanawia spędzić święta w domu babci, aby uporządkować rzeczy po zmarłej i przede wszystkim stawić czoła rodzinnej tajemnicy, jaką jest niewyjaśnione zniknięcie dziadka. Okazuje się, że babcia przed śmiercią zostawiła w domu szereg wskazówek, które jej ukochanej wnuczce pozwolą dotrzeć do prawdy o wydarzeniach z przeszłości. Wśród materiałów są budzące niepokój zapiski przywołujące na myśl fragmenty powieści grozy. Wyjazd na wieś okaże się dla Kami pełną emocji podróżą w przeszłość, dzięki której odpowie sobie na wiele nurtujących ją od dzieciństwa pytań.
Magda Knedler przyzwyczaiła już swoich czytelników do tego, że nie lubi kroczyć utartymi literackimi ścieżkami. Zatem nawet jeśli sięga po popularną konwencję gatunkową, formuje ją po swojemu, kładąc nacisk na bliskie jej wątki i tematy. Dlatego miła dla oka okładka Grudniowego domu wydaje się być dość umowna i na swój sposób zwodnicza, bo choć akcja powieści rozgrywa się w okresie świąt Bożego Narodzenia, element celebracji, owszem, ma znaczenie, ale raczej drugorzędne. Ważniejszą kwestią jest próba odczytania rodzinnej przeszłości i zrozumienia – nie tylko skrzętnie poukrywanych wiadomości od babki – ale kryjących się za nimi znaczeń oraz odkrycie klucza do interpretacji wydarzeń. Bohaterka otrzymała od babci wiele miłości i zrozumienia, a teraz, po jej śmierci, także przywilej poznania głęboko skrywanych sekretów, o których Matylda nie mogła lub nie chciała rozmawiać z wnuczką. Losy nestorki rodu splatają się z tragiczną historią XX wieku, dziejami Dolnego Śląska i przede wszystkim z opowieścią o dziadku Kami, którego biografia naznaczona jest piętnem nieoczywistego daru – albo swoistego przekleństwa definiującego jego relacje ze światem.
Grudniowy dom ujął mnie przede wszystkim klimatem tajemnicy podsyconej niepokojącymi zapiskami bezimiennego autora. Pełne złowrogich wizji opisy rzeczywistości rodem z sennego koszmaru, połączone z odwołaniami do muzyki i malarstwa budują niesamowity klimat, jakby wprost wyjęty z gotyckiej powieści grozy lub stylistyki obrazów Zdzisława Beksińskiego. Współgra on z wyobrażeniami mieszkańców wsi na temat klątwy ciążącej na poniemieckim domu babci Kami. Autorka długo trzyma czytelnika w niepewności, udanie splatając kilka, pozornie niepowiązanych ze sobą wątków w jedną opowieść, której chwilami bliżej do odczucia niepokoju listopadowej deszczowej nocy niż do radości bożonarodzeniowego poranka. Ten zabieg stylistyczny ma głębszy metaforyczny sens: Kami, poznając kolejne elementy rodzinnej historii, wychodzi z mroku własnych traumatycznych przeżyć, a kolejne wydarzenia ze współczesności bohaterki oraz finał powieści przynoszą wiarę w nowy początek. Nie jest bowiem tak, że powieść Magdy Knedler ma pesymistyczny wydźwięk – jest wręcz odwrotnie, ponieważ pisarka podkreśla siłę ludzkiej niezłomności oraz wiarę w siłę potrafiącą przeciwstawić się największym nawet przeciwnościom losu.
Od nowej powieści Magdy Knedler nie sposób się oderwać. Autorka wykreowała bowiem angażującą emocjonalnie historię obyczajową z bohaterkami i bohaterami, obok których trudno przejść obojętnie. Napisała opowieść o sile przyjaźni i miłości, roli rodziny w formowaniu charakteru oraz przekonań, wreszcie fabułę, której tematyka i wydźwięk wychodzi stanowczo poza ramy gatunku, ale jednocześnie go nie deprecjonuje. Nie brakuje w Grudniowym domu fragmentów przynoszących ukojenie, ale i wzruszających, serdecznych gestów i słów, budujących świąteczną atmosferę w oderwaniu od wszechobecnej komercji i jednocześnie opartej na potrzebie kontaktu z drugim człowiekiem. Autorka, nieco mimochodem, przypomina, że na życie składają się chwile dobre i takie, o których chciałoby się zapomnieć. Nie proponuje wyświechtanego szczęśliwego zakończenia, ponieważ ma świadomość, że jest ono iluzoryczne i nieuczciwe wobec bohaterów oraz czytelników. Historia Kami i jej babci łączy fikcję z prawdą historyczną, ale czyni to wyjątkowo zgrabnie, zaskakując czytelnika urodą języka oraz narracyjną lekkością idącą w parze z głębią przekazu. To, w konkluzji, trochę nieoczywista, ale zdecydowanie wyróżniająca się na tle prozy gatunkowej propozycja dla czytelnika szukającego czegoś więcej, niż kolejnej przewidywalnej świątecznej fabuły.
Informacje o książce
autorka Magda Knedler
tytuł Grudniowy dom
Wydawnictwo Otwarte 2023
ocena 5/6
recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem