Wydawnictwo Smak Słowa zrobiło swoim czytelnikom nie lada niespodziankę. Wraz z początkiem okresu wakacyjno – urlopowego opublikowało siódmy tom kryminalnej serii M.L. Longworth. Akcja cyklu umiejscowiona jest w idyllicznej Prowansji, kojarzącej się z francuską elegancją, miłością do życia, jedzenia, czyli przyjemnościami dla ducha oraz ciała. Ta seria od razu przypadła mi do gustu, jako miłośnikowi lekkich kryminałów spod znaku cozy mystery i cieszę się, że po polsku ukazują się kolejne części, bez lektury których nie wyobrażam sobie początku kanikuły. Autorka zabiera czytelnika na południe Francji, serwując mu smakowitą opowieść o codziennym życiu mieszkańców Aix-en-Provence i okolicznych wsi, czy podróżując wraz z nim od czasu do czasu choćby do Paryża, ale przede wszystkim wplątując bohaterów w kolejne zagadki kryminalne. Jak to w powieściach cozy mystery bywa, czyjaś śmierć, opisana zawsze dość oględnie, stanowi punkt wyjścia do opowieści o ludzkich niedoskonałościach oraz słabostkach, a w przypadku serii o Verlaque’u i Bonnet także do celebracji francuskiego stylu życia. Może wyidealizowanego, z pewnością z przymrużeniem oka, zawsze jednak opisanego z dbałością o szczegóły i z niepodrabialnym klimatem, który sprawia, że do tego cyklu powieściowego powraca się z niekłamaną przyjemnością.
Mieszkańców Aix elektryzuje wiadomość, że nowym właścicielem wielowiekowej posiadłości Bastide Blanche został Valère Barbier – nagradzany, ceniony i hołubiony autor powieści, francuski skarb narodowy. Nieco ekscentryczny literat budzi sensację nie mniejszą niż miejsce, które zakupił, aby w spokoju spędzić życie. Nie od dziś wiadomo przecież, że domostwo jest … nawiedzone. O tym, że to prawda, pisarz przekona się na własnej skórze, podobnie jak i jego goście, których nie zabraknie w nowej posiadłości. Kiedy dochodzi tam do wypadku nikt nie ma złudzeń, co jest jego powodem. Sędzia śledczy Antoine Verlaque i jego żona profesor Marine Bonnet decydują się rozwikłać zagadkę domu doszukując się prawdy tam, gdzie nikt się jej nie spodziewał.
Z seriami wydawniczymi nigdy nic nie wiadomo, trafiają się tomy lepsze i takie sobie, ale w przypadku książek M.L. Longworth z tomu na tom jest tylko lepiej. To z pewnością efekt pracy nad warsztatem pisarskim, wrodzona pomysłowość autorki oraz baza fabularna w postaci barwnych postaci, urokliwego miejsca wydarzeń oraz miłości do regionu, którą widać na kartach kolejnego tomu. Tajemnice Bastide Blanche zaskakują sposobem prowadzenia narracji, czytelnik bowiem poznaje historię upalnego lata z opowieści wspomnianego już Barbiera, który kilka miesięcy po wydarzeniach opowiada je młodemu redaktorowi prestiżowego wydawnictwa podczas wystawnej kolacji w Nowym Jorku. Poza tym w siódmym tomie jest wszystko, za co tak lubię kryminały o Verlague’u i Bonnet: dużo dobrego jedzenia, pyszne wino, celne spostrzeżenia na temat zmieniającej się rzeczywistości oraz ten charakterystyczny styl życia zarezerwowany dla południowców z rodowym majątkiem. Mimo obecności nowego mieszkańca, codzienność w Aix-en-Provence płynie leniwie ocieplana prowansalskim słońcem i spowita zapachem świeżo parzonej kawy. Małżeństwo służy parze głównych bohaterów, ich najbliższym też całkiem nieźle się układa, zatem tajemnicze zdarzenia w Bastide Blanche okazują się być intrygującym dodatkiem do leniwie toczącego się życia.
W Tajemnicach Bastide Blanche spodobał mi się wątek niejako autotematyczny, związany z funkcjonowaniem rynku wydawniczego oraz roli, jaką współcześnie przypisuje się pisarzom oraz ich twórczości. M.L. Longworth nie ma wątpliwości, że dziś inaczej reaguje się na nowości czytelnicze, autorki i autorzy są na wyciągnięcie ręki dzięki mediom społecznościowym, a książka jest takim samym produktem, jak każdy inny. Dobitnie przypomina o tym jedna z postaci Michèle Baudouin, pisarka i odwieczna rywalka nowego właściciela Bastide Blanche, osoba niezwykle irytująca, ale do bólu prawdomówna. A skoro o bohaterkach mowa, trudno nie zwrócić uwagi na Sandrine Matton, kolorową, rozplotkowaną i bardzo sympatyczną gosposię Barbiera, która w przeciwieństwie do swojego pracodawcy twardo stąpa po ziemi. Wraz Paulikami, wymienione postaci tworzą uroczą galerię indywidualności, do których chce się wracać, aby dowiedzieć się, co u nich słychać. Uważny czytelnik jednego z poprzednich tomów dostrzeże w Tajemnicach Bastide Blanche nawiązanie do wcześniejszej sprawy kryminalnej, ale każdy tom można czytać samodzielnie, choć ze stratą wiedzy na temat życia osobistego bohaterów. Cykl M.L. Longworth, mimo kryminalnej podbudowy, ma działanie nieomal terapeutyczne, zabiera bowiem czytelnika do świata być może (a raczej na pewno) wyidealizowanego, ale eleganckiego i uważnego na urodę życia, dobre jedzenie, kulturę i sztukę. Istny balsam dla duszy. Dla mnie połączenie idealne, dlatego już teraz czekam na ciąg dalszy!
Informacje o książce
autorka M.L. Longworth
tytuł Tajemnice Bastide Blanche (The Secrets of The Bastide Blanche)
przekład Małgorzata Trzebiatowska
Wydawnictwo Smak Słowa 2022
ocena 5/6
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem