LOUISE CANDLISH „NA PROGU ZŁA”

LOUISE CANDLISH "NA PROGU ZŁA"

Jeszcze kilka lat temu klasyfikowanie powieści było zdecydowanie łatwiejsze. Kryminał był kryminałem, powieść obyczajowa – obyczajówką, część tekstów można było przypisać literaturze pięknej, resztę podpiąć pod kategorię rozrywka. Tak w wielkim skrócie oczywiście, ponieważ słowo pisane od zawsze lubiło się wymykać podziałom i celowo nie wspominam o poezji, literaturze faktu, czy publikacjach naukowych. Skupiając się na szeroko definiowanej powieści nie trudno nie zauważyć, że granice gatunkowe zacierają się, motywy swobodnie wędrują między kolejnymi fabułami, nawet sztywny podział między prozą wysoką i skierowaną do większego grona odbiorców to dziś delikatna kwestia. Dla jednych czytelników takie rozróżnienie nic nie znaczy, inni lubią (mniej więcej) wiedzieć, czego spodziewać się po kolejnej książce wybranej do lektury. Szczególnie teraz, kiedy rynek czytelniczy oferuje tak wiele tytułów, a czas nadal nie jest z gumy. Dlaczego o tym wspominam przy recenzji Na progu zła Louise Candlish? Bo powieść angielskiej autorki idealnie wpisuje się w trend związany ze swobodą w traktowaniu gatunków. Reklamowana jako thriller, fabuła Na progu zła to, w mojej ocenie, powieść obyczajowa ze szczyptą thrillera, w której zupełnie niezła intryga ginie w niepotrzebnie przekombinowanej konstrukcji narracji. Autorka zwraca uwagę na kilka ciekawych kwestii, pokazuje destrukcyjne konsekwencje nieprzemyślanych decyzji, ale jednocześnie męczy powtarzalnością, co dodatkowo potęguje wrażenie, że w książce mało się dzieje. 

Na progu zła zaczyna się jak … klasyczny thriller psychologiczny. Główna bohaterka powieści, Fiona Lawson, wraca z podróży i widzi, jak do jej okazałego domu w prestiżowej dzielnicy wprowadza się nowa rodzina. Zszokowana tym faktem kobieta próbuje skontaktować się z mężem, ale ani on, ani ich dzieci nie dają znaku życia. Już w pierwszych rozdziałach autorka powieści stawia przed czytelnikiem zasadnicze pytanie czy to, co dzieje się z domem a przede wszystkim z życiem Fiony Lawson, to dopiero początek prawdziwych kłopotów, czy efekt wydarzeń z niedawnej przeszłości? Jednoznaczna odpowiedź na to pytanie okaże się niezwykle trudna. 

LOUISE CANDLISH "NA PROGU ZŁA"

Przyznam, Na progu zła zaczyna się świetnie. Jak w filmach Hitchcocka, na początku jest trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie. I faktycznie, pierwsze kilkadziesiąt stron przyciąga uwagę, ale im dalej w obszerną fabułę, tym niestety jest słabiej. Winię za ten stan rzeczy przede wszystkim przekombinowaną narrację, na którą składają się fragmenty w trzeciej osobie, zapis relacji Fiony w formie podkastu, zapiski w pliku Word jej męża oraz tweety – komentarze we wspomnianym podkaście. Rozumiem zamiar autorki – chodzi oczywiście o odtworzenie długiej i skomplikowanej sekwencji zdarzeń z różnych punktów widzenia, co raz wychodzi lepiej (kiedy dwa ciągi opowieści zaskakująco się zazębiają), częściej jednak gorzej, kiedy czytelnik odczuwa męczące dublowanie się opisów tych samych wydarzeń. Trudno nie odnieść wrażenia, że Louise Candlish trochę na siłę i na pewno niepotrzebnie rozciąga fabułę, w czym ma jej pomóc iście barokowa konstrukcja narracji, ze szkodą dla tempa powieści. Łatwo wyciągnąć wniosek, że w książce niewiele się dzieje, ale aby docenić pomysł autorki na fabułę, trzeba powieść doczytać do końca. Sęk w tym, że łatwo się zniechęcić, czytając raz po raz opowieść o tym samym. 

Na progu zła to, według mnie, powieść obyczajowa z odrobiną thrillera i naprawdę ciekawą intrygą, której bliżej jednak scenariuszowi rodem z opery mydlanej niż do rzeczywistości. Pewne chwyty w tej historii należy traktować z przymrużeniem oka tak, jak ogląda się kolejne odcinki emitowanego codziennie serialu. Niby wszystko jest realistyczne i na wyciągnięcie ręki, ale czujemy, że to jednak fikcja w filmowych dekoracjach. Nie będę zdradzał niczego z fabuły książki Louise Candlish, napiszę jedynie, że autorka balansuje między realizmem typowym dla powieści obyczajowej i trochę naciąga rzeczywistość. Bohaterowie historii wikłają się w problemy z własnej winy ale i pozwalają sobie na słabości, które dodatkowo utrudniają im życie. 

Lubię thrillery psychologiczne i nie odżegnuję się od prozy obyczajowej. Ba, takie połączenie gatunków należy do mojej ulubionej kategorii literatury rozrywkowej. Zaczęło się od serii Rachel Abbott, której powieści to definicja thrillera psychologicznego noir (Na progu zła z pewnością nim nie jest) i serialu Gotowe na wszystko – powieść Louise Candlish gdzieś mi tu i ówdzie przypomina jego fabułę. W mojej ocenie Na progu zła to książka dobra, ale niepotrzebnie zbyt rozwleczona i w pomyśle na narrację trochę przekombinowana. No cóż, Nie wszystko złoto, co się świeci … Lekturę powieści skończyłem z mieszanymi uczuciami i przede wszystkim z ulgą – poznałem całą historię małżeństwa Lawsonów, doczytałem ich historię do końca (a to przez moment nie było takie oczywiste).

 

Informacja o książce

autorka Louise Candlish

tytuł Na progu zła

tytuł oryginału Our House

przekład Radosław Madejski

Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza S A

miejsce i rok wydania Warszawa 2020

liczba stron 512

egzemplarz recenzencki

Nowalijki oceniają 4/6

 

Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki