Justyna Posłuszna „Jutro będzie koniec świata”

Na temat emigracji Polaków na Wyspy Brytyjskie napisano już bardzo dużo i w różnym kontekście. Dlatego po debiutancką powieść Justyny Posłusznej sięgnąłem z pewnymi obawami. Nie mam bowiem doświadczenia w kwestii tego typu wyjazdów i zastanawiałem się, czy Jutro będzie koniec świata przypadnie mi do gustu. Moje obawy okazały się jednak bezpodstawne. Historia Pawła, który wyjechał do Londynu nie tylko za pracą, ale również, by zdystansować się od sytuacji rodzinnej w Polsce, okazała się sympatyczną i wartościową powieścią obyczajową. Wprawdzie niepozbawioną drobnych wad, ale wartą zauważenia wśród dziesiątek tytułów na księgarskich półkach. 

Paweł Poliż, jak tysiące rodaków, przyjechał do Londynu, aby zdobyć pracę i zastanowić się nad swoją przyszłością. Dzięki bardzo dobrej znajomości języka radzi sobie zupełnie dobrze, choć ścieżka jego kariery na Wyspach nie różni się specjalnie od losów innych emigrantów zarobowych. Kiedy jednak traci pracę wydaje mu się, że to początek większych problemów. Wtedy na swojej drodze spotyka intrygującą Ninę. Młody Polak wpada jej w oko, a do tego zdaje się, że bezrobotny Paweł okaże się remedium na jej największy problem. I tak będzie, choć kobieta raczej nie spodziewa się, jak bardzo chłopak zmieni jej życie.

Henry White ma ponad osiemdziesiąt lat i samotnie mieszka w wielkim domu. W dniu, w którym odeszła jego wieloletnia gosposia, jego poukładany świat rozpadł się na miliony drobnych kawałków. Nazwanie Henry’ego ekscentrykiem, to mało. Starszy mężczyzna cierpi na liczne fobie, z których agorafobia najbardziej utrudnia mu normalne funkcjonowanie. Zrządzeniem losu, to właśnie Pawłowi Nina zaproponuje pracę u White’a. Paweł, podejmując pracę u Henry’ego nie podejrzewa, jak wiele namiesza ona w jego życiu, ale i pomoże mu w podjęciu decyzji, które będą rzutowały na jego przyszłość.

Jutro będzie koniec świata to powieść, w której wątek emigracyjny, choć ważny, nie dominuje w historii. Owszem, Pawłowi trudno jest odciąć się od Polski i rodaków, z którymi wynajmuje mieszkanie, niełatwo jest mu uniknąć pułapek stereotypów. A Paweł to chłopak wykształcony, wrażliwy i zmagający się z pewną tragedią z przeszłości. Dla niego wyjazd do Londynu to próba odcięcia się od życia w Polsce, nabranie dystansu i możliwość sprawdzenia się w nowych warunkach. Nieoczekiwanie, w zdziwaczałym (ale i na swój sposób sympatycznym) angielskim dżentelmenie odnajduje pokrewną duszę. Obaj czują się wyobcowani, wprawdzie każdy z innego powodu, ale efekt alienacji jest dla obu dość podobny. I przykry, bo ich fobie trudne są do zaakceptowania przez otoczenie. Między nimi wytwarza się subtelna nić porozumienia, a opis relacji między bohaterami, to najmocniejsza strona powieści. Autorce udało się zbudować napięcie pomiędzy młodym Polakiem i jego brytyjskim pracodawcą, podszyte a to ironią, a to dramatem, często jednak specyficznym poczuciem humoru. I mimo gorzkich niekiedy refleksji, trudno napisać, że Jutro będzie koniec świata to powieść smutna. Wręcz odwrotnie. Niesie ze sobą pozytywne przesłanie nawet, jeśli ostatecznie bohaterom powieści nie wiedzie się tak, jakby tego oczekiwali. 


Na początku napisałem o drobnych wadach. Mam bowiem zastrzeżenia do bohaterów z drugiego planu. Współlokatorzy Pawła przedstawieni są mocno stereotypowo i drażnią swoją (nazwijmy to umownie) polskością. Być może takie były doświadczenia/obserwacje autorki, być może z racji takiej, a nie innej długości fabuły, zabrakło miejsca na bardziej finezyjne  potraktowanie tych postaci. Podejrzewam jednak, że ich wizerunek (a raczej charakter) zasadniczo nie różni się od obiegowej prawdy na temat emigrantów z Polski. I trzeba mieć tego świadomość, nawet jeśli jest ona mało wygodna.

Jutro będzie koniec świata Justyny Posłusznej to powieść o zwyczajnych ludziach. Czasem zabawna, częściej jednak refleksyjna, portretuje współczesność w mieście, w którym jak w soczewce skupiają się radości i bolączki jego mieszkańców. Tych, mieszkających nad Tamizą od pokoleń i tych, dla których Londyn jest obietnicą przygody i zmian w życiu. Spotkanie z historią Pawła, sprawnie opowiedzianą, z wyrazistymi bohaterami i jeszcze ciekawszymi spostrzeżeniami, okazało się miłym literackim odkryciem. 

Polecam Jutro będzie koniec świata, bo byłoby szkoda, gdyby debiut Justyny Posłusznej umknął Waszej uwadze. Moim zdaniem naprawdę warto sięgną po tę opowieść. 


źródło: www.mediarodzina.pl
Informacje o książce

autorka Justyna Posłuszna
tytuł Jutro będzie koniec świata

wydawnictwo Media Rodzina 
miejsce i rok wydania Poznań 2017
liczba stron 264

egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 5/6






Dziękuję Pani Justynie Posłusznej
za udostępnienie książki do recenzji