JØRN LIER HORST „SPRAWA 1569”

Jest taka grupa pisarek i pisarzy, która zawsze, bez względu na to, jak potoczą się moje recenzenckie losy, będzie kojarzyć mi się z blogowaniem. Jedną z takich osób jest Jørn Lier Horst, norweski pisarz (a wcześniej policjant), autor serii o komisarzu Williamie Wistingu. Najnowsza książka Sprawa 1569 to XIV tom cyklu kryminalnego, który idealnie wpisuje się w moje wyobrażenie o skandynawskich powieściach sensacyjnych i przy okazji bardzo dobrze współgra z moim czytelniczym gustem. Niezwykle cenię sobie serię Horsta za niespiesznie prowadzoną akcję, bogatą w niuanse i szczegóły fabułę, wrażliwość na tematykę obyczajową oraz społeczną. Bardzo lubię klimat kolejnych książek o Williamie Wistingu, odrobinę melancholijny, niespecjalnie optymistyczny, taki bardzo w duchu noir, ale w z pewnością w jego współczesnej odsłonie. Zawsze powtarzam, że jak w każdym cyklu, tak i u Horsta trafiają się pozycje słabsze, ale z drugiej strony autor trzyma poziom, dzięki czemu – w mojej ocenie – każda jego powieść to jedna z ciekawszych propozycji dla fanów prozy rozrywkowej, która nie zaskakuje być może formą, ale przynosi dużo satysfakcji z lektury. Spokój płynący z kolejnej książki, połączony z wyczuwalnym skandynawskim chłodem (a może raczej dystansem) udanie współgra z nową sprawą lub skomplikowanym śledztwem.

Wygląda na to, że nawet na urlopie William Wisting nie ucieknie przed pracą. Wszystko za sprawą tajemniczych anonimowych przesyłek, które zawierają tajemnicze kody. Szybko okazuje się, że to symbole starych spraw – jednym ze śledztw osobiście kierował Wisting. Sprawców ujęto, ale komuś bardzo zależy, aby policja raz jeszcze przyjrzała się szczegółom, przeanalizowała dowody i wykorzystała najnowsze zdobycze techniki ułatwiające pracę śledczym. Wisting, co oczywiste, nie odpuszcza, a im dalej zagłębia się w szczegóły wydarzeń sprzed piętnastu lat, tym bardziej sprawy się komplikują. Sygnatura akt 1569 to dopiero początek.

Jørn Lier Horst specjalizuje się w klasycznym kryminale, który łączy drobiazgowy opis codziennej pracy policjantów z wątkami obyczajowymi – dotyczącymi zarówno konkretnych bohaterów, jak i w szerszym spojrzeniu – norweskiego społeczeństwa. Autor za każdym razem zwraca uwagę, że ludzie nie są nieomylni, popełniają błędy, podejmują błędne decyzje. Czasem mają też po prostu pecha, szczególnie, kiedy znajdują się w nieodpowiednim miejscu i czasie. W takim samym stopniu dotyczy to ofiar, przestępców i śledczych, którzy podążają ich śladami lub próbują zrozumieć tok myślenia mordercy. Nie ma znaczenia, czy mowa o nowej sprawie, czy starym i zamkniętym śledztwie – zawsze istnieje możliwość przeoczenia ważnej przesłanki, czy błędnej interpretacja faktów. O tym wszystkim opowiada Sprawa 1569, która pod znakiem zapytania stawia nie tyle rzetelność Wistinga, co słuszność podjętych przez niego decyzji. Autor, jak ma to w zwyczaju, powoli buduje ciąg fabularny, to dodając ważną informację, to podsuwając czytelnikowi trudną do zweryfikowania prawdę. Wisting także jest skołowany zastanawiając się, co jest prawdą, a co jej groźną dla oglądu sytuacji ułudą. Horst po raz kolejny stawia swojego bohatera przed dylematem moralnym – nie pierwszy raz zresztą – ale warto zauważyć, że komisarz jest w tym trudnym dla niego położeniu przede wszystkim częścią społeczeństwa. Społeczeństwa, które od czasu jego pierwszej sprawy bardzo się zmieniło, głównie na gorsze, z czym Wistingowi niełatwo się pogodzić.

Lubię tę serię, przeczytałem wszystkie części i … trochę się martwię. Tym, że komisarz Wisting się starzeje, coraz częściej myśli o emeryturze, zwraca uwagę na to, że zdrowie już nie takie, a nowi policjanci są młodzi, lepiej zaznajomieni z techniką, ale mniej wyczuleni na niuanse, choćby w kontaktach z innymi ludźmi. Nie jest oczywiście tak, że komisarz to niechętny zmianom, starzejący się człowiek z innej epoki – myślę raczej o jego samoświadomości, wrażeniu, że to wszystko nieuchronnie prowadzi w jednym kierunku. Tę zmianę w myśleniu Wistinga zauważam już od jakiegoś czasu i w tej odsłonie cyklu miałem nawet powody do większych obaw. Pamiętam, jak przykro było mi się rozstawać z Kurtem Wallanderem, bohaterem powieści Henninga Mankella, od książek którego zaczęła się moja miłość do skandynawskich kryminałów. Póki co, u Wistinga (chyba) wszystko w porządku, ale bohater Horsta wpada chwilami w smugę cienia i nic w tym złego, byleby wciąż z niej wychodził. Jest w tej postaci dużo spokoju, mądrości życiowej, uważności na drugiego człowieka, ale i dystansu wynikającego z doświadczenia oraz wieku. Literatura popularna nie ma za wiele takich bohaterów i dlatego żywię nadzieję, że seria jeszcze długo się nie skończy. Bardzo ją cenię i zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny tom. A komisarz William Wisting jest po prostu potrzebny prozie rozrywkowej.

Informacje o książce

autor Jørn Lier Horst

tytuł Sprawa 1569 (Sak 1569)

Wydawnictwo Smak Słowa 2021

przekład Milena Skoczko

Nowalijki oceniają 4+/6

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem