IAN McEWAN „LEKCJE”

Przyznam, że twórczość Iana McEwana to dla mnie wciąż nie do końca odkryty obszar literatury. Lata temu przeczytałem (podobno) jego najlepszą powieść czyli Pokutę. Pamiętam, że ta historia zrobiła na mnie ogromne wrażenie spotęgowane udaną adaptacją filmową. Jednak gdzieś po drodze książki angielskiego pisarza zawieruszyły się w niekończącym się zalewie nowości i dopiero premiera Lekcji przyczyniła się do ponownego sięgnięcia po jego twórczość. Nie mam zatem, tak przeze mnie lubianego, punktu odniesienia do poprzednich tytułów, jednak jeśli najnowsza powieść McEwana reprezentuje charakterystyczny dla autora styl, to kwestią czasu jest nadrobienie przeze mnie zaległości.

Rozgrywajaca się na tle współczesnej historii Europy fabuła o relacji zwykłego człowieka z codziennością to fascynująca podróż przez życie zdeterminowane przez szereg niezależnych od siebie czynników. McEwan reprezentuje typ pisarza-gawędziarza , któremu bez trudu przychodzi snucie naszpikowanej szczegółami, meandrycznej i nieco ironicznej, choć jednocześnie czułej dla głównego bohatera opowieści o tym, co nas definiuje, kształuje a czasem wypacza charakter na lata. Lekcje to fabuła z jednej strony napisana z rozmachem typowym dla klasyki literatury, z drugiej bardzo jednak intymna, momentami wręcz duszna historia utkana z życiorysów kilkorga bohaterek i bohaterów. Niezaprzeczalny talent McEwana do zajmującego opowiadania sprawia, że w gąszczu wydarzeń, a przede wszystkim przemyśleń głównego bohatera, autor nie gubi emocji i empatii oraz pozostawia czytelnikowi przestrzeń do własnych przemyśleń.

Głównym bohaterem Lekcji jest Roland Baines, którego czytelnik poznaje najpierw jako ośmioletniego ucznia w szkole z internatem podczas lekcji gry na pianinie, zaraz potem jako dorosłego mężczyznę, którego porzuciła żona. Wraz z malutkim synem zmuszony jest stawić czoła nie tylko nowej dla nich sytuacji, ale także złowrogiej rzeczywistości połowy lat 80. XX wieku naznaczonej choćby przez wybuch reaktora atomowego w Czarnobylu. Akcja powieści rozgrywa się od czasów II wojny światowej a kończy na pandemii, obejmuje zatem dziesięciolecia z życia Rolanda i bliskich mu osób oraz stanowi przyczynek do rozlicznych rozważań bohatera, nieustających prób zrozumienia własnych decyzji i analizy jego relacji z innymi. Ludzie w życiu Bainesa pojawiają się i znikają, jedni na zawsze, inni na chwilę, bohater obserwuje także zmiany zachodzące w swoim ciele na równi ze sposobem postrzegania świata, ale wciąż towarzyszy mu wspomnienie relacji, która ukształtowała go, choć lepiej byłoby napisać, że spaczyła spojrzenie na wiele aspektów życia.

Lekcje są tak skonstruowane, że w pewnym sensie od czytelnika zależy, na które wątki zwróci największą uwagę. Ostatecznie jednak, bez względu na ten wybór i tak wybrzmiewają one odpowiednio mocno, składając się i na bogatą w szczegóły fabułę, i biografię Rolanda Bainesa. Warto napisać, że na swój sposób przewrotną. U McEwansa to żona porzuca męża i małe dziecko po to, aby powrócić do rodzinnych Niemiec i tam oddać się pasji pisania. Szybko zresztą zostaje cenioną i nagradzaną, ale stroniącą od ludzi, w tym od własnego syna pisarką, która poświeciła życie rodzinne po to, aby nic nie ograniczało jej możliwości tworzenia. Ten wątek, podobnie jak wiele innych, przewija się przez całą powieść, dobudowując tym samym kolejne elementy do biografii Rolanda. A ten wciąż i niezmiennie odbiera od życia kolejne lekcje, choć szkołę skończył wiele lat temu. Najważniejsza to z pewnością ta, której doświadczył w młodym wieku wchodząc w związek z młodą nauczycielką gry na pianinie. To ją będzie wspominał jako najważniejszą kobietę w życiu, ale i oskarżał o to, że zdefniowała jego relacje, również uczuciowe. Czy to wymówka tłumacząca słabo radzącego sobie z codziennością Rolanda, czy traumatyzujace go doświadczenie – tutaj odpowiedź wydaje się być tylko jedna, ale autor nie oczekuje od czytelnika jednoznacznej w tej kwestii oceny.

McEwan pisze o młodości i dorosłości, o tym, że codzienność składa się z szeregu decyzji, na które nie zawsze mamy wpływ i z ludzi pojawiających się, nierzadko przypadkowo, w naszym życiu. Przyglądając się swojemu bohaterowi, czasem z chłodnym obiektywizmem, częściej jednak z rozbrajającą czułością, zwraca uwagę na to jak trudno być człowiekiem wśród ludzi, jak łatwo wykonać błędne posunięcie, zaprzepaścić szansę albo stracić z oczu to, co najcenniejsze. Nie są jednak Lekcje książką deprymującą, autor kreuje Rolanda tak, że choć można mieć wątpliwości, czy dobrze przeżywa swoje życie, to jednak radzi sobie całkiem nieźle; ma świetne relacje z synem, spotyka kolejne kobiety, jedne na dłużej, drugie na krócej, powoli, ale sukcesywnie buduje grono przyjaciół lub osób mu nieobojętnych. Relacja z żoną nie należy do najłatwiejszych i choćby z racji odrzucenia syna z trudnych do zaakceptowania dla mnie powodów, ta bohaterka nie budzi mojej sympatii, ale w jej osobie dostrzegam odbicie pragnień samego Rolanda. Jego życiu towarzyszy poczucie braku spełnienia mimo pewnych sukcesów, liczne lęki, ale i potrzeba zaistnienia w rzeczywistości zdominowanej przez wielką historię w postaci choćby upadku muru berlińskiego, brexitu oraz pandemii. Ważną rolę w życiu bohaterek i bohaterów odgrywają ich związki z rodzicami, trudno bowiem nie dostrzec, że wiele (często chaotycznych i nieprzemyślanych) działań ma na celu odcięcie się od narzucanych przez dom oczekiwań i wzorców postępowania. Tych motywów w powieści jest znacznie więcej i to one sprawiają, że fabuła nie jest czytelnikowi obojętna.

Lekcje są z pewnością opowieścią o współczesności i relacji jednostki ze światem. McEwan z uwagą i wyczuciem przedstawia zmagania Rolanda z życiem oraz burzliwą historią ostatnich dziesięcioleci w Europie. Przygląda się swojemu bohaterowi z uwagą i serdeczną pobłażliwością, ale dostrzega też jego wady. Czyni to jednak z pewną dozą czułości oraz zrozumienia dla ludzkiej ułomności wynikającej z takiej, a nie innej konstrukcji fizycznej i psychicznej. Lubię taką prozę przypominającą o tym, co w życiu najważniejsze i napisaną nieco gawędziarskim, meandryczno – dygresyjnym stylem, pozwalajacym autorowi na epicki rozmach, a czytelnikowi na własne przemyślenia oraz odwołania do pozaliterackich doświadczeń. A także emocji; Roland to w gruncie rzeczy jeden z nas, może w jego życiu pojawiły się pewne ekstrema, ale wiele z elementów jego biografii ma charakter uniwersalny. To oczywiście oklepany frazes, ale faktycznie jest tak, że życie wciąż daje nam lekcje i to od nas zależy, czy wyciągniemy z nich daleko idące wnioski, czy zaprzepaścimy kolejną szansę. Przyglądając się, co jest bardzo bezpieczne – bez odniesienia do własnych doświadczeń – losom głównego bohatera prozy Iana McEwana trudno nie dostrzec pewnej ironii: przecież nawet najpilniejszym uczniom zdarzają się gorsze oceny. Życie ma to do siebie, że raz daje nagrodę, a innym razem boleśnie stawia do pionu. Roland Baines niejednokrotnie się o tym przekonał. Czytelnik podobnie.

Informacje o książce

autor Ian McEwan

tytuł Lekcje (Lessons)

przekład Andrzej Szulc

Wydawnictwo Albatros 2023

ocena 5/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem