GAËLLE NOHANT „BIURO SKRADZIONYCH WSPOMNIEŃ”

O tym, że nie można zapomnieć o okrucieństwie II wojny światowej nie trzeba nikogo przekonywać, nawet wiele dekad po jej zakończeniu. W ogóle warto dbać o pamięć o drugim człowieku, który wedle starego powiedzenia żyje tak długo jak wspomnienie o nim, pielęgnowane przez bliskich i następne pokolenia. Ta oczywistość wydaje się być dziś mocno dyskusyjna w kontekście wiedzy i świadomości młodego pokolenia, szczególnie tego, które żyje z dala od miejsc najboleśniej doświadczonych tragedią wojny, naznaczonych wciąż trudną do zrozumienia ideą zbiorowej zagłady z taką precyzją i konsekwencją realizowanej przez Niemców zarówno w okupowanej Polsce, jak i w innych częściach Europy.

Rolę świadka hekatomby II wojny światowej nieomal od razu przejęła literatura, najpierw tak zwana obozowa, później – niestety – fikcja historyczna, traktująca obozy koncentracyjne jako dekorację dla zmyślonych, czy podkoloryzowanych opowieści z miłością jako dominującym wątkiem, zasadniczo trywializująca śmierć milionów więźniów niemieckich fabryk śmierci. Ale nawet jeśli, współcześni historycy dyskutują z niektórymi faktami zawartymi choćby w Medalionach Zofii Nałkowskiej i Dymach nad Birkenau Zofii Kossak-Szczuckiej, że wymienię pierwsze z listy teksty literatury lagrowej znane ze szkoły, to i tak ich wartość merytoryczna jest bezdyskusyjna w porównaniu z kolejnymi romansami z obozami zagłady w tle, tak ochoczo rekomendowanymi przez odbiorców nieświadomych (chyba) faktycznego stanu rzeczy.

Mając w pamięci jedną czy dwie literackie wpadki z obozową fikcją historyczną, dobrą chwilę zastanawiałem się, czy zdecydować się na lekturę Biura skradzionych wspomnień Gaëlle Nohant. Temat powieści wydał mi się ważny, ale z racji połączenia faktów historycznych z fikcją, obarczony sporym ryzykiem zawartym w pytaniu o to, czy forma nie zdominuje treści oraz czy emocjonalność opowieści nie przysłoni, będącej w moim odczuciu istotnym elementem książki, rzetelnej faktografii. Nadal ważnej, mimo przepuszczenia przez filtry prozy z pogranicza gatunków.

Jeszcze w kilka dni po lekturze nie potrafiłem jednoznacznie odpowiedzieć sobie na te pytania, szczególnie, że koronkowa w swej konstrukcji powieść, starała się pokazać w szerokim spektrum okrucieństwo wojny poprzez losy powiązanych ze sobą bohaterek i bohaterów – to jedno. Ale drugie – raziła mnie brakiem wyczucia wobec wątków polskich, eksponując przede wszystkim stereotypowe wyobrażenia na temat jeśli nie antysemityzmu (ale też), to z pewnością stosunku Polaków do Żydów w czasie niemieckiej okupacji, czy szerzej na temat Holokaustu. Trudno przy tym nie odnieść wrażenia, że im dalej od wojnym tym coraz rzadziej pamięta się, kto był agresorem, a komu i z jakich pobudek przypadła rola ofiary. Stosowanie jakiejkolwiek formy relatywizmu jest – w tym przypadku szczególnie – nie na miejscu.

Autorka w tej kwestii poszła na łatwiznę – jeśli oddawała głos bohaterom i bohaterkom próbującym wyważyć drażliwe kwestie, to okazał się on mało słyszalny i nie miał szans na odpowiednie wybrzmienie w toku fabuły. I żeby było jasne: absolutnie nie dyskutuję z problemem, jakim jest polski antysemityzm, nie wybielam budzących wstręt postaw Polaków, którzy w czasie wojny dokonywali haniebnych czynów, ale mój wewnętrzny opór budzi nazbyt stereotypowe podejście Nohant do tematu i powtarzanie utartych schematów myślowych dotyczących II wojny na ziemiach Europy Wschodniej.

Uczciwie trzeba podkreślić, że równie mocno, za labilną postawę wobec działań swoich rodaków dostaje się Niemcom, którzy po wojnie szybko próbowali zapomnieć o nazistowskiej przeszłości, konsekwentnie i systemowo usuwającej jej ślady ze zbiorowej świadomości narodu. Ale ponieważ nie jestem z wykształcenia historykiem i dysponuję tylko wiedzą o temacie, nabytą dzięki licznym lekturom, nie zagłębiam się mocniej w dyskusyjne tezy dostrzegane w książce; jestem jednak w stanie zauważyć, że akurat w tej materii autorka nie odrobiła rzetelnie swojej pracy. Czego nie mogę nie napisać o całej reszcie Biura skradzionych wspomnień.

Powieść Gaëlle Nohant, z racji podjętego tematu oraz sposobu budowy fabuły to historia, która budzi emocje, przypominając o najmroczniejszych kartach europejskiej historii XX wieku. Główna bohaterka książki Irène pracuje w Międzynarodowej Służbie Poszukiwawczej w niemieckim Bad Arolsen. Powołana po wojnie instytucja zajmuje się rekonstrukcją losów ofiar niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych rozrzuconych po Europie na podstawie zachowanych osobistych przedmiotów. Zniszczona lalka, haftowana chusteczka, spłowiałe zdjęcie, czasem element ubioru czy inny drobiazg – za każdym z tych artefaktów kryje się ludzkie życie, osobista historia i wspomnienia, ale przede wszystkim groza przymusowej pracy w obozach zagłady, męczeńska śmierć, a czasem przykłady heroicznej postawy w świecie pozbawionym człowieczeństwa.

Tym wszystkim zajmuje się Irène, Francuska, która po ślubie z Niemcem, ojcem jej jedynego syna, poznała nazistowską przeszłość rodziny męża mniej więcej w tym samym czasie, kiedy zaczęła pracę w przepastnych archiwach międzynarodowej instytucji. Bohaterka powieści, wraz z liczną grupą pracowniczek i pracowników rozsianych po całej Europie, tropi ślady z przeszłości, odtwarza domniemane losy właścicieli, często na pierwszy rzut oka bezwartościowych przedmiotów, aby przekazać je rodzinom, dla których są one namacalnym dowodem życia ich właścicieli, a szerzej rodzinnej historii. Ta nierzadko żmudna praca, wymagająca miesięcy a nawet lat poszukiwań, wymagająca ciągłej relacji kobiety z trudnymi do zaakceptowania wydarzeniami z czasów wojny, stała się dla Irène sensem jej życia, które podporządkowała nadrzędnej idei pielęgnowania pamięci tak, jak uczynili to jej poprzednicy w Międzynarodowej Służbie Poszukiwawczej.

Pomijając kwestie, o których pisałem wyżej, warto spojrzeć na powieść Gaëlle Nohant jak na epickie świadectwo okrucieństwa wojny wywołanej przez nazistowskie Niemcy w imię szaleńczych ideałów Adolfa Hitlera. Koronkowa w formie, mozaika ludzkich losów opisanych w Biurze skradzionych wspomnień, nawet jeśli w warstwie fabularnej raczej fikcyjna, została utkana z autentycznych przeżyć ludzi, którym inni ludzie zgotowali piekło na ziemi. Czytelnik w emocjach poznaje kolejne odsłony poszukiwań Iréne, dla której wypłowiały pierrot staje się punktem wyjścia do poznania tragicznej, ale i niepozbawionej heroizmu historii jednostki stającej ostatecznie w osamotnieniu wobec okrucieństwa wielkiej historii.

Powojenne losy ocalałych, wpływ wojny na ich późniejsze życie, wreszcie prawda o Holokauście, przekazywana z pokolenia na pokolenie, powinny wybrzmieć jako jeden wielki sprzeciw wobec wszelkich prób zachwiania międzynarodowym pokojem oraz stanowić swoiste memento dla przyszłych pokoleń. Książka Nohant traktuje także o konieczności zmierzania się z trudną przeszłością własną i swojego narodu, podkreśla jak trudne jest życie w cieniu traumy, która długim i złowrogim cieniem kładzie się na życiu bohaterek i bohaterów Biura skradzionych wspomnień.

Zastanawiające po lekturze jest jednak to, że choć od opisywanych wydarzeń minęło tyle lat, wciąż trudno spojrzeć na nie z obiektywizmem oraz dystansem. Być może to zadanie niewykonalne, wszak dotyka podstawowych egzystencji oraz definicji człowieczeństwa. Z drugiej strony może, wciąż ukrywany wstyd nie pozwala przyznać się do zbrodniczych zapędów, a obojętność wobec historii to efekt zbiorowej (nie)pamięci albo coraz częściej ignorancji wynikającej z niewiedzy? Dlatego nie neguję konieczności powstawania powieści takich, jak Biuro skradzionych wspomnień, doceniam ich wartość emocjonalną, a przede wszystkim edukacyjną, ale oczekiwałbym większej empatii wobec tej części Europy, która najbardziej ucierpiała wskutek działaności nazistowskich Niemiec w czasie II wojny światowej. Zbyt często bowiem odnoszę wrażenie, że zachodnie społeczeństwa patrzą na historię wojenną przez pryzmat relatywizmu, tym samym mocną ją zniekształcając i pozbawiając zniuansowanej głębi, co prowadzi nierzadko do krzywdzących uproszczeń.

Informacje o książce

autorka Gaëlle Nohant

tytuł Biuro skradzionych wspomnień (LE BUREAU D’ÈCLAIRCISSEMENT DES DESTINS)

przekład: Joanna Prądzyńska

Wydawnictwo Albatros 2025

ocena 4/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem