DONNA TARTT „MAŁY PRZYJACIEL”

Dziwnie układają się moje czytelnicze relacje z prozą Donny Tartt. Tajemną historię (tutaj) poznałem (i zachwyciłem się!) na długo zanim została okrzyknięta wzorcową powieścią w nurcie dark academia. Szczygła (tutaj) przeczytałem dwa razy głównie po to, aby przekonać się, że po latach, w tej fabule podobały mi się te same elementy i zgrzytała cała reszta. I wreszcie Mały przyjaciel – druga w kolejności książka Tartt i ostatnia, której lektura długo była przede mną. Kilka lat czekała na swoją kolej, a kiedy w końcu trafiła na swój czas, okazało się, że niezbyt przypadła mi do gustu. Dość napisać, że wprawdzie ta fabuła zyskuje z czasem, ale na razie pozostanie – w mojej ocenie – najsłabszą książką amerykańskiej autorki. Z drugiej strony chciałbym natrafiać tylko na takie nieprzypadające mi do gustu powieści. Ten paradoks świadczy dobitnie, że ocena Małego przyjaciela nie jest łatwa i na ten stan mają wpływ różne czynniki.

Fabuła Małego przyjaciela wydaje się dość prosta, ale to tylko złudzenie. W rzeczywistości bowiem powieść porusza różne wątki obudowane wokół dramatycznego wydarzenia z przeszłości. Po dwunastu latach od zagadkowej śmierci Robina Dufresnesa, który w Dniu Matki został powieszony przez nieznanego sprawcę, jego siostra Harriet decyduje się odnaleźć sprawcę i wymierzyć mu karę. W dniu śmierci brata była niemowlakiem, zatem jej pamięć o rodzeństwie zbudowana jest z opowieści rodziny i naznaczona dramatem, który na zawsze zmienił rodzinę Dufresnesów. Inteligenta i oczytana dziewczynka, wraz z najlepszym przyjacielem z sąsiedztwa, rozpoczyna śledztwo, które zaprowadzi dzieci w sam środek światka przestępczego Alexandrii, miasteczka na południu Ameryki. Poszukiwania zabójcy brata okażą się bardziej niebezpieczne niż początkowo wydawało się Harriet i Hely’emu, a wiedza wyniesiona z lektur powieści przygodowych wyda się być niewystarczająca w konfrontacji z twardym realizmem Południa.

Za każdym razem, kiedy decyduję się przedstawić opinię o książce, o której napisano już chyba wszystko, zastanawiam się, czy ma to sens. Mały przyjaciel, który polską premierę miał w 2003 roku został opisany i przeanalizowany pod każdym kątem. Powieść wyszła spod pióra autorki, która pisze co prawda niewiele, ale jej książki powracają falami na rynek czytelniczy. Tak było w przypadku Szczygła i (dość przeciętnej) ekranizacji, taki los spotkał Tajemną historię wpisującą się w nurt dark academia. Akcja Małego przyjaciela toczy się w stanie Missisipi gdzieś w latach 70. i szczególnie miejsce akcji przywołuje skojarzenia z prozą Jasmyn Ward. Obie pisarki kreślą obraz Południa jako miejsca nieprzyjaznego, parnego i gorącego, gdzie bezlitosny upał wpływa na reakcje oraz sądy bohaterów. Niezwykle istotny wydaje się być także wątek rasowy, u Tartt mniej wyeksponowany, ale widoczny, u Ward będący sednem jej prozy. Wracając jednak do Małego przyjaciela – ta druga w bibliografii Tartt powieść, to wyraźna próba odcięcia się od klimatu debiutu, choć motyw zbrodni i jej wpływu na ludzi obecny jest i tutaj. Autorka czyni główną bohaterką dwunastoletnią dziewczynkę i na jej barki zrzuca ciężar niesienia fabuły. Nie jest to łatwe zadanie, głównie dlatego, że Harriet nie może liczyć na pomoc ani matki, która do teraz nie otrząsnęła się po śmierci syna, ani starszej siostry. Może natomiast polegać na nieco szorstkiej miłości babki i jej sióstr, a także Idy Rhew, gosposi. Żadna z kobiet nie traktuje Harriet z należytą powagą, a jej hardy charakter nie ułatwia podtrzymywania zażyłych relacji między nimi.

Gdyby nie postać Harriet i później także babki oraz ciotek, nie wiem, czy zdecydowałbym się przeczytać Małego przyjaciela do końca. Polubiłem główną bohaterkę, której, co prawda można współczuć życia w domu rozpamiętującym przeszłość, ale nie sądzę, żeby sama zainteresowana miała taką potrzebę. Świat powieści Donny Tartt zaludniają kobiety, mężczyźni natomiast są na drugim planie, stanowią źródło rozczarowania i frustracji, zajmują się szemranymi interesami i daleko im do bycia wzorcem godnym naśladowania. Ten dysonans widać nawet w relacjach Harriet – Hely. Chłopiec pochodzi z normalnego domu i choć jego przyjaciółka ma prawo zazdrościć mu stabilnej codzienności, to raczej on spogląda na życie Harriet z podziwem. Dwunastoletnia bohaterka żyje w świecie własnej wyobraźni karmionej powieściami przygodowymi i historycznymi, wzbogaconej opowieściami babki i ciotek o przeszłości, a przede wszystkim wyidealizowanym obrazem brata, którego zna tylko ze strzępków opowieści, wspomnień i pożółkłych fotografii. Tartt umiejętnie gra emocjami swoich bohaterów, ale i na emocjach czytelnika; choć w przypadku tego drugiego współczucie dla Dufresnesów miesza się z irytacją na całą resztę.

Niemiłosiernie upalne lato wymusza powolne reakcje ludzi i tym samym wpływa na niespieszne tempo Małego przyjaciela. Ten czynnik decyduje o ocenie książki, która wymaga od czytelnika cierpliwości. To, że autorka umie pisać – wnikliwie i uważnie – nikogo nie trzeba przekonywać, sęk w tym, że lubuje się w drobiazgowych opisach wydarzeń, miejsc i bohaterów, co daje wrażenie, że cała historia kręci się wciąż wokół własnej osi. Wątki Harriet i jej rodziny przeplatają się w powieści z losami przestępczych rodzin Alexandrii, śledztwo dziewczynki oraz jej przyjaciela prezentowane są równolegle z wydarzeniami z narkotykowego światka Ratliffów, Scurlessów i Odumów. Przyznam, że ta część książki średnio mnie interesowała, szczególnie, że odnosiłem wrażenie (częściowo mylne, ale to wiem po lekturze całości), że nie ma ona wielkiego wpływu na finał historii. Z drugiej jednak strony rozumiem, potrzebę jej obecności. Mały przyjaciel to nie tylko portret rodziny w rozpadzie, ale także obraz amerykańskiego społeczeństwa z lat 70. XX wieku. Autorka pokazuje wspomniane motywy przez pryzmat jednostkowej tragedii i przedstawia tę rzeczywistość z punktu widzenia dziecka – doświadczonego przez los, zdanego na samego siebie, ale inteligentnego oraz bardzo dociekliwego. Jeśli więc czytać tę powieść, to przede wszystkim dla Harriet i jej ciotek. Wątek, nazwę go w wielkim uproszczeniu, kryminalny ma charakter drugoplanowy, o czym dobitnie świadczy finał, a właściwie jego brak – przynajmniej w konwencjonalnym charakterze.

Z pewnością Mały przyjaciel nie jest książką do szybkiej lektury. Poczucie powolnego przedzierania się przez kolejne rozdziały potęguje upalny klimat Południa, liczne opisy i dywagacje bohaterów na dalekie od sedna powieści tematy. Tym bardziej trudno jest mi jednoznacznie ocenić drugą książkę Tartt – podobała mi się tematyka dotycząca pamięci i zemsty, rozpadu rodziny oraz próby scalenia jej na nowo, wreszcie świat widziany z perspektywy dziecka. Nie przemówił do mnie obraz przestępczego półświatka, choć rozumiem jego obecność w powieści – wprowadza mroczny klimat i potęguje poczucie grozy oraz obnaża słabość dorosłych. Zdaję sobie sprawę, że można odczytywać Małego przyjaciela na wiele sposobów – jako pastisz prozy gatunkowej, specyficzny pean na cześć powieści przygodowej, epicką opowieść o sprawiedliwości w iście westernowym wydaniu, wreszcie jako niepokojącą baśń o Południu. Mnie nie porwała, ale z pewnością zostanie w pamięci, ponieważ pisarstwo Donny Tartt ma właśnie taką siłę oddziaływania; może się podobać, może irytować, ale nie pozwala przejść obok siebie z obojętnością.

Informacje o książce

autorka Donna Tartt

tytuł Mały przyjaciel (The Little Friend)

przekład Paweł Lipszyc

Wydawnictwo Znak Literanova 2016

Nowalijki oceniają 4-/6