Informacja o tym, że Ann Cleeves pracuje nad nową serią, zelektryzowała fanów powieści kryminalnych. Brytyjska pisarka bowiem ostatnie dekady poświęciła dwóm cyklom – Serii szetlandzkiej i Verze Stanhope – lubianym i docenianym przez miłośników przemyślanych, niespiesznie prowadzonych fabuł, w których zbrodnia stanowi niejednokrotnie punkt wyjścia do niezbyt optymistycznych rozważań na temat kondycji społeczeństwa i komentujących tym samym aktualne problemy w relacjach międzyludzkich. Nowy cykl, Dwie rzeki, których Długi zew jest początkiem, to Ann Cleeves w wysokiej formie, z rozpoznawalnym po pierwszych rozdziałach klimatem, misterną intrygą i tak przeze mnie lubianą uważnością w opisie bohaterów i świata przedstawionego. Do tego niewielka społeczność, głęboko skrywane tajemnice oraz tajemnicza śmierć, od której tak naprawdę wszystko dopiero się zaczyna – i przepis na świetny kryminał murowany.
Na plaży w pobliżu Crow Point zostają znalezione zwłoki mężczyzny. Mimo szybkiej identyfikacji, prowadzący dochodzenie komisarz Matthew Venna nie może powiedzieć, że śledztwo posuwa się do przodu. Działaniom policji towarzyszy zbyt wiele niewiadomych, a mała społeczność Barnstaple nie jest chętna do współpracy, również dlatego, że mieszkańcy pamiętają o przeszłości komisarza. Tymczasem ktoś uprowadza z pobliskiego dziennego ośrodka dla osób z problemami psychicznymi młode kobiety z zespołem Downa i tym samym śledztwo komplikuje się jeszcze bardziej. A presja na Venna i jego zespół rośnie z dnia na dzień, co nie ułatwia rozwikłania i tak niełatwej sprawy.
Intryga kryminalna, wokół której obudowana jest historia w Długim zwie, tylko na pozór wydaje się prosta. Jednak znalezienie zwłok na plaży stanowi początek skomplikowanego śledztwa, w czasie trwania którego, policjanci będą zmuszeni stawić czoła i niechęci lokalnej społeczności, i zmierzyć się z własnymi słabościami. Autorka, jak ma to w zwyczaju, buduje fabułę niespiesznie, zwracając uwagę na drobiazgi oraz szczegóły, powraca do tych samych wydarzeń, pokazując je pod różnym kątem – analizując sytuacje z perspektywy różnych bohaterów. Cenię powieści Ann Cleeves za uważność, z jaką opisuje swoich bohaterów oraz empatię, która sprawia, że czytelnikowi niełatwo jest jednoznacznie ocenić ich postępowanie. Życie, także w książkach Cleeves, nie jest tylko czarno – białe, zbrodnie popełniają dobrzy ludzie, a błędne decyzje podjęte w przeszłości rzutują na ich teraźniejszość i przyszłość. Dzięki temu, że brytyjska pisarka spokojnie prowadzi narrację, powoli dodając kolejne elementy układanki, jej prozę charakteryzuje wielopoziomowość w interpretacji zachowań postaw bohaterów oraz wydarzeń, w których uczestniczą. Niekoniecznie to, co widoczne jest jak na dłoni, stanowi sedno problemu. Lubię, strona po stronie, odkrywać tę ukrytą prawdę, podobnie jak martwić się o losy bohaterów.
Sięgając po Długi zew zastanawiałem się, czy Ann Cleeves bardzo odejdzie od tego, do czego przyzwyczaiła czytelnika choćby Serii szetlandzkiej, czy może jednak zaproponuje coś innego. W mojej ocenie autorka podąża podobną drogą, którą wytyczyła poprzednimi historiami i bardzo mnie to cieszy. Nowa książka to przede wszystkim klimatyczny, momentami smutny, a na pewno melancholijny, klasyczny kryminał z rozbudowanym tłem obyczajowym i społecznym. Akcja powieści toczy się w Północnym Devonie, któremu krajobrazowo daleko może do Szetlandów, ale małe wioski rozrzucone wokół Barnstaple mają swój niezaprzeczalny, ale i złudny urok – zło czai się przecież i tam. Jest także nowy bohater – komisarz Matthew Venna, który po latach wrócił w rodzinne strony i teraz zmuszony jest skonfrontować się z bolesną przeszłością. Ma Cleeves dar do tworzenia charakterystycznych, budzących sympatię bohaterów i Venna nie jest wyjątkiem. Podobnie sprawa ma się z innymi postaciami, że wspomnę sierżant Jen Rafferty, czy posterunkowego Rossa Maya. Zresztą autorka Długiego zewu nawet postaci drugoplanowe i epizodyczne traktuje poważnie, konstruując je starannie i z uwagą. Dzięki czemu może w fabułę wpleść istotne wątki społeczne, niełatwe i kontrowersyjne, ale zawsze przedstawione w elegancki sposób i z dystansem. Autorka zostawia w ten sposób pole do interpretacji dla czytelnika, nie narzuca mu swojego punktu widzenia.
Choć zasadniczo daleki jestem od egzaltacji, jednak o Ann Cleeves napiszę, że uwielbiam tę autorkę i jej powieści. Seria szetlandzka należy do moich ulubionych, a powrót po latach, przy okazji wznowienia i kontynuacji cyklu przez Czwartą Stronę Kryminału, był niezwykle satysfakcjonującym doświadczeniem. Miałem, co prawda, jakieś obawy, czy Długi zew okaże się równie udaną lekturą, ale już po kilku stronach poczułem ulgę. I zadowolenie, bo w tej książce znalazłem te wszystkie elementy, za które tak sobie cenię pisarstwo Ann Cleeves. Autorka gwarantuje elegancką prozę z przemyślanym wątkiem kryminalnym, niejednoznacznych bohaterów, charakterystyczny styl i niepodrabialny klimat. Mam nadzieję, że Długi zew to początek kolejnej długiej serii, której kolejnych tomów będę wypatrywał z utęsknieniem.
Informacje o książce
autorka Ann Cleeves
tytuł Długi zew (The Long Call)
przekład Sławomir Kędzierski
Wydawnictwo Czwarta Strona Kryminału 2021
patronat medialny bloga
Nowalijki oceniają 5/6
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem