Kiedy w 2016 roku przyjmowałem do recenzji debiutancką powieść Magdy Stachuli Idealna (tutaj) nie wiedziałem, czego się spodziewać. Thriller psychologiczny dopiero zdobywał w Polsce popularność, ale historia młodego małżeństwa okazała się sprawnie napisaną, trzymającą do końca w niepewności historią. Kolejne książki Stachuli raz bardziej do mnie trafiały, raz niekoniecznie, ale trudno było nie zauważyć, że ich autorka ostro pracuje nad warsztatem i czwartą powieść Oszukana (tutaj) w prywatnym rankingu oceniłem najwyżej – tak bardzo przypadła mi do gustu. I wtedy pojawił się Strach, który powraca, kontynuacja losów bohaterów Idealnej. Klasyczny thriller psychologiczny, gęsty od emocji, początkowo prowadzony niespiesznie aż do finału, który pozostawia czytelnika z niedosytem i oczekiwaniem na więcej. Solidne połączenie powieści obyczajowej z suspensem, tak charakterystycznym dla prozy angielskiej. Warto pamietać, że Magda Stachula wygrywa tym, o czym już kiedyś pisałem – jej fabuły rozgrywają się w Polsce. I to jeszcze jeden ich niezaprzeczalny atut.
Od serii dramatycznych wydarzeń, opisanych w Idealnej, minęły cztery lata. Anita i Adam doczekali się upragnionego dziecka, mieszkają w pięknym domu pod Krakowem, wiodąc na pozór szczęśliwe życie. Do czasu, kiedy Anita zaczyna otrzymywać niepokojące przesyłki, których nadawca najwyraźniej chce zepsuć rodzinną sielankę. Tylko czy można bardziej zepsuć coś, co jest tylko ułudą? Znudzeni sobą i zmęczeni codziennością, Anita i Adam podejmują decyzje, od których nie ma odwrotu. A przeszłość tylko czeka, aby dać o sobie przypomnieć w najmniej odpowiednim momencie.
Strach, który powraca to kontynuacja losów bohaterów debiutu Magdy Stachuli. Powieść napisana jest tak, że można czytać ją bez znajomości Idealnej, ale wydaje mi się, że warto dowiedzieć się, jak zaczęły się problemy młodego małżeństwa i jaką rolę w ich życiu odegrał pewien praski tramwaj. Powrót do starych bohaterów wydawał mi się dość ryzykowny, szczególnie jeśli pamięta się, ile złego spotkało ich w poprzedniej części. A jednak autorce udało się sprawnie połączyć znane postaci z nowymi wydarzeniami, ale i w pewnym sensie wrócić wraz z nimi na stare śmieci. Lubię takie niespodzianki i choć Idealną czytałem kilka lat temu, miałem wrażenie, że wciąż dobrze pamiętam opisane tam wydarzenia. W tej części pisarka ponownie połączyła powieść obyczajową z thrillerem i ten gatunek, zdaje się, jest jej koronnym. Gęsta od kłamstw i pretensji opowieść obyczajowa o rutynie codzienności, dzięki szczypcie suspensu, powoli, ale konsekwentnie, rozwija się w kierunku rasowego thrillera psychologicznego. Jest więc w Strachu, który powraca zarysowany mocno portret psychologiczny postaci, kilka sprytnie podrzuconych przez autorkę zmyłek, jest też pierwszoosobowa narracja. Nie mogło zabraknąć mocnego finału, jak w tego typu powieściach odrobinę przerysowanego, ale tym samym pozostawiającego lekko uchyloną furtkę dla kontynuacji.
Piąta powieść Magdy Stachuli udowadnia, że autorka wypracowała własną receptę na czytelniczy przebój. Póki co, nie udziwnia swoich fabuł (a w światku thrillerów psychologicznych bardzo różnie z tym bywa), skupia się na psychologii bohaterów i choć nie sposób ich polubić (sami musicie przekonać się dlaczego), trudno oderwać się od tej historii. Pierwszoosobowa narracja z punktu widzenia kilkorga postaci sprawdza się w tym gatunku i pisarka także tym razem nie eksperymentuje z formą podawczą swojej fabuły. Uważam także, że Magda Stachula czuje powieści rozrywkową i również dlatego Strach, który powraca bardzo dobrze się czyta. To faktycznie idealna rozrywka na jedno długie popołudnie, jedno – bo książkę trudno odłożyć bez poznania zakończenia.
Informacje o książce
autorka Magda Stachula
tytuł Strach, który powraca
Wydawnictwo Znak
miejsce i rok wydania Kraków 2020
liczba stron 364
egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 5/6
Dziękuję Wydawnictwu Znak za egzemplarz recenzencki