JØRN LIER HORST „SZUMOWINY”

www.smakslowa.pl
Informacje o książce

autor Jørn Lier Horst
tytuł Szumowiny
tytuł oryginału Bunnfall 
przekład Milena Skoczko

wydawnictwo Smak Słowa
miejsce i rok wydania Sopot 2016
liczba stron 328

egzemplarz recenzencki 

 

W świecie powieściowym, inaczej niż w realnym, zamiast poznawać kolejne wydarzenia z życia bohaterów, cofamy się do ich przeszłości. Najnowsza w Polsce powieść Jørna Liera Horsta Szumowiny, to szósta w kolejności część serii z komisarze Williamem Wistingiem. Premierę miała w 2010 roku. Jeszcze pięć tomów i polski czytelnik pozna całą serię o policjantach z Larviku. Liczę, że stanie się to w niedalekiej przyszłości. A ponieważ każda książka to zamknięta sprawa kryminalna, to tylko dziwić może niekonsekwencja w życiu osobistym bohaterów. W śledzeniu kolejnych zagadek kryminalnych ten aspekt powieści w niczym  nie przeszkadza. 
Historia opisana w Szumowinach rozgrywa się podczas lata. W nadmorskim miasteczku – kurorcie Stavern policjanci dokonują makabrycznego odkrycia. Morze wyrzuciło na brzeg odciętą lewą stopę. Ale to nie koniec. W przeciągu kilkunastu dni pojawiają się kolejne, a śledczy z Larviku nie są w stanie nawet zbliżyć się do rozwiązania zagadki. Trop wiedzie do pobliskiego domu spokojnej starości, z którego jakiś czas temu zaczęli znikać podopieczni. Z czasem okaże się, że trzeba będzie cofnąć się w zamierzchłe czasy.
W odwiedziny do komisarza Williama Wistinga przyjeżdża córka Line, która w tej części stara się o pracę w poczytnym dzienniku i przygotowuje serię wywiadów z przestępcami, którzy po wyjściu z więzienia rozpoczęli życie na wolności. Czy sławny skandynawski system resocjalizacji jest w stanie przywrócić ich społeczeństwu? Linde nie wie, że przy okazji tych spotkań zaczyna igrać z ogniem
W Szumowinach spotykamy się z tymi samymi bohaterami, którzy występują również w kolejnych tomach. William wciąż nie może otrząsnąć się po śmierci żony i choć związał się z Suzanne, to nadal nie czuje się dość komfortowo w towarzystwie innej kobiety. Do tego jest przemęczony i choć praca go napędza, to ma poczucie upływającego czasu. Ten motyw przewija się zresztą i w kolejnych tomach. Bohater Horsta ma swoje lata i wcale nie zamierza tego ukrywać, nie jest przecież super bohaterem.
Mocną stroną powieści  Jørna Liera Horsta, podobnie jak i innych skandynawskich autorów kryminałów, jest tematyka społeczna. Nie mogło jej zabraknąć również w omawianym tomie. Z jednej strony Line i jej cykl wywiadów. Mordercy, z którymi się spotyka, to ludzie, na życie których ogromny wpływ miało otoczenie i środowisko. Pobyt w więzieniu, oczywista kara za popełnione czyny, udział w programie resocjalizacji niekoniecznie pozytywnie wpłynął na ich psychikę i ułatwił funkcjonowanie na wolności. Autor nie krytykuje systemu, nie ocenia go, ale jako były policjant próbuje spojrzeć na problem z innej perspektywy. I drugi wątek obyczajowy. Ten dotyczy morderstw, których zagadkę próbują rozwiązać policjanci. Horst nawiązuje do niezbyt chlubnej karty norweskiej historii, czyli bogaceniu się Norwegów dzięki współpracy z niemieckim okupantem. Ten motyw co jakiś czas powraca też u innych autorów, co oznacza, że dwuznacznie moralne zachowania współobywateli nadal budzą emocje i wątpliwości. Raczej nie spodziewałem się, że powieść kryminalna powie mi coś więcej na temat skandynawskiej mentalności, a jednak Horstowi udało się to zupełnie nieźle.
 
foto Tomasz Radochoński/www.instagram.com/nowalijki
 
Uwielbiam powieści Jørna Liera Horsta za to wszystko, za co punktują go krytycy: za powolną akcję, spokojny ton fabuły i specyficzny, mocno nostalgiczny klimat pozornie sennych, idealnych norweskich miasteczek. Sięgając po kolejną powieść z Williamem Wistingiem nie oczekuję galopującej akcji, wolę powolne odkrywanie misternie skonstruowanej kryminalnej intrygi. Doceniam, jak umiejętnie Horst wywodzi w pole, przez długi czas skupiając czytelniczą uwagę na zdarzeniach, które są ważne, ale jednak nie stanowią clou prowadzonego dochodzenia. Komisarz Wisting stał się szybko jednym z moich ulubionych bohaterów literackich i po pierwsze cieszę się, że jeszcze kilka książek z jego udziałem przede mną, a po drugie mam nadzieję na kolejne. Nie ma znaczenia: lepsze, czy słabsze – zawsze są przeze mnie wyczekiwane. Zatem – zupełnie  nieobiektywnie – polecam!
 
Nowalijki oceniają 5/6
 
Dziękuję wydawnictwu Smak Słowa i agencji Business&Culture

 

za udostępnienie książki do recenzji przedpremierowej.