PODSUMOWANIE MIESIĄCA – CZERWIEC 2018

*Ależ ten czas leci! Właśnie mija rok od pierwszego na blogu Podsumowania miesiąca. Długo wzbraniałem się przed takim wpisem, a okazało się, że bardzo chętnie go czytacie. A mnie daje szansę na zabranie głosu w różnych kwestiach i jest okazją, aby wyjść poza książkowo – recenzencki schemat. Nawet nie wiem kiedy, ale polubiłem te posty i z ciekawością do nich wracam. Wokół tyle się dzieje, że czasem warto odświeżyć sobie wspomnienia sprzed kilku, kilkunastu miesięcy.


*Właściwie już przyzwyczaiłem się, że blogowanie o książkach (regularne!) to spory wysiłek, ale i tak nie ma szas, aby być na bieżąco z nowościami. Zawsze ktoś okaże się szybszy i nie dziwię się czytelnikom blogów i obserwatorom na IG, że czasem mają mieszane uczucia na temat blogosfery i jakości prezentowanych przez nią opinii o książkach. Sam często mam. 

*W czerwcu przeczytałem i zrecenzowałem siedem tytułów, co uważam za sukces, mają na uwadze, jak trudny to miesiąc w edukacji. Oto lista przeczytanych książek. Aby przejść do recenzji wystarczy kliknąć w tytuł.

1. Elizabeth Strout Amy i Isabelle 
2. Grzegorz Brudnik Mayday
3. Susanna Tamaro Tygrysica i Akrobata
4. M.L. Longworth Śmierć przy Rue Dumas
5. Elena Varvello Czy mnie słyszysz?
6. Hideo Yokoyama Sześć Cztery
7. Dolores Redondo Dam Ci to wszystko
*Niby nie za rewelacyjnie, ale właśnie w czerwcu zakończyłem coroczne wyzwanie GoodReads.com i mam za sobą 52 przeczytane książki w 2018 roku. Wliczając w to lektury szkolne – lista jest jeszcze dłuższa. 


*Kto śledzi moje poczynania w blogosferze wie, że od początku krążę na jej obrzeżach. Nie mam ambicji zmieniać polskiego rynku książki, czytam to co lubię i piszę tak, jak umiem. A polska blogosfera książkowa co jakiś czas przeżywa koleją aferę – najczęściej związaną z transparentnością blogerów/recenzentów i pieniędzmi. Bo jeśli nie wiadomo o co chodzi – chodzi właśnie o pieniądze. I pewnie nie dotarłoby do mnie zamieszanie wokół okrągłego stołu wydawców i blogerów podczas spotkania w Warszawie, gdyby nie … pytania o to, czy ja na prowadzeniu bloga zarabiam. Nie wiem do końca, o co chodzi z tym całym zamieszaniem w stolicy, ale mogę zbiorczo odpowiedzieć na pytanie o moje blogowanie i zarobki. 
*Otóż ja na blogowaniu … nie zarabiam. A nawet dokładam czasem do tego interesu. Domena kosztuje, szablon kosztuje, wysyłka książek na rozdanie –  również. Owszem wydaję mniej, niż kiedyś, na książki, ponieważ dostaję je od wydawców. Czasem to wydawcy proponują wysyłkę egzemplarzy konkursowych od siebie. Przysyłane do recenzji książki to często prebooki, z którymi później niewiele da się zrobić. Owszem, egzemplarze finalne z czasem można sprzedać, ale mam mieszane uczucie z tym związane – nie potępiam i nie oceniam innych blogerów – ja po pewnym czasie niektóre tytuły puszczam w obieg wśród znajomych, a najczęściej uszczęśliwiam pewną panią bibliotekarkę. Od ponad trzech lat opłacam sobie abonament w Legimi (z pewnością znów go przedłużę) i kupuję książki, jak każdy czytelnik. Dojrzałem już jakiś czas temu do odmówienia przyjęcia do recenzji tytułu, który mi nie odpowiada, do tego podziękowałem za współpracę części wydawnictw. Głównie tym, które nie szanują mojej (upieram się, darmowej) pracy na rzecz promocji wydanej przez nich książki. Na moim blogu nie ma tekstów opłacanych przez wydawnictwa i zlecanych mi za wynagrodzenie finansowe. To, że dobrze piszę o jakimś tytule wynika nie z chęci podlizania się komukolwiek, tylko z autentycznego zadowolenia z lektury. A to, że lubię coś, co nie podoba się innym? Trudno 😉 Nie  czuję, że muszę wpisywać się w jakiś kodeks blogerski – jak w życiu, tak i w blogosferze obowiązuje zwykła ludzka uczciwość. Chyba możecie się ze mną zgodzić?


*Mam nadzieję, że w wakacje nadrobię trochę zaległości serialowe. Na razie zamykam kolejne sezony produkcji z Netflixa i HBO. Mam na oku kilka nowych dla mnie tytułów. Nadrabiam także zaległości filmowe, dzięki współpracy z Galapagos (www.instagram.com/mojefilmydvd).

*Wróciły dziewczyny z The Bold Type – oba sezony są dostępne po polsku na Showmax – jeśli macie ochotę na letnie guilty pleasure – macie jak znalazł!


*Dwa lata temu recenzowałem między innymi (klik w okładkę)

a rok później

*W czerwcu pojechałem na moment do Międzybrodzia Bialskiego, aby na szczycie góry Żar zobaczyć elektrownię – taka mała odskocznia od literatury 😉 

*Póki co pogoda nie rozpieszcza, do urlopu jeszcze trochę czasu, ale już bliżej niż dalej. Liczę, że w wakacje odpocznę i nabiorę sił, bo nowy rok szkolny z pewnością nie okaże się łatwiejszy. Jak będzie – czas pokaże. Na dziś to tyle – zapraszam do komentowania – dajcie znać, jak Wam minął półmetek 2018 roku 🙂 

Pozdrawiam Was serdecznie!
Tomek