MAGDALENA KNEDLER „TWARZ GRETY DI BIASE”

Zastanawiacie się czasem, jaka historia kryje się za powstaniem obrazu, który podziwiacie w galerii lub muzeum? Albo czy jeśli zdrapiecie (metaforycznie, oczywiście) farbę, dotrzecie do sedna emocji, które kierowały artystą? Gdy oglądam malowidła w muzeach lub reprodukcje w albumach lubię wyobrażać sobie, że na moment wchodzę w świat ujęty w stare ramy, aby poznać, co kryje się gdzieś tam na horyzoncie, poczuć atmosferę i emocje, często tak znakomicie oddane kilkoma tylko maźnięciami pędzla. Kiedy dotarła do mnie wiadomość, że Magdalena Knedler pisze powieść obyczajową mocno związaną ze sztuką, liczyłem właśnie na taką nieoczywistą, literacko – malarską podróż. Moje przypuszczenia sprawdziły się z nawiązką. Twarz Grety di Biase to wysmakowana, pełna odniesień do malarstwa opowieść obyczajowa, która daje szansę czytelnikowi na obcowanie z tajemnicą zaszyfrowaną w płótnach. Dwa portrety i jedna podróż, która (trzeba mieć nadzieję) zmieni wszystko.

Głównych bohaterem Twarzy Grety di Biase jest … mężczyzna. Adam Dancer prowadzi niewielką galerię na wrocławskim Rynku, czerpiąc radość z obcowania ze sztuką. Jego życie jest do bólu uporządkowane, poddane rygorowi nerwicy natręctw i fobii, które czynią z właściciela galerii więźnia własnych lęków. Kiedy kupuje dwa obrazy tajemniczej włoskiej malarki nawet nie zdaje sobie sprawy, jak to wydarzenie wpłynie na jego życie. Portrety fascynują go do tego stopnia, że zaciekawienie szybko przeradza się w obsesję. Rozpoczyna mailową korespondencję z malarką, ale im dłużej trwa wymiana korespondencji, tym dalej jest od poznania prawdy, kryjącej się za dwoma, tak bardzo różnymi wizerunkami. Adam, wbrew swoim przyzwyczajeniom, postanawia odbyć podróż do Włoch, aby na miejscu skonfrontować wyobrażenie z rzeczywistością. 
Napisałem w poprzednim akapicie, że głównym bohaterem jest Adam Dancer, ale tak naprawdę powieść Magdaleny Knedler ma tych pierwszoplanowych bohaterów więcej. Równie istotna dla historii jest sama Greta di Biase. Im więcej o niej wiemy, tak naprawdę wiemy mniej, dlatego tak fascynuje ona Adama, a czytelników przyciąga do lektury kolejnych rozdziałów. Autorka odkrywa historię Włoszki stopniowo, jak malarz, który kolejnymi maźnięciami pędzla kreuje rzeczywistość. Adam odnajduje w   procesie poznawania Grety rodzaj ukojenia, a jej życie absorbuje go tak, że zaczyna zapominać o ograniczeniach, które narzuca mu umysł. Podróż, którą odbywa do Włoch, tak sugestywnie i dbałością o szczegóły opisaną w powieści, zmieni Adama. Głęboko w to wierzę, ponieważ ta wyprawa, wydaje się, jest dla Dancera terapią, która przywróci go do życia i do ludzi, którym na nim zależy.

Nie byłoby Twarzy Grety di Biase, gdyby nie odwieczna fascynacja człowieka sztuką. To ona napędza Adama, determinuje wybory włoskiej malarki, wreszcie wpływa na codzienność bohaterów powieści. Magdalena Knedler świadomie wykorzystała motyw sztuki, dając jej w swojej książce rolę kolejnej bohaterki. Pisarka zabiera Adama w podróż, która go zmieni, a przed czytelnikiem odkryje zakodowane w obrazach i miejscach sekrety, tajemnice i często zabawne smaczki. Autorka przywołuje na kartach powieści liczne działa sztuki, zwraca uwagę na ich oryginalność, niezwykłość i bezpretensjonalność. Kilkakrotnie musiałem oderwać się od lektury, aby w internecie poszukać wspominanego w tekście obrazu, albo miejsca, które w danym momencie zafascynowało Adama. Lubię, kiedy literatura zmusza do dodatkowego wysiłku, nie podaje na tacy jednoznacznych odpowiedzi i w pewnym sensie wymaga współpracy. 

Twarz Grety di Biase to powieść obyczajowa, ale Magdalena Knedler zdążyła już udowodnić, że nie lubi i nie chce być kojarzona tylko z jednym gatunkiem. Albo pisząc inaczej – z gatunkiem w ściśle zdefiniowanym pojęciu rodem ze Słownika terminów literackich. Nie boi się przełamania konwencji, bo choć pewnie mogłaby, to nie serwuje swoim czytelnikom stereotypowych historii. Odważnie wychodzi poza ramy gatunku, wyznaczając nową jakość współczesnej prozie obyczajowej. Opowieść o Adamie i Grecie to książka, przy której nie warto spieszyć się z czytaniem, żeby nie zgubić gdzieś po drodze urokliwych fragmentów, z których utkana jest kanwa powieści. Mnie ujęła korespondencja pary głównych bohaterów, wprawdzie prowadzona, jak na cyfrowe czasy przystało, drogą mailową, ale przywołująca dalekie echa powieści epistolarnych. Ta część narracji w powieści ma swój niezaprzeczalny urok i choć jest wymagająca dla czytelnika, bo gęsta od emocji i znaczeń, to pozwala nadać całej opowieści niepowtarzalny klimat. 

Wprawdzie  już to kiedyś pisałem, przy okazji innej powieści Magdaleny Knedler, ale trudno, powtórzę się. Twarz Grety di Biase to jedna z najważniejszych premier tej wiosny. Zdecydowanie nie można jej przegapić.


źródło: www.empik.com
Informacje o książce

autorka Magdalena Knedler
tytuł Twarz Grety di Biase

wydawnictwo Novae Res
miejsce i rok wydania Gdynia 2018
liczba stron 396

egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 6/6







za udostępnienie powieści do recenzji