JØRN LIER HORST THOMAS ENGER „PUNKT ZERO”

JØRN LIER HORST THOMAS ENGER "PUNKT ZERO"

Wielokrotnie wspominałem na łamach bloga, że jestem wielkim fanem literatury skandynawskiej, a powieści kryminalne z północny Europy należą do moich ulubionych. Szczególnie cenię sobie twórczość Jørna Liera Horsta, którego cykl o Williamie Wistingu lubię za nieco melancholijny klimat, rzetelność w opisie pracy policji i spokojne tempo fabuły. Z tym większy zaciekawieniem sięgnąłem po Punkt zero – pierwszy tom nowej serii, napisanej w duecie z Thomasem Engerem. Wprawdzie twórczość tego autora jest dla mnie wciąż wielką niewiadomą, to dwóch poczytnych pisarzy z Norwegii, tworzących literacki tandem jest wystarczającym powodem, aby sięgnąć po ich wspólne dzieło. Z ulgą mogę napisać, że to pierwsze spotkanie okazało się ze wszech miar udane, a połączenie skrupulatności w opisie rzeczywistości Horsta z szybkim tempem Engera (instynkt podpowiada mi takie rozłożenie punktów ciężkości) wyszło historii na dobre. Owszem, sensacyjnie podkręcony finał, trochę mi zgrzytał, ale za to fabuła urywa się w takim momencie, że już cieszę się na zapowiadaną przez wydawnictwo kontynuację. 

Punkt zero to historia kryminalna, która rozpoczyna się w momencie, kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach znika ze swojego domu Sonja Nordstrøm – znana lekkoatletka. Właśnie ukazuje się na rynku wydawniczym jej autobiografia, w której bezpardonowo rozprawia się ze światkiem biegów długodystansowych. Kobietę odwiedza znana blogerka pisząca o celebrytach i to ona dostrzega nietypową wiadomość pozostawioną przez kogoś w pustym domu Nordstrøm. Śledztwo w sprawie zniknięcia kobiety prowadzi inspektor Alexander Blix i szybko okazuje się, że policjant i dziennikarka będą musieli podjąć współpracę, bo zaginięcie sportsmenki to dopiero początek całek serii dramatycznych wydarzeń. 

JØRN LIER HORST THOMAS ENGER "PUNKT ZERO"

Dobrze jest wrócić do ulubionego gatunku. Ostatnio mało który tytuł z kręgu literatury rozrywkowej można określić mianem typowej powieści kryminalnej. I choć od kilku lat na rynku wydawniczym dominują thrillery psychologiczne, uchowali się jeszcze autorzy, którzy tworzą bardziej klasyczne historie. Nie wiem wprawdzie, w jakim kierunku rozwinie się cykl Horsta i Engera, ale po lekturze Punktu zero mogę napisać, że skandynawski kryminał ma się bardzo dobrze. Przede wszystkim za sprawą głównego bohatera. Inspektor Alexander Blix niespecjalnie przypomina Williama Wistinga, ale obu łączy staroświecki etos policjanta, skrupulatność i rzetelność a także upór w dążeniu do poznania prawdy. A ta nie jest prosta, ponieważ fabuła okaże się bardziej skomplikowana, niż mogłoby się to wydawać po kilku pierwszych rozdziałach. Wprawdzie Blix to mężczyzna po przejściach i z przeszłością, ale na tyle młody, że charakterystyczna nuta melancholii nie wybrzmiewa jeszcze w jego wypowiedziach. Udaną przeciwwagą dla policjanta jest Emma Ramm – wspomniana już dziennikarka i blogerka pisząca o celebrytach. Młoda, ambitna i doświadczona przez los. Z pewnością jednak dynamiczna, co tylko udanie podkręca tempo fabuły – element u Horsta raczej niespotykany i dlatego przypisuję go koledze po piórze.

Jak na klasyczny kryminał skandynawski przystało, obok dość misternej intrygi o charakterze sensacyjnym, ważne są również kwestie społeczne, związane choćby z światem gwiazdek z mediów społecznościowych, relacje rodzinne, etyka dziennikarska kontra potrzeba chwili. Duet autorów ma nosa do tematyki, ale równie dobrze wyszedł im … duet na kartach powieści. Nie ma wprawdzie powodu, aby Blix i Ramm mieli szansę się dogadać (i nic więcej nie napiszę), ale jednak przez przypadek stworzyli niezły tandem. Praca policji oraz dziennikarzy to zawsze bardzo wdzięczny temat dla autorów powieści rozrywkowych i norweski duet ma tego pełną świadomość. Punkt zero to w mojej ocenie udany początek cyklu, po którym wiele sobie obiecuję. Czekam oczywiście na nowy tom o Williamie Wistingu, ale Horst z nutką sensacji i szybszym tempem akcji bardzo mi się spodobał. Sporo ponad czterysta stron, ale powieść czyta się błyskawicznie. Może dla mnie, jak wspominałem, finał okazał się trochę za mocno podkręcony, ale jak się bawić, to na całego. A w oczekiwaniu na kolejną powieść tandemu, czas poznać twórczość Thomasa Engera. Punkt zero przypomniał mi, dlaczego tak lubię norweskie kryminały.

 

Informacje o książce

autorzy Jørn Lier Horst, Thomas Enger

tytuł Punkt zero

tytuł oryginału Nullpunkt

przekład Milena Skoczko

Wydawnictwo Smak Słowa

miejsce i rok wydania Sopot 2020

liczba stron 448

egzemplarz recenzencki – finalny

Nowalijki oceniają 5/6

 

Dziękuję Wydawnictwu Smak Słowa za egzemplarz recenzencki