Na hasło cosy crime moje czytelnicze serce zaczyna szybciej bić, oczywiście za sprawą Agathy Christie i jej serii z panną Marple. Kryminały lubię w ogóle, te w wydaniu skandynawskim i brytyjskim w szczególe, ale od dawna zaczytuję się w ich lżejszej odmianie, dla których morderstwo (pozbawione znamion okrucieństwa, jeśli w ogóle tak można napisać) staje się punktem wyjścia do snucia opowieści o ludziach. Ich przywarach i słabostkach oraz starannie skrywanych sekretach, które jednak nie umkną uwadze detektywek-amatorek skrywających pod aparycją nieszkodliwych staruszek imponującą inteligencję połączoną ze wścibstwem i trzeźwym osądem rzeczywistości. Istotnym elementem powieści z tego gatunku są także przyjemne dla oka okoliczności – a to urocze angielskie wioski, a to stara posiadłość zasiedlona przez grupę barwnych postaci.
W gatunku cosy crime prym wiodą autorki i autorzy znad Tamizy, ale po tematykę oraz klimat sięgają, niekoniecznie z powodzenie, także twórcy spoza Wysp Brytyjskich. Jak się okazuje, nie wystarczy ubrać swoich bohaterów kostium historyczny, jedną z postaci pozbawić życia w dość konwencjonalny sposób, a tłem wydarzeń uczynić nobliwą angielską posiadłość gdzieś na malowniczej prowincji. Morderstwo w Lakeview Hall. Kryminalne zagadki Panny Beatrice Lynn Messiny jest właśnie przykładem powieści, która z racji elementów budujących fabułę miała zadatki na przyjemną lekturę w ulubionej przeze mnie konwencji, ale ostatecznie okazała się książką przeciętną, pozbawioną lekkości i sarkazmu, tak charakterystycznego dla tego, na swój sposób, specyficznego gatunku.
Akcja powieści rozgrywa się w czasach angielskiej regencji, ale dla fabuły czas historyczny ma znaczenie marginalne. Główna bohaterka książki, dwudziestosześcioletnia Beatrice Hyde-Clare – stara(!) panna i sierota wychowywana przez wujostwo, wraz z nimi przyjeżdża z wizytą do nobliwej posiadłości Lakeview Hall. Miły, ale i przewidywalny wyjazd zakłócają dziewczynie dwie kwestie. Jedna z nich ma barczystą postać przystojnego, ale aroganckiego Damiena Matlocka, księcia Kesgrove, druga to dokonane nocą morderstwo, w efekcie którego ginie jeden z zaproszonych gości. Mimo wzajemnej niechęci, Bea i Damien zwierają szyki, próbując rozwikłać zagadkę tragicznej śmierci, szczególnie, że miejscowy stróż prawa jakoś nie kwapi się, aby wziąć sprawy w swoje ręce.
Autorką Morderstwa w Lakeview Hall jest Lynn Messina, amerykańska pisarka specjalizująca się w powieściach historycznych z czasów regencji. Wspomniana książka zaś otwiera cykl pod wspólnym tytułem Kryminale zagadki Panny Beatrice. Uwaga o pochodzeniu autorki ma o tyle znaczenie, że czytelnik mający w pamięci klasykę gatunku, szybko wyłapie, że zgrabne hasło reklamowe na okładce, mówiące o połączeniu bohaterki Jane Austen ze światem zagadek Agathy Christie to w dużej mierze pobożne życzenie niespecjalnie przekładające się na pozytywne wrażenia z fabuły. Owszem, Beatrice i jej skomplikowana relacja z księciem, salonowe gierki, a także marnie rysująca się przyszłość bohaterki bez posagu i koneksji wpisuje się w klimat prozy Austen, podobnie jak morderstwo z użyciem pewnego elementu wystroju posiadłości przywołuje na myśl klimat kryminałów Agathy Christie, ale to zdecydowanie za mało, aby Morderstwo w Lakeview Hall ocenić wysoko.
Główna bohaterka powieści, to paradoksalnie i najciekawiej napisana postać, i jednocześnie najbardziej irytująca. Autorka zbudowała ją głównie z nieznośnych stereotypów, ale – o dziwo – niespecjalnie one przeszkadzają Beatrice w wywalczeniu sobie wiodącej roli w fabule. To niezbyt trudne, kiedy przeciwwagą dla dziewczyny jest bufon w osobie Damiena. Ale! Nie od dziś wiadomo, że przeciwieństwa się przyciągają i także w przypadku tej dwójki znany mechanizm działa i przede wszystkim sprawdza się, jako koło napędowe fabuły. Messinie udało się stworzyć całą gamę bohaterów, z których żaden nie budzi sympatii na tyle, żeby czytelnik z zainteresowaniem śledził jego lub jej losy. Szybko okazuje się, że także zagadka kryminalna jest mało interesująca, choć trzeba przyznać, że autorce tu i ówdzie udaje się wodzić za nos i skutecznie podsuwać mylne tropy.
Sięgnąłem po tę powieść z zainteresowaniem i chyba ze zbyt wysokimi oczekiwaniami, ponieważ im dalej w fabułę, tym coraz bardziej nużąco. Niekończące się dywagacje Beatrice, mało finezyjne i pozbawione tego charakterystycznego angielskiego sarkazmu nadającemu im lekkości oraz śladowa obecność opisów prowincji odebrały Morderstwu w Lakeview Hall jedną z najbardziej rozpoznawalnych cechy gatunku spod znaku cosy crime. Do tego niemrawo prowadzone (i do tego po sznurku!) śledztwo, wzajemne oskarżanie się o zbrodnię, wreszcie absurdalne przekonanie gości, że ofiara mogła zabić się sama – wykonując prawie niemożliwą ekwilibrystykę … no cóż. Mimo kostiumu z epoki, odwołań do dawnych czasów oraz klasyki prozy i niezłej znajomości definicji gatunku, wyszło przeciętnie. Ani specjalnie wciągająco, ani tym bardziej zabawnie. Powieść Lynn Messiny należy do grupy tych, które ciekawie się zapowiadają, ale kończą rozczarowaniem. Przeczytać oczywiście można, ale może niekoniecznie?
Informacje o książce
autorka Lynn Messina
tytuł Morderstwo w Lakeview Hall. Kryminalne zagadki Panny Beatrice (A Brazen Curiosity)
przekład Maria Kabat
Wydawnictwo Znak Koncept 2024
ocena 3/6
egzemplarz własny