Na półkach księgarni pojawiają się co miesiąc dziesiątki nowych tytułów. Może się wydawać, że nasz rynek książkowy jest niewielki, ale to nie zmienia faktu, że czytelnik musi nieźle się nagimnastykować (czyli przede wszystkim znaleźć czas), aby przeczytać choćby ułamek tego, co proponują wydawnictwa. Można kierować się rekomendacjami autorytetów, wyglądem okładki, albo sięgać po pozycje sprawdzonych wcześniej autorek i autorów. Można także zaryzykować, żeby wyjść ze strefy komfortu i spóbować odnaleźć się w obszarach literackich dotychczas słabo przez czytelnika spenetrowanych. Piszę o tym przy okazji lektury powieści Sejli Ahavy Kobieta, która kochała owady, po którą sięgnąłem zaintrygowany opisem fabuły i zachęcony przywołaniem realizmu magicznego.
Rzadko czytam literaturę fińską, a do tego szukałem prozy innej od ostatnich lektur, stąd wybór książki, która na dodatek ma intrygującą okładkę. Opowieść o Marii, wzorowana na życiu niemieckiej entomolożki, to literacka podróż w czasie, potret kobiety walczącej o niezależność i własne zdanie, rozpisana w drobnych szczegółach relacja człowieka z naturą. Brzmi dobrze, ale choć lektura okazała się (chwilami) ciekawym doświadczeniem i odskocznią od zwykle czytanych przeze mnie książek, nie natrafiłem w prozie Ahavy na nic takiego, co sprawiłoby, że jej powieść zapamiętam na długo. Ba, miałem nawet momenty, kiedy uświadamiałem sobie, że historia Marii niezbyt mnie angażuje, choć sama bohaterka – paradoksalnie – warta jest uwagi. Kto wie, może właśnie o to w tej ksiażce chodzi, aby skupić się przede wszystkim na jej bohaterce?
Tytułowa Kobieta, która kochała owady to Maria, którą od dziecka fascynował świat przyrody, a w szczególności owady. To im poświęciła życie, badając je, obserwując, próbując zrozumieć sens ich istnienia. Przeprowadzała eksperymenty, spisywała wnioski, rysowała i archiwizowała wiedzę, która z roku na rok przyrastała. To wszystko kosztem własnego życia, relacji z innymi, matką, mężem, córką, która długo nie umiała zrozumieć, dlaczego Maria zaniedbuje ją kosztem pracy badawczej. Bohaterka dojrzewa na oczach czytelnika, zmienia się, przepoczwarza, zyskuje samoświadomość i buduje poczucie własnej wartości, przy okazji wędrując w czasie i mieszkając w różnych zakątkach świata. Tak, jak dla głównej bohaterki nie ma ograniczeń w pielęgnowaniu pasji, tak dla autorki nie istnieją granice literackiej wyobraźni.
Selja Ahava, kreując postać swojej bohaterki, bazowała na biografii Marii Sibylli Merian, żyjącej na przełomie XVII i XVIII wieku niemieckiej przyrodniczki i entomolożki, prekursorce badań nad owadami. Książka nie jest jednak fabularyzowaną historią życia, ale literacką, dość swobodną interpretacją wzbogaconą o realizm magiczny. Wzbogaconą dość subtelnie, co warto zaznaczyć, ponieważ czytelnik dopiero po czasie orientuje się, że Maria z powieści nie tylko przemieszcza się po Europie i poza nią, docierajac do Japonii, ale także wędruje w czasie, obejmującym cztery wieki. Każdy z nich odpowiada innemu etapowi w życiu głównej bohaterki, dotyczy różnych wydarzeń z jej bogatej biografii oraz imponującej pracy badawczej.
Trudno nie zauważyć analogii między poznawanymi przez Marię kolejnymi etapami transformacji owadów a zmianami, jakie zachodzą w życiu kobiety coraz bardziej świadomie projektującej swoją przyszłość. Przepoczwarzanie wydaje się być bolesnym doświadczeniem, ale koniecznym, żeby dopełnić odwieczny cykl życia. Ta nieoczywista analogia udała się autorce, dzięki czemu powieść może się podobać, szczególnie czytelnikom, którzy rzadko sięgają po prozę wzbogaconą realizmem magicznym i do tego szukają w literaturze pieknej nieoczywistych rozwiązań fabularnych.
Przyznam, że czytałem tę niezbyt długą powieść, napisaną dość prostym językiem kilka dni, ponieważ po ciekawym początku historia przestała mnie intrygować. Nie jest tak, że od literatury (szczególnie pięknej) oczekuję tego samego, czego wypatruję w prozie rozrywkowej, ale Kobieta, która kochała owady niespecjalnie mnie porwała. Może to przez prostotę języka, może wyrosłem z zachwytu nad realizmem magicznym, może w końcu to wina kreacji samej bohaterki – z jednej strony wartej uwagi, z drugiej mało wyrazistej.
Nie jest książka Ahavy pozycją złą, ma udane momenty, ale zabrakło mi w niej głębszego drugiego dna, elementu, który uwiarygadniałby tę historię i przede wszystkim koncepcję podróży w czasie, poza oczywistym nawiązaniem do transformacji choćby motyla. Autorka stawia szereg ważkich pytań dotykających problemów egzystencjalnych, roli i miejsca kobiet w świecie (także nauki), granic osobistej wolności, wreszcie konsekwencji potrzeby spełniania marzeń i realizacji ambicji. Maria z powieści ma świadomość ograniczeń, jakie niesie za sobą epoka, w której przyszła na świat, ale wie także, że droga do samoakceptacji i szczęścia jest długa, naznaczona wieloma wybojami oraz meandrami. Być może siła tej prozy tkwi w zrozumieniu prostych prawd, które definiują człowieka niezależnie od epoki, płci i dokonań? Ostatecznie nie umiem odpowiedzić na to pytanie, a ta konkretna książka Sejli Ahavy nie ułatwia tego zadania.
Informacje o książce
autorka Selja Ahava
tytuł Kobieta, która kochała owady (Nainen joka rakasti hyönteisiä)
przekład Justyna Polanowska
Wydawnictwo Relacja 2022
ocena 4/6
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem