O tym, że o gustach się nie dyskutuje – powszechnie wiadomo. Dodałbym jeszcze, że nasze czytelnicze upodobania chadzają własnymi ścieżkami, w efekcie czego to, co jednych zachwyca, innych pozostawia obojętnym, albo wzbudza skrajne emocje. W moim przypadku tak było z powieścią Czerwień (tutaj) Małgorzaty Oliwii Sobczak. Pierwszy tom trylogii (?) kryminalnej zachwycił czytelników, a ja znalazłem się wąskiej grupie tych, którzy tego uczucia nie podzielali. W recenzji napisałem dlaczego, ale zaznaczyłem też, że daję autorce drugą szansę, bo jest w jej historii coś, co pozwalał mi wierzyć, że kolejne książki będą po prostu lepsze. Pod warunkiem, że pisarka nie da się zagłaskać, tylko wczyta się w krytyczne oceny (a jest ich kilka) i wyciągnie daleko idące wnioski. Już podczas lektury Czerni z pewną ulgą stwierdziłem, że moje przypuszczenia okazały się słuszne. Nowa powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak warsztatowo jest zdecydowanie lepsza (to obiektywnie), a subiektywnie – wielowątkowa historia opisana w Czerni bardziej przypadła mi do gustu, choć w dalszym ciągu pisarka żongluje znanymi motywami i chwytliwą tematyką. Ale, co ważne – żongluje bardzo sprawnie.
Fabuła Czerni rozpoczyna się w kilka miesięcy po śledztwie w sprawie Skalpela – głównego wątku Czerwieni. Prokuratora Leopolda Bilskiego czeka degradacja i przesunięcie do pracy w prowincjonalnych Kartuzach, Anna Górska zostaje asesorem prokuratorskim w Sopocie. Tym obojgu przyjdzie jednak znów razem pracować, kiedy połączy ich śledztwo w sprawie zaginięcia nastolatki. Na jednym zniknięciu się nie skończy i przed parą bohaterów wiele pracy, kiedy okaże się, że tajemnice mieszkańców Kartuz skutecznie utrudnią dochodzenie. Jaki związek ze sprawą ma lokalna polityk, miejscowy filantrop i znana pisarka, która po latach wraca w rodzinne strony? Czy poznanie tajemnicy poliszynela pomoże rozwikłać zagmatwaną zagadkę?
Podobno Czerwień miała być zamkniętą całością fabularną, ale okazało się, że sprawnie napisani bohaterowie dostali szansę sprawdzenia się w kolejnej fabule. I dla mnie postaci to był niezaprzeczalny atut książki i powód, aby sięgnąć po kontynuację. To, swoją drogą, określenie trochę na wyrost, ponieważ akcja Czerni przenosi się z Sopotu do Kartuz, czyli małej społeczności, która zawsze sprawdza się jako tło dla zagadki kryminalnej i opisuje nową sprawę. Pięknie położone kaszubskie miasteczko, a właściwie jego mieszkańcy skrywają sporo brudnych sekretów i tajemnic, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Lokalne układy na styku władzy, biznesu i relacji towarzysko – rodzinnych nie ułatwią pracy Bilskiemu, który za wszelką cenę musi odnaleźć się w nowej sytuacji zawodowej. Z drugiej strony czas ucieka, a gdzieś w okolicy grasuje groźny przestępca, który nie cofnie się przed niczym, byleby tylko zaspokoić swoje chore żądze.
Czytając Czerń trudno nie zauważyć, że autorka powiela schemat znany z poprzedniej książki. Wprowadza kilka równoległych wątków, odwołuje się do niełatwej przeszłości swoich bohaterów, w wydarzeniach sprzed lat doszukując się źródła obecnych problemów. Inaczej jednak niż w Czerwieni, kładzie nacisk na wątki kryminalno – obyczajowe a nie na sensację w kostiumie z lat 90-tych. Eksponuje pracę śledczych, zwraca uwagę na złożoność zażyłości zawodowo – towarzyskich swoich postaci, sprytnie wodzi za nos czytelnika, co bardzo lubię. Dość napisać, że właściwie do końca nie zorientowałem się kto, co i dlaczego. Może wątek związany z Kościołem jest już trochę ograny, ale przyznam, do pomysłu autorki na fabułę Czerni pasuje mi idealnie.
Swoją drogą, przeniesienie akcji z Sopotu do Kartuz okazało się dobrym ruchem, bo mała miejscowość, do tego atrakcyjna wizualnie plus jej mieszkańcy to właściwie literacki samograj. Z jednej strony pozwalający autorce skupić się na pokazaniu zawiłych portretów psychologicznych bohaterów, ich słabości i brzydkich nawyków, z drugiej jednak narażający fabułę na wtórność. I choćby z tego powodu napisałem we wstępie, że Małgorzata Oliwa Sobczak bawi się znanymi motywami choć, żeby oddać autorce sprawiedliwość – ani ona pierwsza, ani ostatnia. Taki urok gatunku. Na plus zapisuję wyraźną zmianę w stylu pisarki, która wyzbyła się męczącej maniery skrupulatnego opisywania nieomal każdego elementu świat przedstawiony, a skupiła się na budowaniu klimatu napięcia i dynamizowaniu relacji między bohaterami. W mojej subiektywnej ocenie Czerń jest zdecydowanie lepsza od Czerwieni i cieszę się, że dałem autorce drugą szansę, bo spędziłem z jej fabułą jedno długie popołudnie. Satysfakcjonujące, ale chyba nie muszę tego dodawać? Czekam na kolejną część.
Informacje o książce
autorka Małgorzata Oliwia Sobczak
tytuł Kolory zła. Czerń
Wydawnictwo W.A.B.
miejsce i rok wydania Warszawa 2020
liczba stron 448
egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 4+/6
Dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za egzemplarz recenzencki