ANNA CIEŚLAR „BERDO”

ANNA CIEŚLAR "BERDO"

Stosunków rzadko czytam polskie debiuty. Z wieloletniego czytelniczego doświadczenia wiem już, że sięgając po nieznanego autora lub autorkę można w takim samym stopniu zachwycić się świeżością pióra, co zniechęcić się do lektury słabym warsztatem, czy wtórnie potraktowanym tematem. Co innego jest w przypadku literatury tłumaczonej – zawsze można zerknąć na oceny w zagranicznych portalach – co zresztą robię. Zanim przyjmę do recenzji lub kupię upatrzoną wcześniej książkę – zerkam, jak sobie radzi w ocenie innych czytelników. Dlatego do Berdo Anny Cieślar podszedłem ze sporą rezerwą, tematyka wydała się w nie moich klimatach czytelniczych, no i debiut. Ale z drugiej strony pierwsza powieść i to od razu w znanym wydawnictwie – zatem musi być coś na rzeczy, skoro Berdo znalazł swój dom w Znaku. Zacząłem czytać i niewiele brakowało, a zostawiłbym lekturę po kilkudziesięciu pierwszych stronach. I wiem, że popełniłbym błąd. Bo choć tu i tam miałem drobne wątpliwości, to uczciwie muszę napisać, że od pewnego momentu pochłonąłem Berdo ze ściśniętym gardłem, a  finał książki mam wciąż przed oczami, mimo że od jej przeczytania minęło już sporo czasu. 

Tytułowy Bredo to pseudonim bieszczadzkiego kłusownika, który samotnie wychowuje syna. Radek ma sześć lat i cechuje go ogromna wrażliwość na otaczający świat Bieszczad, które dla niego i ojca są jedynym domem, jaki mają. Autorka wprowadza czytelnika w świat szemranych interesów, gdzie nie ma ani czasu, ani miejsca na sentymenty. Ludzie gór muszą być twardzi, dlatego Berdo przyjmuje kolejne zlecenia, liczą się efekty i pieniądze, a wilk czy niedźwiedź to taka sama waluta, jak złotówki. Bycie kłusownikiem oznacza przede wszystkim działalność wbrew prawu i kiedy Berdo wpląta się w cały szereg nietrafionych decyzji, może okazać się, że zostanie wyrzucony poza nawias hermetycznej społeczności. Bohater podejmuje więc jeszcze jedną decyzję, ale tym razem będzie ona nierozerwalnie związana z Radkiem, którego Bredo kocha nad życie, ale nie umie tego pokazać synowi.

ANNA CIEŚLAR "BERDO"

Anna Cieślar na swój debiut wybrała historię, która przywołuje na kartach powieści niepisaną, romantyczną legendę Bieszczad. Mało uczęszczanych, dzikich, pięknych, ale i boleśnie doświadczonych przez historię. Magia tych gór jest nie do podrobienia, ciągnące się po horyzont połoniny, spokój i bliskość natury przyciągały i wciąż kuszą ludzi marzących o życiu z dala od napastliwej cywilizacji. I tacy bohaterowie zaludniają karty debiutu Cieślar. Wprawdzie początek powieść dłużył mi się, chyba głównie dlatego, że przypominał mi klimatem polskie kino sensacyjne z lat 90 – tych, to trudno nie zauważyć, że debiutantka ma dryg to pisania ciekawych postaci, jakby żywcem wyjętych z bieszczadzkich opowieści o współczesnych zakapiorach. I gdyby nie Mędrzec Świata, Millionen Jahren i sam Berdo, to nie wiem, czy nie rzuciłbym lektury w momencie, kiedy przez moment wątek (ostrożnie nazwę go) sensacyjny zdominował akcję. Jednak magnesem, który mocno przyciągnął mnie do książki okazał się Radek. To postać wrażliwego, ciekawego świata chłopca, który wymógł na ojcu przyśpieszone dojrzewanie do rodzicielstwa to niezaprzeczalnie jeden z najbardziej wzruszających czytelnika elementów świata przedstawionego Berdo

Berdo zaskoczyło mnie pozytywnie w kilku miejscach. Przede wszystkim, kiedy ojciec wraz z synem wybiera się w długą podróż, nieomal przedzierając się przez bieszczadzką przyrodę i krakowskie ulice. Stary jak świat motyw wędrówki bohaterów znakomicie sprawdził się i w przypadku powieści Anny Cieślar. Przemierzając z bohaterami koleją drogę, czytelnik nie tylko poznaje lepiej przeszłość Berdo, także uczestniczy w bolesnym, ale niezwykle wzruszającym procesie budowania relacji między ojcem i Radkiem. Absolutnie nie przeszkadza mi pewna wtórność w budowie tej części powieści, ponieważ skupiłem się na emocjach, zarówno bohaterów, jak i moich, związanych z lekturą. Berdo to góra o skalistych zboczach i ta prosta metafora znakomicie zagrała z charakterem tytułowego bohatera. Autorce udało się bez egzaltacji i patosu (za co jestem jej niezmiernie wdzięczy) stworzyć poruszający obraz kształtowania się relacji między ojcem i sześciolatkim. Ileż tam nieporadności, ileż tam bólu, ale przede wszystkim – ileż tam miłości. To tak naprawdę Radek uczy ojca okazywania uczuć i ta jego dziecięca wrażliwość oraz prostota w opisywaniu rzeczywistości tak bardzo mnie wzruszyła. I choć finał powieści nie mógł być inny (za co debiutantkę też doceniam), to gdzieś z tyłu głowy liczyłem, że może jednak zdarzy się jakiś cud. Choć wiem, że nie powinien. I wiedziała też o tym autorka.

Bieszczady w Berdo Anny Cieślar to trochę miejsce magiczne, z niekiełznaną wciąż naturą, skrywającą ślady dawnego świata – ruiny cerkwi, pozostałości po starych cmentarzach. To idealne wręcz miejsce do wędrówki, którą obywa Berdo wraz z synem. Można pokusić się o stwierdzenie, że sugestywny, ale jednocześnie pozbawiony zbędnych ozdobników styl powieści pozwala spojrzeć na świat przedstawiony jako na miejsce w znaczeniu metaforycznym. I chyba tylko od czytelnika, jego nastawienia i wrażliwości zależy, w jaki sposób odczyta swoistą bieszczadzką odyseję Bero i Radka. Myślę też, że autorka wybrała tę część Polski nie bez powodu, bo to miejsce, gdzie czas wciąż potrafi się zatrzymać, a ludzie doceniać drobiazgi, z których utkane jest życie. Mam też wrażenie, że czas w Berdo nie jest istotny – gdyby nie wzmianka o nieistniejącym od wielu lat barze Smok w Krakowie, niełatwo zidentyfikować realia tej fabuły. Doszedłem jednak do wniosku, że ta wiedza nie jest konieczna, aby doczytać to, co w tej powieści najważniejsze.

Myślę, że debiutującą autorka ma za sobą ważny moment – jej powieść trafiła do czytelników i ma prawo oczekiwać, że jej książka spotka się z ciepłym przyjęciem. Berdo jest bowiem uniwersalną opowieścią z mocno podkreślonym aspektem humanistycznym, zbudowana być może ze znanych motywów, ale za to z wyrazistym tłem i pełnokrwistymi postaciami. Nie wiem, czy chciałbym przeczytać kontynuację Berdo (chciałbym), ale mam też wrażenie, że część wątków została niedokończona, zawieszona w niejasnej dla mnie próżni, a na przykład wątek matki Radka aż prosi się, aby go potraktować mocniej, dosadniej. Jednak, patrząc na powieść Anny Cieślar obiektywnie i całościowo – to naprawdę udany debiut i zdecydowanie warto go przeczytać. Przed autorką niełatwe zadanie – zakładając, że to dopiero początek jej literackiej drogi – pewnie za jakiś czas przyjdzie zmierzyć się z klątwą drugiej książki. Jak będzie – czas pokaże. Póki co – są realne powody do świętowania.

 

 

ANNA CIEŚLAR "BERDO"

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Informacje o książce

autorka Anna Cieślar

tytuł Berdo

Wydawnictwo Znak Litera Nova

miejsce i rok wydania Kraków 2020

liczba stron 352

Nowalijki oceniają 4+/6

 

Dziękuję Wydawnictwu Znak Litera Nova za egzemplarz recenzencki