Pani Dalloway powiedziała, że sama kupi kwiaty – to jedno z najsłynniejszych zdań w historii literatury otwiera powieść Virginii Woolf Pani Dalloway. Właśnie od lektury tej książki w czasie studiów rozpoczęła się moja wieloletnia przygoda z twórczością autorki Orlanda. Na przykładzie prozy angielskiej powieściopisarki poznałem strumień świadomości, wymagającą od czytelnika uważności, technikę narracyjną, której wykorzystanie w tekście świadczy (pisząc nieco przewrotnie) o odwadze. Niełatwo jest przecież opisać wydarzenia w fabule w oparciu tylko o monolog wewnętrzny jednego bohatera. Chyba, że jest się Virginią Woolf, o której można napisać wiele, ale na pewno to, że odważnie wytyczała nowe ścieżki, zarówno w literaturze, jak i w życiu codziennym.
Co prawda moją ulubioną powieścią Woolf pozostaje wspomniana Pani Dalloway, na równi z Do latarni morskiej, jednak to właśnie Orlando budzi u mnie zachwyt, ale i niezwykle onieśmiela – zarówno ze względu na wymykającą się sztywnym ramom historię, jak i sposób interpretacji opisanych wydarzeń. Czytałem tę powieść w przeszłości dwa razy, odświeżyłem sobie niedawno po raz kolejny i mam wrażenie, że za każdym razem odczytałem ją nieco inaczej, zwracając uwagę na inne jest aspekty. I mimo upływu lat oraz zapoznania się z wieloma krytycznymi opracowaniami twórczości Woolf nadal nie mam pewności, czy Orlando to literacki żart, metafora przyszłości czy donośny głos pisarki w kwestii równości a może płynności płci?
Nawet jeśli nie czytało się powieści, w zbiorowej świadomości czytelników tkwi mocno zakorzeniona wiedza o fabule. W skrócie Orlando to historia młodego i pięknego szlachca z epoki elżbietańskiej, który pewnego dnia budzi się jako kobieta, a wydarzenia z jego/jej udziałem kończą się, gdy Orlanda na trzydzieści sześć lat w roku 1928. Swoją drogą to data pierwszego wydania książki i przyznania Brytyjkom praw wyborczych. Bazując na słowach samej Woolf powtarza się, że genezą tej powieści było jej uczucie do przyjaciółki i kochanki, a sam tekst to żart lub/i literackie wakacje.
Nawet jeśli okoliczności powstania Orlanda są obudowane legendą, nie zmienia to faktu, że spod pióra pisarki wyszła książka wymykająca się sztywnym ramom gatunku, meandryczna i dygresyjna historia, w której nie brakuje celnych spostrzeżeń na temat miejsca i roli kobiety w społeczeństwie, dywagacji na temat płci i jej ról społecznych, wreszcie podkreślenia konieczności zmian obyczajowych. Woolf stawia odważną wtedy i nie do końca akceptowalną także współcześnie tezę, że nasza tożsamość jest efektem narzucanych przez modę i okoliczności wzorców oraz oczekiwań. Orlando/a jako on/ona ma tę przewagę nad innymi, że bez problemu przyjmuje nowe role, skupiając się raczej na ich praktycznym aspekcie niż rozważając sens zmian, którym podlega.
Za każdym razem, kiedy sięgam po powieści Virginii Woolf fascynuje mnie to, z jaką lekkością pisała kolejne teksty, wykorzystując strumień świadomości. Jak wielowątkowe są jej przemyślenia, z jaką swobodą przechodzi od tematu do tematu, żonglując wątkami, postaciami czy zdarzeniami – pozornie często ze sobą niepowiązanymi, ale zgodnie z modernistycznym założeniem literatury budującymi niezwykle spójną oraz przemyślaną całość. Orlando przy tym porusza ważne kwestie, we współczesnym odczytaniu mocno opowiada się za feminizmem, kładzie nacisk na queerowy wydźwięk, ale jest także mocno ironiczną, niepozbawioną humoru opowieścią płynnie przechodzącą między gatunkami.
Uważny czytelnik dostrzeże zarówno nawiązania do powieści obyczajowej i historycznej, zauważy wątki romansowe oraz rodem z powieści awanturniczej, bohaterki i bohaterowie wygłaszają zarówno nic nie znaczące tyrady, jaki i godne uwagi sądy o charakterze zaangażowanej publicystyki. Bogacto, żeby nie napisać – wybujałość i kwiecistość stylu Woolf za każdym razem stanowi wyzwanie, szczególnie dla współczesnego odbiorcy, przyzwyczajonego do innej formy konstrukcji fabuły. Sięgając po Orlando trzeba mieć tego świadomość, że w powieść trzeba się wczytać, aby złapać rytm narracji oraz zarezerwować sobie sporo czasu na niespieszną lekturę. Ta historia potrafi chwilami znużyć, ale moim zdaniem warto dać jej szansę, a sobie tyle czasu, ile potrzeba, żeby z obcowania z tekstem czerpać prawdziwą przyjemność.
Orlando można odczytywać na wiele sposobów, mam wrażenie, że pisarka daje na to przywolenie czytelnikowi, choćby dzięki konstrukcji głównej postaci. Orlando/a, czy to jako młody chłopak z początku opowieści, czy jako dojrzała kobieta trzy wieki później, to w gruncie rzeczy ta sama osoba, z podobną wrażliwością. Jest samotny/a mimo tego, że wokół przewija się tyle ludzi. Ale problem z nimi jest taki, że oczekują od Orlanda/y, że dostosuje się do ich oczekiwań, wpisze w obowiązującą w danym momencie obyczajowość, nie będzie zadawać niewygodnych pytań. Co jakiś czas Orlandzie otwierają się oczy, dzięki czemu zaczyna dostrzegać na nowo świat wokół siebie i jednocześnie zauważa, że jej pamięć zapełnia się kolejnymi wspomnieniami, niekoniecznie potrzebnymi do kreowania własnej osobowości.
Bohater/ka powieści Woolf zdecydowanie idzie pod prąd, nie przejmuje się konwenansami mając świadomość, że nie dla niego/niej schematy i oczekiwania, którym trzeba się podporządkować. Ta swoista płynność, dostrzegana zarówno w postaci Orlanda/y, jaki i konstrukcji całej powieści w połączeniu z kwiecistym stylem autorki oraz mistrzowskim przekładem Tomasza Bieronia sprawia, że przez historię swobodnie się płynie, rozkoszując się kolejnymi przemyśleniami głównej postaci. Mnie rozbawiły te, dotyczące pisarstwa, bardzo autoironiczne w wyrazie, świadczące o dystansie Woolf do samej siebie i swojej profesji. Na ten aspekt Orlanda zwróciłem uwagę dopiero teraz, przy okazji wznowienia książki. I jej lekturę zakończyłem, niezbyt może optymistyczną myślą o tym, której warstwy fabuła jeszcze mi nie odkryła, ile niuansów wciąż jest dla mnie nieczytelnych, czy nie przegapiłem jakiejś istotnej myśli. Oznacza to, ni mniej ni więcej, że pewnie za jakiś czas należałoby powrócić do lektury, czego nie wykluczam.
Informacje o książce
autorka Virginia Woolf
tytuł Orlando
przekład Tomasz Bieroń
Wydawnictwo Literackie 2023
ocena 5+/6
recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem