GABRIELLE ZEVIN „JUTRO, JUTRO I ZNÓW JUTRO”

Najwyraźniej nostalgia za latami 80. i 90. ubiegłego wieku, zapoczątkowana przez serial Stranger Things, ma się całkiem dobrze, skoro wciąż pojawiają się produkcje telewizyjne i powieści bazujące na resentymentach. W Polsce, co oczywiste, życie w tamtym czasie toczyło się w innych okolicznościach politycznych i gospodarczych, ale nie to nie tak, że całkiem byliśmy odcięci od wpływów zachodniej – szeroko rozumianej – kultury, także konsumpcyjnej. I tu, i wszędzie indziej młodzież miała podobne problemy, snuła plany na przyszłość, zakochiwała się i leczyła złamane serca. A także … spędzała czas na przechodzeniu kolejnych poziomów w grach wideo, popularnych także nad Wisłą. Wspominam o tym wszystkim nie bez powodu, ponieważ nowa książka Gabrielle Zevin Jutro, jutro i znów jutro łączy w fabule zarówno fascynację grami komputerowymi, nostalgię za przeszłością, jak i klasyczną historię przyjaźni oraz miłości, oferując przy tym czytelnikowi powieść o dorastaniu, wzbogaconą całkiem współczesnymi akcentami obyczajowymi i społecznymi. Nie jestem miłośnikiem gier komputerowych, z literatury młodzieżowej (tu znów: w szerokim aspekcie) niby dawno już wyrosłem, a jednak od lektury książki Zevin nie mogłem się oderwać – to przynosząca nadzieję, wzruszająca i kojąca opowieść o tym, co w życiu najważniejsze.

Jutro, jutro i znów jutro opowiada, rozpisaną na dekady, historię przyjaźni dwojga przyjaciół, którzy poznali się w dzieciństwie podczas pobytu jednego z nich w szpitalu. Ich drogi rozchodzą i się schodzą, w życiu pojawia się ważna dla obojga osoba, a wszystkich łączy nie tylko przyjaźń oraz miłość, ale także wspólna pasja, jaką są gry komputerowe. Ich pierwszy projekt okazuje się wielkim przebojem, a kolejne produkcje też radzą sobie całkiem nieźle. Życie osobiste, nieraz mocno skomplikowane, przeplata się z zawodowym, bolączki codzienności determinują kolejne ruchy bohaterów, radości uskrzydlają, niepowodzenia uczą pokory. Zarówno Sam, Sadie, jak i Marx zmagają się z własnymi słabościami, lękami i niepewnością. A to wszystko na tle zmieniającej się dynamicznie amerykańskiej rzeczywistości ostatnich dekad XX i początku XXI wieku.

Nową powieść Gabrielle Zevin miałem na liście do przeczytania po zapoznaniu się z wieloma entuzjastycznymi recenzjami anglojęzycznych czytelników. Charakterystyczna okładka zapisała mi się w pamięci na tyle sktuecznie, że gdy tylko pojawiło się polskie tłumaczenie wiedziałem, że muszę po nie sięgnąć. I … początek niespecjalnie mnie zachwycił: książka zaczyna się jak stereotypowa opowieść dla młodych dorosłych, do tego technikalia związane z projektowaniem oraz produkcją gier komputerowych niezbyt mnie interesują, ale jednocześnie styl autorki, sposób, w jaki kreuje swoich bohaterów sprawa, że od Jutro, jutro i znów jutro trudno się oderwać. W miarę jak czytelnik odkrywa kolejne fakty z życia bohaterów, jego ciekawość rośnie i nawet nie zauważa, kiedy zaczyna mocno im kibicować, układać sobie w głowie ich przyszłość, wraz z nimi przeżywać wzloty i upadki. Sam, Sadie i Marx to postaci mądrze napisane i dobrze poprowadzone; każde z nich skupia na sobie uwagę z innego powodu: różni ich pochodzenie, zarówno społeczne, jak i etniczne, podejście do rzeczywistości, relacje z innymi, łączy zaś lojalność, wrażliwość oraz poczucie głębokiej więzi. Zevin cieniuje emocje, wystawia przyjaźń i miłość między bohaterami na próbę (i to niejedną), wplątuje ich w niełatwe związki – za każdym razem zadając pytanie o granicę uczucia oraz jego koszty. Dzięki temu jej powieść wymyka się prostej definicji gatunku, jednocześnie nie wybiegając zbyt daleko poza jego ramy.

W Jutro, jutro i znów jutro (ten oryginalny tytuł to cytat z Makbeta Szekspira) autorka splotła historię o dorastaniu z miłością do gier komputerowych. Jak napisałem wcześniej, ten aspekt książki niekoniecznie przypadł mi do gustu, szczególnie opisy powstawania kolejnych tytułów, ale choć ta część fabuły jest z wielu powodów ważna, czytelnik może podczas lektury przenieść punkt ciężkości na całą resztę. A tematów i wątków poruszanych przez Zevin jest wiele i z pewnością świadczą one o wyczuleniu pisarki na istotne problemy obyczajowe oraz społeczne. Niepełnosprawność, depresja, wpływ pochodzenia (społecznego i etnicznego) na jednostki, prawa dla par jednopłciowych, homoseksualizm, czy dramatyczne w skutkach efekty swobodnego dostępu do broni to tematy, które przewijają się w książce w sposób niewymuszony, ale zauważalny choćby dlatego, że determinujący losy trojga bohaterów i postaci drugoplanowych. Warstwa obyczajowa powieści jest na tyle bogata, że potrafi zafunować czytelnikowi całą gamę emocji – i tak, jest w Jutro, jutro i znów jutro taki wątek, który wzruszy was do łez – można mieć za złe autorce, że go wprowadziła, a jednocześnie docenić sposób, w jaki napisała tę część fabuły. Historia opowiedziana przez Zevin imponuje konstrukcją rozpisaną na dekady, bogatą w wątki i motywy, z bohaterami, który daleko do ideału, ale – na szczęście – także od stereotypowego wizerunku przedstawicieli swojego pokolenia. Dzięki temu, że autorka porusza się w kręgu uniwersalnych tematów, daje sobie i czytelnikowi przestrzeń, zarówno dla całej gamy przeżyć i odczuć, jak i zwraca uwagę na drobiazgi, z których składa się życie. Kawał bardzo dobrej prozy nie tylko dla miłośników gier komputerowych, ale dla tych wszystkich, którzy w literaturze szukają emocji i niekoniecznie zero-jedynkowej wizji rzeczywistości.

Informacje o książce

autorka Gabrielle Zevin

tytuł Jutro, jutro i znów jutro (Tomorrow, and Tomorrow, and Tomorrow)

przekład Marta Faber

Wydawnictwo Zysk i S-ka

ocena 5/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem