Czytam sporo thrillerów psychologicznych, ponieważ – po prostu – lubię ten gatunek. Wielokrotnie powtarzam, że jego definicja jest bardzo pojemna i tym samym sporo proponuje, co nie zmienia faktu, że coraz trudniej mnie zaskoczyć. Właściwie na efekt Wow! też już nie liczę, a po kolejną powieść sięgam dla czystej rozrywki. Przy wyborze kieruję się nazwiskiem autorki albo renomą wydawnictwa, przeglądam także listy bestsellerów, ostatecznie sięgam na chybił trafił .
W 2019 roku Wydawnictwo Literackie opublikowało pierwszą po polsku książkę Shalini Boland. Mowa o Sekrecie matki (tutaj) klasycznym thrillerze (nie do końca) psychologicznym. I kiedy wydawało mi się, że brytyjska autorka jednak przepadła na polskim rynku wydawniczym – niespodzianka. Krakowskie wydawnictwo, z pewnością z myślą o lekturach na lato, opublikowało kolejną powieść Boland. Żona to przykład hybrydy prozy obyczajowej z elementami thrillera, lekko napisana fabuła, do cna wykorzystująca motywy przypisane gatunkowi i sprawnie żonglująca kalkami, co dla części czytelników będzie zaletą, dla całej reszty już niekoniecznie.
Małżonkowie Zoe i Toby niedługo będą obchodzić dziesiątą rocznicę ślubu. Przez dekadę bycia razem zbudowali rodzinne szczęście i doczekali się dzieci. Jednak od pewnego czasu Zoe czuje się nieswojo; ma wrażenie, że rodzina coś przed nią ukrywa, przyjaciółki nagle przestały mieć dla niej czas, a mąż – no cóż … chyba ma romans. Do tego bohaterka zaczyna cierpieć na zaniki pamięci, bo jak inaczej wytłumaczyć, że w tłumie przechodniów dostrzega siostrę, która lata temu zaginęła bez wieści. Im bliżej rocznicowej kolacji w eleganckim hotelu, tym więcej problemów. Zoe nie wie jeszcze, z jakimi sekretami przyjdzie jej się zmierzyć.
Już poprzednia książka Shalini Boland mogła dać pewne wskazówki dotyczące stylu autorki i sposobu, w jaki konstruuje fabułę, ale dopiero kolejna fabuła te przypuszczenia potwierdza. Żona jest bowiem miksem powieści przede wszystkim obyczajowej z thrillerem, którego elementy najlepiej widać dopiero w finale. Główna bohaterka nie grzeszy, co prawda, inteligencją, ale na usprawiedliwienie jej poczynań może wpływać fakt, że autorka uwikłała ją w kabałę grubymi nićmi szytą, wykorzystującą chwyty i skróty fabularne typowe zarówno dla prozy gatunkowej, jak i oper mydlanych, w których – jak wiadomo – wszystkie chwyty są dozwolone. Sięgając po nową książkę Boland trzeba to mieć na uwadze, jak również fakt, że historia Zoe i Tobye’go to typowy przykład powieści na jedno letnie popołudnie. Bo choć można narzekać na nieprawdopodobne zwroty akcji i niekonsekwencje w konstrukcji logicznej fabuły, to trzeba przyznać, że Żonę czyta się wyśmienicie, bez możliwości odłożenia lektury przed poznaniem całej prawdy. Pamiętam, że podobne odczucia miałem podczas lektury Sekretu matki, czyli mogę napisać, że autorka jest konsekwentna, szkoda jedynie, że również tam, gdzie mogłaby coś zmienić na plus. Czy zatem polecam? Tak, jeśli szuka się niezobowiązującej lektury na jedno posiedzenie i ze świadomością plusów oraz minusów prozy rozrywkowej.
Informacje o książce
autorka Shalini Boland
tytuł Żona (The Wife)
przekład Dorota Malina
Wydawnictwo Literackie 2022
ocena 4/6
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem