Już po lekturze Dziewczyny w lodzie (tutaj) wiedziałem, że warto mieć na oku kolejne powieści Roberta Bryndzy. Wprawdzie druga powieść z Eriką Foster Nocny stalker (tutaj) podobała mi się odrobinę mniej, jednak z cierpliwością czekałem na nową odsłonę cyklu. I doczekałem się. Mroczna toń to trzecie spotkanie z główną inspektor Foster, skomplikowane śledztwo odwołujące się do przeszłości i bardziej niż dotychczas rozbudowana fabuła. A Erika? No cóż, Erika ledwie uporządkowała jeden bałagan, nieomal natychmiast wpakowała się w kolejne kłopoty – tym razem natury osobistej. Nic nie zdradzając – trzymam za nią kciuki.
Podczas przeszukiwania dna starego kamieniołomu policyjny płetwonurek nie tylko odnajduje niezwykle ważny dla sprawy dowód rzeczowy, ale przy okazji wyławia także szkielet dziecka. Mimo że kości przeleżały w wodzie wiele lat, szybko udaje się ustalić, że to zwłoki Jessiki Collins, której zniknięciem w 1990 roku żyła cała Wielka Brytania. Główna inspektor Erika Foster prowadzi śledztwo, które od samego początku wydaje się być skazane na niepowodzenie. Co więcej, wśród policjantów pracujących z Eriką jest ktoś, komu bardzo zależy, aby prawda o wydarzeniach sprzed lat nigdy nie ujrzała światła dziennego.
Fabuła Mrocznej toni rozpoczyna się w kilka miesięcy po wydarzeniach opisanych w Nocnym stalkerze i stawia Foster w nowej sytuacji. Mimo ćwierćwiecza w policji, znów zmuszona jest walczyć o swoje, udowadniać przełożonym, że jest skuteczną i oddaną służbie policjantką – właściwie od nowa budować zawodową pozycję. Dlatego tak mocno angażuje się w śledztwo w sprawie Jessiki Collins, której zaginięcie w 1990 roku zbiegło się z przyjazdem Foster do Wielkiej Brytanii. Tym razem dochodzenie jest bardziej skomplikowane, niż można by się tego spodziewać. Robert Bryndza zagęścił fabułę, wprowadził sporo wątków, dzięki czemu poznanie prawdy, zarówno przez policjantów, jak i przez czytelników, wymaga czasu i kombinowania. I wcale nie jest powiedziane, że ta sztuczka uda się przed czasem – tak skutecznie autor zamotał zdarzeniami i rolami, jakie przypisał swoim bohaterom. Mocniej niż w poprzednich odsłonach cyklu zarysował tło dla swojej opowieści, wprowadził wątki obyczajowe, które tylko z pozoru słabo odnoszą się do głównego tematu fabuły Mrocznej toni.
Oczywiście trudno napisać coś o nowej książce Roberta Bryndzy nie wspominając o głównej inspektor Erice Foster. To jedna z tych bohaterek, która zapada w pamięć – nieustępliwa, doświadczona policjantka z przeszłością, ale wciąż tajemnicza. Autor ponownie odsłania kilka sekretów z jej życia osobistego, ale nadal sporo trzyma w zanadrzu. Taki to już urok cyklu powieściowego.
Mroczna toń udowadnia, że Robert Bryndza jest w dobrej formie i wciąż ma zaskakujące pomysły na kolejne fabuły. Trochę się martwiłem, że w wyniku wydarzeń z poprzedniej części znikną moi ulubieńcy – Moss i Peterson, ale autor, który zapewne obejrzał niejeden serial wiedział, jak wybrnąć z galimatiasu, jaki zgotował swoim bohaterom. I dobrze, bo polubiłem tę ekipę. Tak, jak polubiłem całą serię brytyjskiego autora, którego książki gwarantują czystą rozrywkę na dobrym poziomie. Można by napisać, używając modnego ostatnio określenia, że Mroczna toń jest nieodkładalna. No cóż, to właściwie prawda. Szkoda, że powieść starczyła mi na jedno (ale długie) zimowe popołudnie. Czekam na więcej.
|
źródło: www.wydawnictwofilia.pl |
Informacje o książce
autor Robert Bryndza
tytuł Mroczna toń
tytuł oryginału Dark Water
przekład Emilia Skowrońska
wydawnictwo Filia/Mroczna Strona
miejsce i rok wydania Poznań 2018
liczba stron 408
egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 5/6
za udostępnienie egzemplarza do recenzji