MARYLA SZYMICZKOWA „SEANS W DOMU EGIPSKIM”

 

Wystarczyły dwie powieści, aby powołana do życia przez Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego krakowska pisarka Maryla Szymiczkowa na dobre zadomowiła się na półkach miłośników kryminałów retro. Zadebiutowała Tajemnicą Domu Helclów, a serię kontynuują Rozdarta zasłona i najnowsza część Seans w Domu Egipskim. Każda powieść to zamknięta całość fabularna, którą łączy postać profesorowej Szczupaczyńskiej, Kraków końca XIX wieku i humor połączony z obserwacjami natury obyczajowej. Kolejna książka Szymiczkowej wprowadza także nowe elementy, widoczne raczej w sferze interpretacyjnej i sprawdzone w poprzednich częściach chwyty kompozycyjne. 
 
Rok 1898 zbliża się ku końcowi. Europą wstrząsają wydarzenia, których konsekwencje mogą okazać się dramatyczne w skutkach. Kraków, tymczasem, żyje przyjazdem do miasta Stanisława Przybyszewskiego, a wraz z nim nowych, rewolucyjnych nurtów w sztuce. Złowrogie widmo dekadentyzmu unosi się nad miastem i zagraża staremu porządkowi rzeczy. Życie toczy się jednak dalej i kiedy zbliża się całkowite zaćmienie księżyca, krakowskie towarzystwo postanawia odpowiednio uczcić to wydarzenie. Profesorowa Szczupaczyńska dostaje zaproszenie do ekscentrycznego (architektonicznie!) Domu Egipskiego na seans spirytystyczny. Początkowo niechętna, ale wiedziona ciekawością zaszczyca wydarzenie swoją obecnością. Podobnie zresztą jak i Stanisław Przybyszewski, nazywany Diabłem. W spotkaniu uczestniczy dwanaścioro gości, ale jedna z osób nie przeżyje tego wydarzenia. Doświadczona w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych profesorowa bierze sprawy w swoje ręce i wraz z sędzią śledczym Klossowitzem rozpoczyna dochodzenie. Kosztem życia domowego! 
 
 
Zastanawiałem się, w jakim kierunku pójdzie Maryla Szymiczkowa w swojej trzeciej powieści. Seans w Domu Egipskim pozornie nie wnosi nic nowego do konstrukcji fabuły i konsekwentnego budowania klimatu kryminału retro. I bardzo dobrze, bo wciąż jeszcze nie czas na większe eksperymenty. Jest więc Kraków, aspirujący, ale jednak na uboczu, są barwne postaci, cięty język i humor – czasem subtelny, czasem uszczypliwy. Autorka ponownie przywołuje na kartach powieści postaci autentyczne i miesza je z fikcyjnymi, przypomina dziewiętnastowieczne tradycje, tym razem związane z Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem. Trzyma jednak rękę na pulsie i w fabułę wplata nowinki a także echa ówczesnych dyskusji o sztuce, która w powieści odgrywa może rolę drugoplanową, ale niezwykle istotną. Niespodziewanie bowiem dla profesorowej, jej głównym antagonistą okaże się wspominany już Stanisław Przybyszewski. W starciu artysty i profesorowej uwydatnią się wszystkie lęki jej grupy społecznej, dla której fin de siecle oznacza coś więcej, niż tylko zmianę daty w kalendarzu. Szczupaczyńska wprawdzie jeszcze się broni, ale i ona wie, że zmian nie da się zatrzymać. W tej części bohaterka musi stawić także czoła atakom na jej rozumienie pojęcia kobiecości, co mocno profesorową zrani nawet, jeśli nie da tego po sobie poznać. Kwestię obecności kobiet w życiu publicznym poruszała już Rozdarta zasłona, ale wtedy mniej osobiście dotknęła ona bohaterkę. I tu dostrzegam pewną zmianę tonacji – Szczupaczyńska wprawdzie nadal wykazuje się cechami, które łatwo obśmiać, ale ona sama jest trochę poważniejsza, a na pewno śledztwo traktuje bardzo osobiście, żeby nie napisać ambicjonalnie. To odbija się na jej życiu domowym oraz relacjach z Ignacym a nawet z Franciszką. Mniej jest scen z Domu pod Pawiem i słownych utarczek małżeństwa. Na szczęście gosposia trzyma wszystko twardą ręką, a Czas wciąż tłumaczy swoim czytelnikom zawiłości zmieniającego się świata. Gdyby tylko nie te bohomazy pana Wyspiańskiego!
 
Seans w Domu Egipskim to kryminał retro na wysokim poziomie. I w przeciwieństwie do Rozdartej zasłony ma solidną zagadkę, której rozwiązanie nie okaże się takie znów oczywiste. Budowa powieści przypomina trochę konstrukcję książek Agathy Christie, ale Szczupaczyńską wiedzę bardziej jako Poirota w sukni, niż poczciwą pannę Marple. Gdyby nie upór profesorowej, kto wie, czy tajemnicza śmierć podczas seansu spirytystycznego zostałaby wyjaśniona? Po nową powieść Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego warto sięgnąć również ze względu na całą niekryminalną resztę: wątek spirytyzmu w Krakowie, postać Stanisława Przybyszewskiego, który w książce mówi własnym głosem, zaczerpniętym przez autorów z tekstów artysty, wreszcie dla drobiazgów – modnych słodyczy, utyskiwań na nieradzący sobie z zimą magistrat i cudownie brzmiących archaizmów. 
 
Lada moment początek XX wieku i nie wyobrażam sobie, że profesorowa Szczupaczyńska nie odnajdzie się w okresie Młodej Polski, dlatego już teraz trzymam kciuki za Marylę Szymiczkową i za kolejną powieść o krakowskiej detektywce. 
 
 
 
źródło: www.znak.com.pl
Informacje o książce
 
autorka Maryla Szymiczkowa
autorzy Jacek Dehnel Piotr Tarczyński
tytuł Seans w Domu Egipskim
 
Wydawnictwo Znak Literanova
miejsce i rok wydania Kraków 2018
liczba stron 304
egzemplarz własny
Nowalijki oceniają 5+/6