MADELINE MILLER „PIEŚŃ O ACHILLESIE”

Często zastanawiam się, jak ukształtowałaby się literatura piękna (czy literatura w ogóle), gdyby nie mitologia. Przebogate źródło motywów wędrownych, związków frazeologicznych i toposów wywodzi się właśnie w prostej linii z opowieści starożytnych Greków i Rzymian. Historie o bogach i bohaterach, na początku przekazywane ustnie a z czasem pisane, są namacalnym świadectwem intelektualnej potęgi antycznych twórców, wyczulonych w równym stopniu na tematykę, jak i na formę. Niegdyś mity stanowiły element tożsamości religijnej mieszkańców polis, z czasem urosły do rangi dziedzictwa kulturowego, tak chętnie wykorzystywanego przez barbarzyńców w ogrodzie, dzięki którym ukształtowały się kulturalno – filozoficzne podwaliny Europy. A pewnie i świata, ponieważ pełne ludzkich emocji, przemieszane z boskim pierwiastkiem mity nie bez przesady można określić fundamentem cywilizacji w ogóle – pisząc, co oczywiste, w ogromnym uproszczeniu. O tym jednak, że mitologia nie umarła wraz z rozpadem świata, który ją wykreował, świadczy chociażby popularność tych tekstów, do dziś obecnych w kulturze, również masowej. Miłość, nienawiść, słabości i chwile uniesienia obecne były zarówno w antycznych mitach, jak i teraz – w pewnym sensie definiując człowieczeństwo.

Mity wciąż odczytywane są na nowo, reinterpretowane i wykorzystywane jako punkt wyjścia do snucia zupełnie nowych opowieści. W świeżym spojrzeniu na stare historie specjalizuje się Madeline Miller, której debiut – Pieśń o Achillesie – przypomina właśnie Wydawnictwo Albatros wcześniej opublikując inną powieść amerykańskiej autorki, również retelling mitologicznej historii – Kirke (tutaj). Po lekturze obu książek trudno nie zauważyć, że Miller chętnie sięga po literackie dokonania Homera, korzystając zarówno z Odysei, jak i Iliady, która stanowi istotną część Pieśni o Achillesie. Wykorzystuje przy tym sprawdzony pomysł – opowiada na nowo znaną historię, ale w przeciwieństwie do antycznych aojdów, skupia się na postaciach drugoplanowych lub nawet epizodycznych, wzbogacając je o uczucia i emocje, pozwalając im przemówić, a tym samym pokazując inny, niż znany od wieków, punktu widzenia. W mojej ocenie, choć przyznam, że nie polubiłem Kirke, to niezwykle udany pomysł, dzięki któremu Madeline Miller uwiarygadnia mityczne historie, nadając im uniwersalny a na pewno ponadczasowy wydźwięk. W mitach bowiem, ukryta jest prosta prawda o człowieku, jego słabościach, potrzebach, lękach i radościach – wystarczy jedynie zapomnieć przez moment o kostiumie historycznym, aby jak w lustrze zobaczyć swoje własne, jakże przecież współczesne, odbicie. Czy tysiące lat temu, czy dziś, ludzkość posługuje się tymi samymi wzorcami zachowań, a olimpijskich bogów zastapiły inne wartości, kto wie, czy nawet nie groźniejsze niż choćby Gromowładny Zeus.

Pieśń o Achillesie to opowieść z perspektywy Patroklosa, upadłego księcia, który został zmuszony do opuszczenia rodzinnego dworu. Bezpieczną przystań znalazł u króla Peleusa, ojca Achillesa. Między chłopcami, których różniło wszystko, rodzi się najpierw przyjaźń, potem miłość i wzruszające w swej prostocie przywiązanie. Achilles, syn Peleusa i nimfy morskiej Tetydy, zwinny, odważny i piękny zostanie jednym z bohaterów wojny trojańskiej, ale całego jego życie toczy się w cieniu wyboru, którego dokonał w młodości. Fatum jest nieprzekupne i konsekwentne, dlatego nawet heros, którym był Achilles, nie będzie w stanie mu się przeciwstawić. Porwanie pięknej Heleny przez trojańskiego księcia Parysa, trwająca dziesięć lat wojna pod murami Troi, wreszcie miłość do Patroklosa wpisane są w losy Achillesa, dla którego powinność wobec ojczyzny jest najwyższym dobrem i dlatego świadomie poświeci to, co dla niego najcenniejsze. Postawiony w sytuacji bez wyjścia, z racji swojej pozycji, będzie cierpiał podwójnie – jako heros i kochanek.

Wprawdzie nie w całości, ale Pieśń o Achillesie oparta jest na Iliadzie Homera, który skupił się w swoim eposie na ostatnim roku wojny trojańskiej, jak punkt wyjścia przywołując spór Achillesa i Agamemnona o brankę Bryzeidę. To gniew Achillesa, którego zaczęto oskarżać o psucie morale wojowników i tak już zmęczonych latami wojny, doprowadziło do szeregu dramatycznych w skutkach wydarzeń kończących najdłuższe wydarzenie militarne antycznego świata. Autorka przywołuje w swojej powieści najbardziej charakterystyczne epizody znane z Iliady, ale wzbogaca tę historię o dzieje przyjaźni i miłości między Achillesem a Patrolkosem. Buduje relację między nimi a czytelnikiem, co sprawia, że łatwiej zrozumieć obu bohaterów a na pewno zmniejszyć dystans i uczłowieczyć postaci z antycznego eposu. To nic, że zakończenie tej historii znane jest od wieków, dzieje związku obu bohaterów czyta się bardzo emocjonalnie, wzruszając się tym, jak lirycznie kończy się Pieśń o Achillesie. Ogromna w tym zasługa autorki, która uniknęła patosu i koturnowości (która przeszkadzała mi w Kirke), ale nie uciekła się do egzaltacji – wypośrodkowała emocje tak, aby czytelnik miał przestrzeń dla własnych przemyśleń i odczuć. Na swój sposób stonowany, elegancki, momentami poetycki styl prozy Miller znakomicie koresponduje z tematem powieści oraz jej kostiumem historycznym i tradycją literacką eposu homeryckiego.

Patroloklos u Homera to postać co najwyżej epizodyczna, choć w całym kontekście relacji z Achillesem bardzo istotna, dopiero u Madeline Miller zyskuje na znaczeniu. To z jego perspektywy czytelnik poznaje całą historię, jego oczami widzi najznakomitszych bohaterów antycznego świata i najpiękniejsze kobiety, śledzi ich poczynania, gierki oraz dostrzega grzeszne słabości. Przede wszystkim jednak Patroklos, choć wydaje się, że żyje w cieniu wspaniałego Achillesa, jest równoprawnym bohaterem Pieśni o Achilesie, która jest opowieścią o miłości, przyjaźni i ambicji. A także o poświęceniu, które stanie się częścią życia obu młodych mężczyzn. Dzieje ich uczucia splatają się z losami herosów oraz bogów i rozgrywają się na tle najbardziej rozpoznawalnych wydarzeń z historii antycznego świata. Miller wykazała się imponującą wiedzą na temat mitologii, przywołując zarówno całą galerię postaci, jak i odwołując się do skomplikowanej historii wojny trojańskiej, której zarzewia trzeba doszukiwać w sporze bogiń a nie ludzi. I właśnie na styku świata bogów i śmiertelników toczy się akcja powieści, w której miłość splata się z nienawiścią a duma z pokorą i w której to wyraźnie widać, że małostkowość – ludzi i bogów jest źródłem wszystkich nieszczęść. Jest więc Pieśń o Achillesie opowieścią o okrucieństwie niespełnionych ambicji, ale przede wszystkim piękną historią miłości i przywiązania, ponadczasową i uniwersalną – jak cała mitologia, z której garściami czerpała autorka.

Informacje o książce

autorka Madeline Miller

tytuł Pieśń o Achillesie (The Song of Achilles)

przekład Urszula Szczepańska

Wydawnictwo Albatros 2021

Nowalijki oceniają 5/6

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem