Luca Veste to nowe nazwisko na polskim rynku wydawniczym. Brytyjczyk o włoskich korzeniach znany jest z serii o parze policjantów – David Murphy i Laura Rossi doczekali się już czterech części i czekają (być może) na wydanie po polsku. Złodziej kości to zamknięta całość fabularna, bez związku ze wspomnianym cyklem. Sam autor określa powieść jako połączenie thrillera psychologicznego z horrorem nawiązującym do popularnej dziecięcej wyliczanki. Połączenie w gruncie rzeczy dość ryzykowne, ale warto nadmienić, że elementów horroru nie ma w powieści aż tak wiele, Veste buduje napięcie poprzez odwołanie do legend miejskich, które funkcjonują niezależnie od kraju czy kultury. Pytanie więc z jakim rezultatem?
Dwadzieścia lat temu w lesie na obrzeżach Liverpoolu doszło do dramatycznego w skutkach wydarzenia. Czworo dzieci postanowiło odszukać w lesie Kościucha – postać z wyliczanki, którą straszyło się niesfornych rówieśników. Z wycieczki wróciła tylko trójka uczestników, a zniknięcie jednego z nich nie zostało nigdy wyjaśnione. Mijają dwie dekady i kiedy w mieście policja odnajduje okaleczoną kobietę okazuje się, że ta przeżyła spotkanie z potworem z lasu, jak Kościucha zaczęli lata temu nazywać mieszkańcy miasta. Detektyw konstabl Louise Henderson pamięta o tajemniczym zniknięciu w lesie i postanawia, wbrew zdrowemu rozsądkowi i swoim przełożonym, udowodnić istnienie seryjnego mordercy zamieszkującego liverpoolskie lasy. Nikt nie traktuje poważnie pomysłu policjantki do czasu, kiedy pojawiają się kolejne, potwornie okaleczone ofiary. Czyżby w miejskiej legendzie kryło się ziarno prawdy?
Złodziej kości to pierwsza samodzielna fabularnie powieść, którą Luca Veste odpoczywa od serii o parze liverpoolskich policjantów. Stąd pewnie pomysł na historię, w której thriller psychologiczny połączył z elementami horroru. Realistyczna historia detektyw Louise Henderson i jej partnera detektywa sierżanta Paula Shipley’a przeplata się w powieści z reminiscencjami i fragmentami nawiązującymi do horrorów. Z tym ostatnim gatunkiem ma w moim odczuciu niewiele wspólnego – owszem Kościuch budzi grozę, ale on sam funkcjonuje jako element legendy miejskiej. Autor udanie buduje atmosferę napięcia i tajemnicy, tak prowadząc swoją fabułę, że czytelnik długo nie może połapać się w tym, co jest prawdą, a co wymysłem detektyw Henderson, która zmaga się z własnymi demonami. To wokół tej bohaterki koncentrują się wątki Złodzieja kości i tajemnice z jej przeszłości są tak samo intrygujące, jak policyjne śledztwo w sprawie seryjnego mordercy. Im dalej w zawiłości fabuły, tym więcej wątpliwości i wątków, które skutecznie utrudniają samodzielne rozwikłanie tajemnicy potwora z liverpoolskich lasów.
Wprawdzie gdzieś pod koniec powieści zaczęły mi się mnożyć w głowie wątpliwości co do pewnych rozwiązań fabularnych, to finał Złodzieja kości skutecznie je rozwiał. I choć nadal uważam mariaż thrillera psychologicznego z horrorem za połączenie dyskusyjne, to mogę napisać, że Luca Veste nie tylko dał radę, ale i zachęcił mnie do sięgnięcia po inne jego książki, pod warunkiem oczywiście, że pojawią się po polsku. Widać, że autor ma dryg do pisania i nie brakuje mu pomysłów na wciągające opowieści. Potrafi także tak poprowadzić fabułę, aby czytelnika i trochę przestraszyć, i skutecznie wywieść w pole. I co najważniejsze, gwarantuje rozrywkę na dobrym poziomie.
|
źródło: www.mrocznastrona.pl |
Informacje o książce
autor Luca Veste
tytuł Złodziej kości
tytuł oryginału The Bone Keeper
przekład Magda Witkowska
wydawnictwo Filia/Mroczna Strona
miejsce i rok wydania Poznań 2018
liczba stron 400
egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 5-/6
za udostępnienia książki do recenzji