KATY HAYS „DOMEK Z KART”

Po debiuty sięgam z zainteresowaniem, ale i ze sporą dozą ostrożności. Nigdy bowiem nie wiadomo, czy historia kryjąca się na kartach książki przypadnie mi do gustu, czy styl literacki, proponowany przez nieznanego autora czy autorkę okaże tym, który współgra z moją wrażliwością. Oczywiście warto odkrywać nowe obszary, zarówno w kategorii gatunków, jak i ich twórców, inaczej czytelnikowi grozi, że na stałe utknie w bezpiecznej bańce – pewnie nic w tym złego, ale warto dbać o możliwość swobodnego wyboru.

Powieść Katy Hays wpadła mi w oko zaraz po amerykańskiej premierze, ale dopiero polskie wydanie z przyciągającą wzrok okładką i barwionymi brzegami, a przede wszystkim opis fabuły sprawił, że debiut wykładowczyni sztuki znalazł się wysoko na mojej czytelniczej liście. Zaintrygowanie Domkiem z kart wzmocniła sugestia, że autorka połączyła powieść o sztuce z elementami thrillera w konwencji dark academia, proponując uniwersalną w wymowie historię o chorobliwej ambicji oraz bohaterach dążących do sławy za wszelką cenę.

Główna bohaterka Domku z kart Ann Stilwell ma nadzieję, że podczas wakacyjnego stażu w nowojorskim Metropolitan Museum of Art nie tylko zdobędzie doświadczenie oraz wymarzoną pracę, ale i skutecznie odetnie się od przeszłości naznaczonej śmiercią. W wyniku splotu niesprzyjających jej okoliczności, zamiast w słynnej instytucji kultury przy Central Parku, otrzymuje propozycję pracy w oddziale muzeum. The Cloisters to położony nieco na uboczu kompleks klasztorny z pięknymi ogrodami. Ann dołącza do wąskiego zespołu muzealników zajmujących się sztuką średniowiecza i renesansu. Kustosz kompleksu fascynuje się tarotem i to właśnie związane z tym poszukiwanie tajemniczej talii kart z XV wieku uruchomi sekwencję dramatycznych w skutkach zdarzeń.

Domek z kart to debiutancka powieść Katy Hays, amerykańskiej historyczki sztuki i wykładowczyni akademickiej. Wspominam ten fakt nie bez powodu, bowiem już po kilkunastu pierwszych stronach czytelnik dostrzega staranność w opisie, zarówno pracy muzealników, jak i zabytkowych artefaktów. Zresztą początek powieści jest bardziej niż obiecujący: wprawdzie niezbyt dynamiczny, ale skutecznie wprowadzający w świat The Cloisters, gdzie każde z bohaterów ma przypisane zadanie, a tak naprawdę rolę do odegrania w coraz bardziej zniuansowanej fabule.

Opisy średniowiecznych murów oraz ogrodu, w których hodowane są zioła i (niekiedy) trujące rośliny, a także zainteresowania muzealników oscylujące wokół magii, siły kart tarota i okultyzmu wprowadzają nastrój przywołujący na myśl prozę z nurtu dark academia. Pod tym kątem Domek z kart robi bardzo dobre wrażenie; czytelnik zostaje niejako z automatu wciągnięty do świata średniowiecznych i renesansowych artefaktów, ale niestety, cała reszta fabuły pozostawia sporo do życzenia, przytłoczona obfitością i szczegółowością kolejnych opisów.

Historia w Domu z kart została opowiedziana w pierwszoosobowej narracji z perspektywy Ann, która jest jedną z czterech głównych postaci w powieści. I jako bohaterka z wielu powodów najważniejsza, słabo radzi sobie z ciężarem narracyjnej solistki; jej liczne przemyślenia mają wprawdzie na celu rozbudowanie i pogłębienie fabuły, w rzeczywistości jednak mocno ją spowalniają. Istotne fakty dotyczące konkretnych postaci czy wydarzeń giną gdzieś w obfitości opisów i nawet jeśli autorka sięga (a czyni to) po chwyty rodem z klasycznego thrillera psychologicznego, nie robi to na czytelniku większego wrażenia – w myśl zasady Ale to już było. Choć, trzeba przyznać, udało jej się zniuansować postać Ann, ale aby to ocenić (lub ocenić) trzeba przeczytać powieść do ostatniego zdania.

Mimo sporego potencjału, Domek z kart to debiut co najwyżej poprawny. Dobrze napisany w kwestii wiedzy o sztuce, bliskiej autorce z racji wykształcenia, gorzej radzący sobie z psychologią postaci czy gubiący wątek kart tarota zredukowanych do efektownego rekwizytu. Powieści zabrakło tempa, co zrozumiałe, skoro Hays zdecydowała się na pierwszoosobową narrację o charakterze wspomnieniowym, relacje między bohaterami mogły być bardziej pogłębione, o zdecydowanie mocniejszym rysie psychologicznym – w tej kwestii debiutantka serwuje obiegowe prawdy, co ma niebagatelny wpływ na ogólną ocenę fabuły.

Ostatecznie w Domku z kart zabrakło wyraźnie zarysowanego punktu kulminacyjnego, gdzieś tam sugerowanego w toku fabuły, ale ostatecznie zredukowanego do ciągu konwencjonalnych rozwiązań znanych z innych książek. Mimo obiecującego początku, bardzo dobrego pomysłu na fabułę oraz nienachalnie podanej wiedzy z zakresu szeroko rozumianej historii sztuki, debiutancka powieść Katy Hays nie pozostanie długo w mojej pamięci. Ale napisanie, że jednym z jej największych atutów jest atrakcyjne wydanie byłoby zdecydowanie krzywdzące dla Domku z kart. Warto jednak zredukować nieco oczekiwania wobec tej powieści. I tyle wystarczy, aby z poczuciem pewnego zadowolenia zanurzyć się w tej opowieści.

Informacje o książce

autorka Katy Hays

tytuł Domek z kart (The Cloisters)

przekład Danuta Fryzowska

Wydawnictwo Luna 2024

ocena 4/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem